Wpis z mikrobloga

TL;DR; zmierzam schudnąć żywiąc się głównie w #mcdonalds

Dzisiaj postanowiłem, że przeprowadzę na sobie eksperyment, który będę wdrażał (poprzez czyszczenie lodówki z żarcia, które teraz w niej obecnie mam) w ciągu najbliższych dni, tak żeby od następnego tygodnia przejść na całkowicie dziwaczną autorską #dieta którą roboczo nazwałem "I'm hatin' myself".

Trochę o mnie - od dłuższego czasu bujam się w wadze sto kilkanaście kg, chciałbym zrzucić do okolicy 100-105 i stosując dotychczasowe podejście, czyli jeść w miarę sensownie, ale bez liczenia waga waha się między 110 a 120 i za cholerę nie jestem w stanie regularnie redukować, bo po okresie spadkowym wracam do złych nawyków i waga momentalnie leci w górę. Pozostałe parametry "życiowe" - 34 lata, 183cm wzrostu, kawaler, niekarany, amatorsko coś tam dźwigam.

Co wiem, że u mnie na pewno nie zadziała:
- gotowanie samemu + używanie wagi do mierzenia wszystkiego - po prostu mi się nie chce, lubię gotować ale zwykle to nie są potrawy 1-garnkowe i nie mam czasu żeby wszystko planować, a co gorsza, żyć o kurczaku, ryżu i szpinaku.
- catering dietetyczny - jestem zbyt wybredny, a opcje z interesującym mnie składem makro są rzadko spotykane i przeważnie zawierają produkty, których nie zjem, ergo - dieta nadal jest na oko
- jak pisałem wcześniej - jedzenie na oko, potrzebuję mieć większość posiłków policzonych
- całkowite odstawienie cukru - nie da się, wolę już być grubasem niż odstawić słodkie rzeczy, więc trzeba będzie je wliczyć w dietę

Nie chcę zrzucać wagi tu i teraz, liczę że całość zajmie z pół roku, fajnie jakbym przy okazji robił rekompozycję a nie tylko redukcję.

A więc plan ( ͡° ͜ʖ ͡°)
5x w tygodniu macdonalds + szejk na kolację
1x w tygodniu cheat meal - jem na co mam ochotę, oczywiście nie obżeram się, tylko po prostu nie liczę tego co jem, bo szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie wiarygodnie policzyć ile kcal miał hindus czy kebab który właśnie zjadłem. Dzień po to aby zachować przyjemność z życia. To będzie też jedyny dzień w którym będę mógł napić się piwka. Defaultowo będzie to piątek, ale jeśli ustawię się z kumplami na inny dzień, to wtedy przesunę go na wybrany termin.
1x w tygodniu "clean meal" - podobnie jak wyżej, nie liczę kcal, ale celuję w deficyt, gotuję sam, 0 przetworzonego jedzenia, dobre mięsko, mało węgli i to takie o niskim IG, dużo warzyw i owoców, zero napojów poza wodą i niesłodzoną herbatą, jak w "cheat mealu" miałem wrażenie, że przesadziłem z ilością kcal to tutaj robię mocne cięcie ilości żarcia

Te 5 dni, w których będę żarł maca :
- zamawiam dowóz w okolicy południa, mam kilka zestawów policzonych na 1500kcal i ~100g białka, np
* 2x McRoyal podwójny (1522kcal / 103g)
* 20 McNuggets + powiększone 2forU cheez i średnie frytki (1525kcal / 151g)
* Maestro Grilled Cheese + podwójny McRoyal (1517kcal / 99g)
- wieczorem (21-22) wypijam szejk białkowy składający się z Mullermilcha i 3 miarki białka, co daje łącznie trochę ponad 660kcal i 100g białka.
- doliczam do całości około 1.5L słodzonych napojów (energetyk, cola, sok, nektar, itd) - wiem, że nie jestem w stanie zrezygnować z tego, próbowałem, nałóg zbyt silny ( ͡° ͜ʖ ͡°) - 700kcal. Tutaj zamierzam się stopować, w sensie jeśli jest sytuacja, że nie wypiłem tyle słodkiego, to zajebiście. Jak coś zjem, co nie jest w planie, to odliczam od tego budżetu, co też wyjdzie na plus, bo nawet głupi snickers jest bardziej sensownymi skonsumowanymi kaloriami niż woda z cukrem. Anyway, 700kcal.

Całość wychodzi <3000kcal dziennie i 200g+ białka. Z moich wyliczeń wychodzi, że leżąc na dupie cały dzień zużywałbym 2500kcal, natomiast w tygodniu mam 3 długie treningi siłowe, do tego w dni nie treningowe (2-3) dorzucam lekkie cardio, bieżnia, rowerek, może włączę basen, a dni bez treningu i cardio przynajmniej krótki spacer na ~6000 kroków, z moją ciężką dupą wychodzi i tak 450kcal z takiej przechadzki. Szacuję, że moja (uśrendiona z całego tygodnia) aktywność to 3500-3600kcal dziennie, więc wychodzi 500-600 kcal deficytu każdego dnia. Jeśli dobrze liczę, to miesięcznie powinno lecieć niecałe 2kg.

Kilka uwag na koniec
1. Wiem, że dieta może wydawać się baitem, ale robię to na serio
2. Jak sporo osób eksperyment zainteresuje, to na wiosnę wrzucę podsumowanie
3. Wiem, że #dietetyka w moim wydaniu to działanie na chłopski rozum, jak w moim wywodzie są poważne błędy merytoryczne, to zapraszam do krytykowania pomysłu, a nie mnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
5. Jak już pisałem, wiem że dietę można ułożyć bardziej sensownie, ale chcę coś co można (z pewną dozą pewności) policzyć i utrzymać przez dłużej niż tydzień-dwa.
4. Były wszystkie punkty
6. Nie, z coli i rebulli nie zrezygnuję, nie zamienię na wersje ze słodzikiem

#mikrokoksy #odchudzanie #eksperyment
  • 80
@Leniek: Wiesz na czuja ale nie mozesz zejsc nawet do nadwagi. Zrob prosto i jedz to samo co teraz ale troche mniej, chcesz lepszy efekt to zredukuj zle nawyki jak ta ilosc sokow, napojow gazowanych, piwa czy cheat day ktory ma byc zjedzeniem czegos fajnego a nie jedzeniem na oko czy bez opamietania.
@Leniek: A cholera sorry, szarawe avatary/profilowe. Zobaczymy, czarno widze take kombinacje czy zrzucanie na oko moze pozwolic na zrzucenie wagi do pewnego momentu, jednak liczac nawet mniej dokladnie latwiej byc swiadomym, ze jedno czy dwa piwa trzeba zredukowac kolacja w ciagu dnia. Jeszcze 1500 kalorii z Mca ale 700 z sokow, napojow czyli chodzenie jeszcze bardziej glodnym w ciagu dnia zeby sie irytowac.