Wpis z mikrobloga

Skopiuj link

20.10.2013, 08:23:32 via iOS

Pozdrowienia z lodowca Franz Jozef.

Normalnie starałem sie trzymać szyk chronologiczny w relacjach, ale przyszła pora na wyjątek.

Dziś rano przylecielismy JetStarem do Christchurch. To taki tutejszy Ryanair ale dużo mniej upierdliwy. No i tańszy w dostaniu sie na południowa wyspę NZ od promu. Wypozyczylismy auto z Jucy, który jest ztargetowany na backpackerow oferując tanie i stare auta, dzięki czemu cena bije na głowę Avis, Hertza i pozostałe korporacje. Jedziemy wiec sobie malutkim Daihatsu z silnikiem 1.3 bardzo malowniczą droga numer 73 ze wschodu na zachód. Po około 40 km przestawiłem sie w miarę na ruch lewostronny. Trzymam rozsądna prędkość 120km/h na absolutnie pustej drodze, całkowicie płaskiej w tym odcinku. Doskonała widoczność pozwala cieszyć sie wspaniałym widokiem gór wyrastających z przodu. Nagle z nicości materializuje sie przed nami radiowóz. Zapalają sie kolorowe światła i dostajemy nakaz zjechania na pobocze. Zaskoczenie, w pierwszym momencie nie wiem o co chodzi. Podchodzi policjant i mówi ze jechałem 118, a dopuszczalna prędkość to 100. Bierze prawo jazdy i wraca z wydrukowanymi mandatem na 120nzd. Pyta sie jeszcze czy mamy góry w Polsce i rzuca hasło ze turyści nie potrafią jeździć po lewej stronie i przez to tyle ich ginie w górach. Kosztowna lekcja przepisowej jazdy. Pózniej w górach okazuje sie ze takie polowania nie są wcale rzadkie i jest to chyba dodatkowy podatek od turystów. Nie przekraczam już dozwolonej prędkości o więcej niż 5km/h. Nie jest taka zła jednak ta Polska policja. Widać ich z daleka, można przyhamowac, jest prawo odmowy przyjęcia mandatu, można sie porargowac, pokazują nagranie lub wskazanie prędkościomierza. Fotoradary mierzące prędkość auta jadącego z naprzeciwka to jakiś koszmar, dobrze ze iskry w polskich alfach okazały sie niedokładne. Dziwne są trochę tez przepisy w NZ, bo maksymalna prędkość 100km/h nawet na autostradach wydaje sie być mocno przesadzona.

#ratiopodroze #gorzkiezale