Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ostatnio miałem pewną rozkminę - Dlaczego ludzie mają na wszystko tak mało czasu i chęci? Gdzie stracili swoją młodość? Czemu tak szybko? Gdzie zatracili tych starych siebie, którzy lubili po prostu żyć?

Ostatnio rozmawiałem z moją siostrą. Staż jakieś 7-8 lat w korpo, w tym dwa lata jako koordynator. Ja także pracuje w korpo, jakieś 2 lata, jako specjalista. Rozmawiamy sobie i temat zszedł na jakieś wyjścia na miasto. I nie chodziło o kluby, a raczej kawiarnie, bar czy pijalnie. Nagle ona wypala do mnie "Hoho, na miasto. Ja to nie pamiętam kiedy ostatnio byłam i raczej nigdzie nie pójdę". Zapytałem ją dlaczego. Ona wtedy "No wiesz, praca. Ja po pracy tylko myślę, żeby wypić ciepłą herbatę i położyć się spać". I tak 5 dni w tygodniu :) Odliczam spacery z psem, bo to jedyna atrakcja mojej siostry i jej męża. Pytacie o weekendy? Okazjonalnie coś, ale raczej "odpoczynek po tygodniu pracy". Czyli porządki w domu, film, serial, książka, może dłuższy spacer z psem. Cel? Regeneracja przed tygodniem pracy. Zarobki? Oboje bardzo dobre, ale co z tego? Życia brak. PS - Dzieci też nie mają, więc obowiązków w domu mają tyle co nic.

2 lata łączyłem studia magisterskie z pracą, zmieniając ją przy tym raz (a więc musiałem się także tutaj uczyć nowych rzeczy, choć zmiana była po to, by pracować już w branży). Obecnie skończyłem studia i czuję wręcz nadmiar wolnego czasu. Jestem w związku, więc wiadomo, że nie robię wszystkiego co mi się podoba, bo chcę też spędzać czas z moją drugą połówką i czasem iść na kompromis, porobić także to co ona lubi, nie tylko to co ja. Ale wiecie co? Na 40 godzin pracy w tygodniu chodzę 3x w tyg na siłownię, do tego był boks 2x, już bardziej hobbystycznie niż kiedyś zawodniczo (obecnie rehabilituję drobną, ale upierdliwą kontuzję dłoni, nie czuję przy ciężarach, ale ciosów jeszcze nie chcę zadawać). Dołożyłem sobie naukę angielskiego i mam zajęcia z lektorem, także te 4x w tyg staram się jeszcze uczyć sam. Mam czas i energię. Różnica między mną, a moją siostrą to 5 lat. To chyba nie jest tak dużo? Jestem 25 lvl, ona 30 lvl. Nie piszcie nawet o różnicy wieku i jakimś wypaleniu, bo taką gadkę słyszę od niej od 2-3 lat. Chcecie mi napisać, że "każdy jest inny", "każdy lubi co innego", "nie każdy lubi spędzać czas jak ty" ? Okej, może i tak jest, ale to bzdura. Widzę, że po prostu ucieka radość z życia. Jaki jest sens, żeby spędzać czas wolny tylko i wyłącznie do odpoczynku od pracy? Praca nie jest życiem, pracuje się by żyć, a nie żyje by pracować. Niektórzy już o tym dawno zapomnieli. A mi właśnie najbardziej brakuje w życiu przygód. Absolutnie pracą nie jestem zmęczony, pracuję raczej w branży, która po części jest blisko moich zainteresowań, to może się tak nie męczę, ale w poprzedniej tak nie było.

Zauważyłem, że cholernie mało par ma podobny sposób bycia, dlatego mi i mojej ciężko się z kimś zgadać na coś więcej niż piwo na kanapie przed Play Station, planszówkami lub tego typu. A nawet na to jest mało chęci. Zazwyczaj na jakieś aktywności chętni są tylko moi kumple, którzy są singlami. Ludzie są rozleniwieni do granic możliwości, a sport to dla Polaków pojęcie obce. Jeśli już jest, to ogranicza się do sporadycznych ćwiczeń lub chodzenia "na siłę", by tylko pokazać się na instagramie. Ale już pal licho sport. Przecież można i sportu nie uprawiać, żeby mieć urozmaicone życie i dużo robić. Siedzenie w domu i marnowanie życia by czekać na kolejny dzień w korporacji to wegetacja. Ludzie tyją, nic nie robią, tracą swoje hobby. Rzekomi nie mają czasu na nic, choć mają go full. Ja mieszkam ze swoją, uczę się po pracy, ona jeszcze studiuję, oboje pracujemy, mamy kilka zajęć dodatkowych. Wypalenie życia ostateczne następuje w momencie, kiedy rodzi się dziecko. Ludzie zmieniają się wtedy w 100 %. Nie są już młodzi. NIE WIDZĘ ŻADNEJ RÓŻNICY MIĘDZY 30 LETNIM TATĄ A 55 LETNIM CHŁOPEM. Tylko wygląd i pełna sprawność seksualna, nic więcej.

Jaka jest tego geneza? Po pierwsze - Pasje, hobby. Ja od dziecka miałem bzika na punkcie swoich, moja siostra raczej takich nie miała. Po drugie - dzieciństwo. Wychowałem się z chłopakami z ulicy na podwórku. Bez podziałów, choć ja byłem "z domu", oni z bloków (80 % moich dzisiejszych znajomych poznałem do 15 roku życia. Odwalaliśmy różne akcje, ale każdemu się ułożyło). Moja siostra spotykała się w domach z koleżankami, w liceum chodziła do pubów i kawiarni. Ja w liceum chodziłem na treningi, w czasie wolnym jeździłem w tripy, latałem na mecze, imprezowałem w plenerze, poznawałem nowych ludzi. Ja mieszkałem na studiach (3 lata dziennie na lic) w akademiku, ona z koleżanką wynajmowała mieszkanie i po roku poznała swojego męża.

Odświeżam sobie czasami wspomnienia z dzieciństwa. GTA, SAMP, znajomi z gier, wypady z kolegami na boisko, mecze osiedle vs osiedle na piaszczystych boiskach lub pierwszych orlikach, pierwsze melanże, pierwsze podróże z ekipą. I szczerze tęsknię za tym,ALE LUDZIE NIE TĘSKNIĄ. Im się podoba byle jakość, przeciętność, szarość, szeregowość, wegetacja. Tak, im się to naprawdę podoba. To absolutnie nie jest tak, że oni są nieszczęśliwi, ale nie mają jak tego zmienić. Im autentycznie podoba się czekanie po pracy na kolejny dzień pracy, której nie lubią! Co to jest w ogóle za błędne koło? Wraca z pracy, żali się przez telefon jak jej źle, ale po pracy czeka na kolejny dzień pracy....

Całe szczęście, że mam kilku dobrych kolegów, którzy cały czas są "ZA" na każdy fajny pomysł. Mam też takich, którzy jeszcze miewają przebłyski. Za rok czeka nas wyprowadzka do miasta, w którym studiujemy/studiowaliśmy. Znamy tam 2 parki (poza tym też mam kolegów ze studiów), którzy myślą podobnie jak my. Nie chcemy na siłę proponować komuś regularnej przyjaźni, bo dziwnie się wbijać w towarzystwo (choć już kilka razy bywaliśmy u nich na weekend i oni u nas raz też), przy czym ja na pewno będę utrzymywać kontakt z moimi przyjaciółmi. I tak wyjeżdżam ledwie 100km dalej. I znam też takich (ale nie moje towarzystwo), z których posiadanie dziecka nie zrobiło robotów. Są bardziej odpowiedzialni, ale DALEJ ŻYJĄ. Mają swoje życie, swoje zainteresowania, swoje MARZENIA, CELE. Nie są otoczeni monotonią i czekaniem na starość i emeryturę. I oby jak najdłużej, choć każdy z nas ma problemy i pojawiają się przeciwności, ale trzeba zacisnąć zęby.

Mimo tych kolorowych opowieści, miałem też swoje problemy. 3 lata leczyłem nerwicę lękową, którą wyleczyłem w całości. W całości, bo od dawna, dawna nie biorę żadnych leków i nie byłem u żadnego terapeuty. Okres gimnazjalno-licealny. Mi pomogły moje pasję, kontakt z ludźmi. Połowę tego czasu nie piłem (leki z terapią, potem sama terapia), choć nikt mnie nie odsunął. I chyba dzięki temu, że stało się to tak szybko i było inne podłoże, dzisiaj jestem nauczony co i jak. I bardzo mi przykro patrzeć na to, jak ludzie pogrążają się w depresji czy lękach w wieku 25-35 lat, będąc niemal pewnym, że tego się nie da wyleczyć. Bo przez duża ilość problemów nie mają po prostu siły. Chyba miałem cholernego farta, że stało się to w okresie, w którym życie prywatne było jednak fajne i nie przytłaczała mnie dorosłość (powody nerwicy mają podłoże pewnych traum w dzieciństwie, ale to już za mną...)

Dzięki za uwagę przy moim wysrywie, potrzebowałem chyba się wyżalić na cały świat. Trzymajcie się i dbajcie o siebie :)

#przemyslenia #niebieskiepaski #rozowepaski #hobby #takaprawda #przemysleniazdupy #depresja #zwiazki #pracbaza #praca

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61962b356d062d000ad4721d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 17
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: gdzie stracili chęci?
Ja ci powiem gdzie:
Na polskiej uczelni - tam straciłem ambicje, chęci do życia, ale zyskałem depresje czy coś xD

Ogółem wydaje mi się ze taka pogoń za w sumie nie wiadomo czym m doprowadza do takiego wypalenia i zobojętnienia. U nas non stop ludzie są zabiegani, spieszy im się dedlajny lub wyzysk pracodawcy itp itd...
Myśle ze przez to ..
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: mam wrażenie, że tacy ludzie skupiają się głównie na edukacji i rozwoju zawodowym, nie dbając o zainteresowania czy fizyczne dbanie o siebie, czy dbanie przy tym o własną psychikę, a potem może już być ciężko się od tego oderwać i doprowadzić do frustracji czy przemęczenia.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Gościu, ale nie wszyscy muszą być tacy jak Ty. Ja tam lubię sobie posiedzieć z książką i traktuję to jako mój wolny czas i świetnie się z tym czuję. Za to jak ćwiczę siłowo to się do tego zmuszam bo robię to tylko dla zdrowia. Jak wyjeżdżam ze znajomymi to często po takim weekendzie jestem bardziej zmęczony niż po tygodniu pracy. Nie każdy musi być dynamiczniakiem który nie potrafi
  • Odpowiedz
AnalogowyKról: Nie praca jest tutaj problemem. Ja pracuję tak z 200h w miesiącu, moja żona min. 250h. Oboje sport 4 razy w tygodniu, z raz w tygodniu wyjście na jakąś atrakcje typu kino/teatr/koncert etc. w weekend zazwyczaj impreza, kilka razy w roku na weekend gdzieś sobie wyskoczymy i tak się kręci ;). Teraz mamy dużo więcej czasu niż na studiach, gdzie #!$%@? trwał okrągły tydzień od rana do wieczora.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Jezu jak ja nie lubie takich ludzi którzy wiecznie muszą coś robić, gdzieś jeździć i gdyby nie to że namawiają (a w większości wręcz nudzą) to byłoby to okej. Oświecę cię nie każdy lubi taką aktywność jak TY, niektórzy np tak jak twoja siostra czerpią przyjemność z siedzenia w domu, książki i netfliksa.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: To że ty chcesz mieć pełne życie pasji na pokaz to twoja sprawa, a twoja siostra widocznie jest szczęśliwa siedząc w domu i wychodząc na spacery.

Więc zastanów się kto w tym wątku jest przegrany - twoja siostra, której do szczęścia wystraczy spacer z psem i weekend w domu - czy ty, który chcesz robić niewiadomo co nie wiadomo z kim i ciągle narzekasz? Proste życie twojej siostry daje
  • Odpowiedz
knur: > Jezu jak ja nie lubie takich ludzi którzy wiecznie muszą coś robić, gdzieś jeździć i gdyby nie to że namawiają (a w większości wręcz nudzą) to byłoby to okej. Oświecę cię nie każdy lubi taką aktywność jak TY, niektórzy np tak jak twoja siostra czerpią przyjemność z siedzenia w domu, książki i netfliksa.
@krzewmarchwi Amen bracie! Zawsze mnie zastanawiało takie zjawisko, z czego to wynika? Taka budowa mózgu
  • Odpowiedz
takich ludzi którzy wiecznie muszą coś robić, gdzieś jeździć


@AnonimoweMirkoWyznania: bycie cholerykiem, #!$%@? nadgorliwcem nie jest tozsame z tym co pisze OP.

Ja nawet jestem lekko bardziej w strone introwersji, ale zal mi znajomych, ktorzy ostatnie 10 lat (20->30) przewegetowali. Karierowo, fizycznie (po prostu nie dadza rady wielu aktywnosciom), finansowo... z czasem i towarzysko bo sie zakisili w domach tak, ze zdziczeli i nie sa w stanie prowadzic ani networkingu
  • Odpowiedz
UwielbianaObywatelka: Moim zdaniem Twój błąd myślowy polega na tym, że mierzysz wszystkich swoją własną miarą. To, że Ty zwyczajnie nie umiesz odpoczywać po pracy i cieszyć się zwykłymi prostymi rozrywkami jak spacer z psem czy chwila przed serialem nie znaczy że każdy kto to robi jest totalnie wypalony i nieszczęśliwy.

Nie każdy musi po pracy się "rozwijać" - żyj i daj żyć innym. Fajnie, że masz pasje i zainteresowania natomiast nie
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: grunt pozytywne myslenie czy jest kasa czy nie,
duzo ludzi sie gubi wlasnie bo maja zbyt duzo negatywnych emocji - stres w pracy albo nie maja sil bo za duzo pracuja lub pracuja w zlych warunkach
osobiscie uwazam ze Polacy maja duzy problem z religijnoscia, relacjami, glownie sa nastawieni na kariere i pieniadze, duzo technokratyzmu - pracowalem w korpo, zero szacunku do ludzi,

grunt miec swoje hobby, ludzi ktorych sie lubi i ktorzy cie ubogacaja,
  • Odpowiedz