Wpis z mikrobloga

#perfumy #150perfum 382/150
Jean Patou Ma Liberté (1987)

Ma Liberté zostały stworzone z przeznaczeniem na rynek damski ale są to perfumy, które z powodzeniem mogą nosić faceci. Mi nawet nie przeszło przez chwilę przez głowę, że mógłbym je swojej babie pożyczać. Jest to naprawdę fantastyczne fougere, które podobno w ponad 90% przypomna owiane legendą perfumy Jean Patou Patou pour Homme Privé, których pewnie nie poznam nigdy bo są to jedne z najtrudniej dostępnych perfum na świecie. Legenda zasłyszana na basenotes głosi, że syn czy tam wnuk samego Jeana Patou przyszedł do jednej z perfumerii zapytać o dostępność tych perfum, żeby zlecić ich odtworzenie po Jeanie Kerleo.

Bez wątpienia jest to złożona kompozycja. Otwiera się świeżymi cytrusami, kwiatami i lawendą, która zostanie z nami już do końca. Później woń robi się jakby bardziej drzewna, wyczuwa się też paczulę, która sprawia, że aromat stae się trochę cięższy, ale nie aż tak jak np. oryginalny Patou pour Homme, który mnie momentami pokonywał. Do tego dochodzą przyprawy jak goździki czy gałka muszkatołowa i mamy też coś świdrującego nam w nosie. Baza ciepła, drzewna, bardzo kremowa a może nawet i odrobinę pudrowa za sprawą wanilii i drzewa sandałowego. Przez cały czas trwania na skóze wyczuwalny jest tu też aromat mydła co nadaje im dużej świeżości. Fougere z prawdziwego zdarzenia.

Parametry na dobrym poziomie, chociaż nie ma żadnego szaleństwa. 7-8 godzin na skórze z dobrą projekcją przez pierwszą godzinę, a później już bardziej dyskretną i schowaną.;

Nie da się ukryć, że Ma Liberté pachnie jak zapach z poprzedniej epoki ale udało mi się ustrzelić za nie ze 2 komplementy.
Jeśli Ma Liberté to bardziej delikatna i subtelna wersja Patou pour Homme Privé to ja chce Privé, choćby kosztowały 20 zł za ml. Cena problemem w przypadku Privé nie jest a bardziej ilość sztuk, które się jeszcze ostały na rynku bo jak tylko się pojawiają na eBayu to znikają w mgnieniu oka. Na chwilę obecną na eBayu próżno ich szukać. Ma Liberté również jest zapachem wycofanym z produkcji i mimo, że całkiem sporo mi ich jeszcze zostalo to pozostaną one jednym z tych nielicznych zapachów którymi się z nikim nie podzielę.

zapach: 8,0/10
trwałość: 7,0/10
projekcja: 7,0/10
cena: jakiś czas temu widziałem na allegro jakoś do 200 zł. Swoją butelczyne kupiłem na eBayu za jakieś groszę. Dziś obstawiam, że trzeba tak z 500 zł za 75 ml liczyć.
źródło: comment_1632278857vQBXOYtVCjAFsMIQXl2lbh.jpg
  • 3
@dr_love: ten flakon jest brzydki i piękny zarazem. Do tego ta etykieta - jakby sam Mark Rothko był autorem. Napis z zupełnie prostą, prostokątną czcionką. Dziwnie się czuję, patrząc na to.

Bardzo jestem ciekaw jak to pachnie.