Aktywne Wpisy
darknightttt +80
Kiedyś myślałam, że fajnie będzie mieć męża i dzieci. Dzisiaj wiem, że szybko mieszkania nie kupię (500-700 tysięcy bo duże miasto) więc nie ma nawet co o tym myśleć. Z pracy czasami wracam zmęczona, nie wyobrażam sobie jeszcze zapierniczać przy dziecku po 9h poza domem.
Moje dzieciate koleżanki często się żalą, dzwonią zapłakane. Te, które nie pracują i opiekują się dziećmi narzekają bo nie mają swojego życia, są wypalone i dziczeją. Pracujące
Moje dzieciate koleżanki często się żalą, dzwonią zapłakane. Te, które nie pracują i opiekują się dziećmi narzekają bo nie mają swojego życia, są wypalone i dziczeją. Pracujące
dzakub63 +224
Jest sobie pociąg, jedyny w okolicy, w którym liczba miejsc wynosi 200. Ludzie dojeżdżają nim codziennie do pracy do najbliższego dużego miasta. Bilet normalny kosztuje 20zł. Przychodzi młody, zaradny, jebiący biedę kapitalista i wykupuje roczny bilet na 100 miejsc. Bo może. Pojemnośc pociągu spada o połowę, a miejsca wykupione przez kapitalistę nie są zajęte, ponieważ liczy on że za kilka miesięcy desperacja ludzi będzie tak duża, że zaczną płacić mu 40zł za wynajęcie miejsc będących jego własnością. Jako, ze liczba miejsc jest ogarniczona, #!$%@? ludzie widząc brak innej alternatywy, zaczynają wykupywać miejsca po 40zł od pana kapitalisty. W międzyczasie klika innych osób zauważyło, że można się dorobić na desperacji ludzi, którzy potrzebują dojechać do pracy. Wkrótce większość miejsc zostaje wykupiona przez ludzi ze skumulowaną dużą ilością kapitału i ceny dalej rosną. Rząd próbuje ratować sytuację uruchamiając kolejny pociąg, również prywatny przewoźnik na tej linii otwiera swoje połączenie. Jednak wkrótce z nowymi miejscami dzieje się to samo, są wykupywane masowo przez ludzi, którzy robią na tym grubą kasę. Panowie "biznesmeni" z szyderą zaczynają powtarzać, że "tak działa wolny rynek" a "patologia" jeżdżąca pociągami sama jest sobie winna, bo nie umie sobie radzić w życiu. "Jak im nie pasuje, niech kupią sobie samochody", powtarzają. „Jak im drogo to nie muszą jeździć na tej trasie, mogą jeździć sobie do pierdziszewa dolnego”. W okolicy narastają nierówności i wykluczenie komunikacyjne. Przepaść między bogatymi a biednymi osiągnęła kosmiczne rozmiary. Część z wykluczonych zachęconych przez inspirujące słowa pana Korwina powtarza sobie: "Muszę tylko ciężej pracować, bardziej się starać i na pewno będzie mnie stać na drogi bilet lub swój samochód". Pozostała część zniechęcona życiem w państwie z dykty wyprowadza się na za granicę, gdzie takie rzeczy byłby nie do pomyślenia, gdyż państwo zabrania takich praktyk poprzez regulacje, a każda próba obejścia tego jest wysoko karana. Koniec bajki. Dalej nic nie kumacie?
#polska #bekazkonfederacji #nieruchomosci #ekonomia #gospodarka #mieszkanie #4konserwy #neuropa