Wpis z mikrobloga

10/52 --> #anime52 (SPESZJAL EDYSZYN)
FLCL (próba analizy literackiej)

MAL: https://myanimelist.net/anime/227/FLCL
Kitsu: https://kitsu.io/anime/flcl
AniList: https://anilist.co/anime/227/FLCL/

tl;dr Wpis ma ok. 3 strony długości. Jeśli kogoś interesuje część główna wpisu i chce oszczędzić sobie półtorej strony, polecam przeczytać jedynie “moja dawna interpretacja” oraz “historia o trzech rodzajach miłości”.

=== Wstęp: ===
FLCL (Furi Kuri) obejrzałem wcześniej 5-6 razy. Mój pierwszy raz miał miejsce na krótko przed 16-stymi urodzinami, gdy na głowie miałem zdecydowanie więcej włosów, a moja przyszła kariera zawodowa miała się zacząć kształtować dopiero za dwa lata.
Jest to jedno z moich dwóch ulubionych anime i chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami kształtowanymi na przestrzeni lat.

=== O czym jest FLCL? ===
W telegraficznym skrócie - ciężko powiedzieć. Seria przedstawia 4 głównych bohaterów: Haruko (tajemnicza dziewczyna na skuterze), Mamimi (bezdomna[?] licealistka), Naota (główny bohater) oraz jego koleżanka z klasy - Ninamori Eri. Wszystkie te postacie splata Naota, każda z bohaterek wchodzi jedynie z nim w interakcje, nie mając bez Naoty ze sobą nic wspólnego.

Jeśli mowa o tym co widz widzi na ekranie - mamy wielkie roboty wychodzące z głowy, walkę na gitary, wybuchy, kosmiczny spisek, zagubionego w tym wszystkim chłopca oraz Haruko, która próbuje go wykorzystać do swoich celów. Całość jest szalona, kolorowa, animacja jest cudowna, jest zabawnie, jest masa akcji. Jeśli ktoś poprzestanie oglądanie na tym, że są super roboty i w tle przygrywa dobra muzyka - nie będę ani trochę urażony. Nie zagłębiając się bardziej w FLCL na pewno wiele stracimy, jednak to co twórcy oferują w namacalnej warstwie jest zdecydowanie wystarczające, aby dobrze się bawić.

=== Moja DAWNA interpretacja FLCL: ===
W FLCL zakochałem się na początku ze względu na szalone tempo akcji i OST (który przesłuchałem ze 100-300 razy w całości), ale z jakiegoś powodu zacząłem wracać do tej serii i szukać głębszego znaczenia. Podczas oglądania skupiałem się za każdym razem na nowym aspekcie, który znalazłem.

Na pewno uwagę można skupić na elemencie dorastania i FLCL jako metaforę porzucenia etapu dziecięcego życia. Jest to bardzo “basic” interpretacja, która zresztą często się pojawia, ale mimo wszystko pozostaje trafna.
Idąc dalej - opowieść o zazdrości, pokazanie tego uczucia jako coś niszczącego relacje, zaufanie, a może nawet i życia osób, które nas otaczają. Zazdrość jako źródło nieporozumień i coś, o czym warto porozmawiać wcześniej, zanim zostaną spalone mosty.
Historia o kłamstwach, kłamstwo jako elementy dorosłego życia. 3. odcinek z Ninamori, który przez długi czas uważałem za jeden z najlepszych odcinków anime jaki kiedykolwiek powstał. Pokazanie kłamstwa jako środku do osiągnięcia własnych celów, metafora użytych okularów, które mają zdobyć zaufanie Naoty jako wspólny sekret, a okazują się na końcu fałszywe - pierwsza zdrada, kłamstwo i przygotowanie do dorosłego życia.

Nie sposób pominąć Mamimi oraz jej słynnego “I’ll overflow”, “Never knows best”, kultu Cantiego.
Nie sposób powiedzieć o głównym bohaterze bez wspomnienia o “Only ordinary happens here”. Ostrych i kwaśnych smakach jako alegorii udawania dorosłego. Wykorzystywania faktu, że jest dzieckiem lub że jest już dorosły - w zależności kiedy jest mu to na rękę.
Pozwolę sobie pominąć powyższe elementy, bo to dyskusja na kolejne pół strony lub więcej, chciałem po prostu stworzyć zarys, jak daleko może sięgać interpretacja tego dzieła, dzieląc je na elementy składowe poszczególnych postaci.

=== Historia o trzech rodzajach miłości: ===
(Pierwszy raz tą interpretację przeczytałem lata temu na 4chanie, więc jest ona nieco inspirowana)

Uważam, że centralnym punktem interpretacji FLCL jako historii dorastania, jest wskazanie na trzy bohaterki jako reprezentację trzech rodzajów miłości - miłość z przyzwyczajenia/wygody, miłość szalona, miłość nastoletnia.

Pierwszy rodzaj miłości reprezentuje Mamimi (licealistka) - jej pierwotnym obiektem miłości był brat Naoty, który wyjechał z miasta. Wówczas główny bohater staje się dla niej substytutem, w którym znajduje oparcie, aby nie wybuchnąć (“I’ll overflow”). Równie patologicznie wygląda to ze strony Naoty - pomimo tego, że nie traktuje jej często z szacunkiem, to przyjmuje jej pieszczoty i uczucie, ponieważ jest to coś wygodnego. Posiada kogoś, kto go “kocha” na wyciągnięcie ręki, kiedy tylko ma na to ochotę, nie musząc dawać nic od siebie.
Łatwo jednak zauważyć, jak to uczucie jest kruche. Gdy przychodzi problem, Mamimi woła imię jego brata, a nie Naoty. Sam bohater jest jedynie źródłem ujścia jej problemów i czymś co Mamimi chce mieć na wyłączność, co zostało zaprezentowane w ostatni odcinku, gdy wreszcie się “przepełniła”.

Haruhara Haruko przedstawia miłość szaloną/przyjacielską - niemal cytując pewien wpis z 4chana - “Haruko to koleżanka ze studiów, z którą przeżywasz szalone przygody, pijecie razem na domówkach, odwiedzacie knajpy z fast-foodem o 3. w nocy, a może nawet zdarzy się Wam jakiś akt seksualny, jednak koniec końców i tak zostajecie na przyjacielskiej stopie. To osoba, z którą przeżywasz najlepsze wspomnienia na studiach, jednak gdy się skończą, idziecie swoim własnym torem i staje się tylko odległym westchnieniem, z którym i tak nie zbudowałbyś zdrowej, długotrwałej relacji”.

I niestety podpisuję się pod tym obiema rękami. Wydaje mi się, że młody człowiek w pewnym momencie odstawia power fantasy, a przynajmniej zmienia podejście i jego marzenie idą bardziej w stronę romansów, w stronę historii pełnych przemyśleń, dystopii, idealnego społeczeństwa, niesamowitych przeżyć które mogą mieć miejsce w prawdziwym świecie. Ale może to tylko ja i moje przeżycia - w każdym razie, Haruko przez lata była i jest dla mnie synonim młodzieńczej fantazji i przeżycia niezapomnianych wspomnień, które po latach będą tylko mglistym snem. Problem polega na tym, że niczym Misaki z NHK, ona nie istnieje i nigdy nie zapuka do Twoich drzwi, a raczej nigdy nie potrąci Cię swoją żółtą vespą.

Dochodzimy wreszcie do Ninamori i miłości natoletniej/prawdziwej. Temu wątkowi poświęcono zdecydowanie najmniej czasu i nie sądzę, aby było to przypadkowe. Celem FLCL było przedstawienie patologicznym rodzajów miłości, które kontrastują z tym, jak powinna wyglądać naturalna, zdrowa relacja nastolatków. Ba, twórcy idą o krok dalej, bo nawet do zdrowej relacji dosypują szczyptę dorosłości w postaci kłamstw i zazdrości (patrz - odcinek 3. oraz interpretacja w paragrafie “moja dawna interpretacja FLCL”).
Zarówno Naota, jak i Ninamori dorastają do akceptacji swoich uczuć. W teorii nigdy nie jest to pokazane. Zastosowano jednak ciekawą klamrę kompozycyjną - scena otwierająca i zamykająca (kupowanie napoi) jest taka sama. Zmieniają się tylko postacie - obiektem miłości nie jest już Mamimi - jej rolę przejmuje od teraz Ninamori.

=== Moja OBECNA interpretacja FLCL: ===
Szczerze powiedziawszy, nie różni się ona zbyt wiele od tego co opisałem powyżej. Na pewno nie rozbijam już tej serii aż tak mocno na części pierwsze, a zauważam całe opisane wcześniej spektrum jako jedną całość. Same przemyślenia, które miałem wcześniej po każdym obejrzeniu nie wydają się aż tak głębokie, a są o wiele bardziej naturalne.
Całkiem możliwe, że to kwestia ponad ośmiu lat doświadczenia życiowego od pierwszego obejrzenia. Istnieje też możliwość, że nigdy nie byłem najbardziej błyskotliwym dzieckiem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

=== Warstwa audiowizualna: ===
Nie będę dużo pisał, ze względu na fakt, że nikt nie dojdzie do tego momentu wpisu. Jeśli ktokolwiek tu doszedł, zapewne już oglądał FLCL.
W każdym razie - animacja jest wspaniała, storyboardy, styl, deformacje postaci - to wszystko wypada naprawdę dobrze i wpasowuje się idealnie w styl serii i szaloną historię.

Ale najważniejszym dla mnie aspektem w przypadku FLCL jest warstwa audio. Zaczynając od soundtracku - jest to (imo) najlepszy OST jaki kiedykolwiek powstał do jakiegokolwiek anime. Jeśli dobrze pamiętam, ma on prawie 2h, czyli prawie tyle co samo anime. Z tego powodu, niemal cały czas, w tle przygrywają utwory The Pillows. Nie wiem ile razy w życiu miałem ciarki słysząc utwór “Little Busters” wchodzący w kluczowych momentach fabuły. Obejrzenie anime tylko dla OSTu jest moim zdaniem wystarczającym powodem i wątpię, aby ktokolwiek się zawiódł.

Druga najważniejsza kwestia - voice acting. VA udzielająca głosu Haruko (jeśli dobrze pamiętam) jest przede wszystkim aktorką. Rola w FLCL była jej trzecim występem w anime, również później nie miała za dużo ról w anime, aczkolwiek kilkukrotnie powracała aby grać w produkcjach studia Trigger. Niestety niewiele osób oglądało “Space Patrol Luluco”, gdzie grała jedną z głównych ról. Pamiętam, że byłem strasznie zahajpowany, gdy usłyszałem jej głos gdy anime wychodziło w sezonie - nie sądziłem, że ją usłyszę ponownie po roli Nonon z KLK.
Ale wracając - Haruko nie jest jedyną osobą z małym doświadczeniem w voice actingu. Tak naprawdę mało kto w caście FLCL posiada jakiekolwiek role w przeszłości. Dla wielu aktorów, FLCL jest jedyną rolą wskazywaną na MALu. Czy to znaczy, że głosy w FLCL są słabe? Wręcz przeciwnie - całość wypada niesamowicie. Wszystkie postacie mają oryginalny styl grania, nie żadne “kyaaaa, UwU, moeeee” typowe dla doświadczonych VA, które można usłyszeć w każdej z obecnych produkcji. Nie mam pojęcia czy to braki w budżecie, czy próba stworzenia czegoś nowego, jednak należy oddać twórcom hołd, ponieważ casting został przeprowadzony bezbłędnie.

=== Podsumowanie: ===
Na temat FLCL chciałem napisać już 8 lat temu, ale nigdy nie byłem ku temu okazji, aż do teraz. Serię polecam każdemu - jeśli ktoś widzi tylko roboty, szaloną animację i wspaniałą muzykę - nie ma problemu. Nie uważam, że jest to ani trochę gorsze niż widzenie zstępującego Jezusa w tym anime, tak jak ja to opisuję.

Przede wszystkim chciałbym aby każdy choć raz doświadczył FLCL. Jeśli widzieliście FLCL dawno temu, to spróbujcie jeszcze raz, tym razem mając na uwadze mój wpis. Czy dzięki temu seria będzie lepsza? Mam nadzieję, aczkolwiek jestem świadomy, że ta seria nie jest objawieniem dla każdego.

=================
#anime #animedyskusja
youngfifi - 10/52 --> #anime52 (SPESZJAL EDYSZYN)
FLCL (próba analizy literackiej)
...

źródło: comment_1637496766FvrYEGb3k7QdNlK1teh1L1.jpg

Pobierz
  • 17
W końcu jest - pierwsza “recenzja” anime na moim tagu anime52, ponieważ niektórzy narzekali, że nie piszę w ogóle o anime.

Nie oglądałem kolejnych części, ponieważ zwyczajnie się boję. FLCL jest historią, w której wszystko zostało powiedziane i zamknięcie klamrą w postaci zniknięcia Mamimi, Haruko i sceny z Ninamori i automatem z napojami.
Również patrząc na directorów kolejnych części wypada to słabo. Nie chcę nikogo urazić, ale mówimy tutaj o twórcach m.in.
inb4 "nikt nie pytał"

@tobaccotobacco: Szczerze to robiąc ten wpis bawiłem się naprawdę dobrze, ale wolałem dodać na początku notatkę o długości, ponieważ wydaje mi się, że obecnie recenzje pisane #nikogo

Patrzę trochę z nostalgią na Tanuki, gdzie recenzując jakiś totalny chłam, który na MALu widziało 60k osób, recenzja była w topce popularności. Trochę jednak działało na wyobraźnie, gdy wiedziałem, że mój tekst przeczytało 3-4k osób. Albo że kilka z moich
@young_fifi: Śmierć recenzji tekstowych raczej nie wynika tylko z tego, że coraz mniej ludzi je czyta ale też z tego, że coraz mniej osób je pisze i ogólny poziom jakości spada. Nad taką recenzją trzeba spędzić dużo czasu w kwestii przygotowania materiału i opracowania samego tekstu - nie wspominają już o korektach czy poprawie fragmentów, które wcześniej wydawały nam się w porządku, a po głębszym zastanowieniu nie przekazują dokładnie tego co
Popularność podcastów wynika z 2 rzeczy:


@JustKebab: Jak najbardziej lubię podcasty, z połowę odcinków Animelogii przesłuchałem, poza tym cała ekipa to naprawdę spoko ludzie. Podobało mi się, że zrobili "ekosystem" podobnie jako Trash Taste obecnie, gdzie zrzeszają wielu anituberów tj. Spychu, (Axer), Gokart, Grubson, Daria Kostaniak, nie wiem czy Wulfi coś kręcił. Ekipa jest/była przecież ogromna i problemem jest jedynie fakt, że polskie podcasty anime mają swój szklany sufit. Zresztą jakiekolwiek
@young_fifi: Forma TrashTaste jest idealna, szczególnie gdy pojawia się jakaś duża dyskusja. Choć mam wrażenie, że ostatnio formuła trochę się wyczerpała i strasznie dużo tematów się powtarza, bo każdy z nich idzie trochę w inną stronę i powoli zaczyna brakować wspólnych tematów do dyskusji.

Ja tygodniowo słucham: TrashTaste + TT After Dark (4-5h), 6-7h podcastów sportowych i mniej niż 1h podcastów o grach. Droga na uczelnie zajmuje mi codziennie 40 minut
@JustKebab: Okeeeej, trochę muszę się zgodzić, ze pojawia się powtarzalność tematów, ale np. odcinek z Karyną był naprawdę spoko. O ile jej samej w przeszłości, w szczególności w pierwszych odcinku TT ze względu na nienaturalność, nie mogłem znieść, tak jej występ w 74. odcinku wypada naprawdę dobrze.
Ale faktycznie przewija się kilka motywów - Japonia bad, jedzenie, society, "nie oglądamy anime".

No i szanuję, przynajmniej jakoś wykorzystujesz czas ( ͡°
@young_fifi:

Ja ostatnio mało ćwiczę, ale zwykle rowerek (oglądam anime) albo HIIT, ale ciężko mi się słucha czegokolwiek poza muzyką przy tak intensywnych ćwiczeniach.


Właśnie nie rozumiem jak ludzie mogą oglądać anime podczas treningów, czasami nie mogę skupić się na swoich myślach, a co dopiero na bieżąco zapamiętywać i rozumieć co się dzieje.

IIRC to Animelogia jako największy podcast, nigdy nie miała tego typu gości w sumie. Teoretycznie pewnie dałoby się
@JustKebab: Jeszcze w temacie Animelogii - tutaj sama długość podcastów odstrasza nowe osoby. Dużo lepiej jest publikować mniejsze porcje, a częściej. W ich przypadku nie będzie stabilnego rozwoju, bo zbudowali bazę fanów i ciężko będzie się do niej przekonać nowym osobom.
Właśnie nie rozumiem jak ludzie mogą oglądać anime podczas treningów


Rowerek na niskich ustawieniach/kardio. Wtedy nie ma problemu. Ale przy czymś bardziej intensywnym to faktycznie się zgadzam, że może być ciężko.

Nie wiem czy istnieje taka nisza ale na pewno brakuje takim materiałom dobrej reklamy i odpowiedniego promowania. Pewnie gdzieś istnieje dobrej jakości podcast, któremu brakuje rozgłosu ale myślę że przy odpowiednim zaangażowaniu można stworzyć coś ciekawego i jednocześnie mającego stałą liczbę
@young_fifi:

Pewnie się powtarzam, ale Inside Baseball jest dla mnie niesamowity, bo chłopaki traktują to jako okazję do pogadanie ze sobą i pośmieszkowania i od wielu lat ciągną podcast, które słucha maksymalnie kilkaset osób. Tylko znowu wracamy do punktu tobacco - są takie formy działalności, gdzie sam akt jest nagrodą i twórcom nie zależy na zwiększeniu zasięgów.


Po prostu trzeba to traktować jak rozmowa zwykła rozmowa z ziomeczkami o waszym wspólnym
@JustKebab: W sumie ze wszystkim co napisałeś się zgadzam i nie mam nic do dodania.

1. W sumie ja się miałem za introwertyka (a przynajmniej ludzie mnie tak odbierają), a w sumie 4h podcasty robiłem XD
Ale jak najbardziej rozumiem, że ktoś nie lubi/nie potrafi się wypowiadać.
2. Najśmieszniejsze jest to, że ja robiłem to z osobą, z którą dużo pisałem w przeszłości, ale podcast zaczęliśmy nagrywać w momencie, gdy nie
@young_fifi:

3. Zależy na jakim poziomie chcesz to realizować. Ale wydaje mi się, że większość podcastów to puszczenie nagrywania audio w Audacity. Potem synchronizacja ścieżek i wyczyszczenie szumów - raczej niewiele roboty.


No właśnie moim zdaniem taki podcast się nie wybije, bo nie będzie się niczym różnił od reszty. Jeśli chciałbym to realizować to bardziej w formie live streamów na twitchu, więc kwestii udźwiękowienia dochodzą tła, przejścia, cały setup do streamowania
@young_fifi: Pamiętam, że w FLCL ludzie analizowali wątek rogu, wspominając podobny w Evangelionie i Diebusterze. Przypomnę, że w Diebusterze ludzkość wyewoluowała zdolności parapsychologiczne. FLCL jest napewno przesycony podobnymi wątkami, które twórcy na przestrzeni lat eksploatowali i rozwijali w poprzednich seriach.
@CralencSeedorf: To też jest jakaś metoda ( ͡° ͜ʖ ͡°)

@QoTheGreat: Ok, ja się w sumie nigdy nie zastanawiałem nad tym AŻ TAK głęboko. Ale może faktycznie twórcy coś takiego ukryli.

@JustKebab: Dla mnie w sumie nie ma to znaczenia, bo ja słucham podcastów w tle. Nie wiem tak naprawdę dla ilu osób to faktycznie podniosłoby jakość podcastu, ale osobiście nie byłbym targetem czegoś takiego.