Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Dziewczyny, mam do Was pytanie (w sumie niebieskiepaski też mogą się wypowiedzieć czy oczekiwaliby czegoś takiego od swojej partnerki, albo jak zareagowaliby gdyby partnerka oczekiwała czegoś takiego od nich), czy oczekiwałybyście czegoś takiego od swojego partnera gdybyście to Wy posiadały mieszkanie, albo czy kiedykolwiek facet posiadający mieszkanie oczekiwał czegoś takiego od Was?

Jestem od roku z facetem, który ma swoje mieszkanie w #warszawa. Mieszkanie kupił na kredyt kilka lat temu i teraz je spłaca. Rozmawialiśmy kiedyś, że gdybyśmy wzięli ślub, to to mieszkanie oczywiście byłoby jego, a gdybyśmy kiedyś po ślubie kupili po połowie wspólne, większe mieszkanie, to kasa z wynajmu jego dotychczasowego mieszkania również byłaby tylko jego. Absolutnie nie chcę ani jego mieszkania, ani jego kasy (chyba, że w którymś momencie zapłaciłabym mu połowę kasy za to mieszkanie ofkors).

Kwestia jest natomiast następująca. Myślimy o wspólnym zamieszkaniu i plan jest taki oczywiście, że wprowadzam się do niego (jego propozycja). Zaproponowałam, że będę dokładała się po połowie do wszystkich opłat, mediów, internetu, czynszu itp. Problem jednak w tym, że mój facet oczekuję ode mnie, że będę płaciła o wiele więcej niż to co wymieniłam (zamiast 400 zł aż 1000 zł), bo uwaga... mieszkanie, meble i sprzęty się zużywają, a ja i tak bym nie znalazła tak dobrej oferty wynajmu. Mój partner oczekuję więc ode mnie, że w zasadzie będę płaciła mu za możliwość mieszkania u niego... Zaproponowałam oczywiście, że będę się też dorzucać równo do wszelkich zakupów nowego sprzętu/mebli do mieszkania, wszelakich napraw, remontów itp., a nawet, że sama będę kupować nowe rzeczy jeśli zepsuje się lub zużyje coś co wspólnie użytkujemy. Mimo to zostałam nazwana skąpą i partner powiedział mi wprost, że chcę tylko po taniości zamieszkać sobie w Warszawie... Jestem załamana, zaoferowałam płacenie za wszystko, a i tak wyszłam na jakąś nienormalną w jego oczach... Gdybym przystała na jego propozycję, to czułabym się totalnie niechciana, jakbym mieszkała ze swoim landlordem...

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #611e8ca0bb9659000a233244
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 94
TerminowyStulejarz: Niepełnosprawna Obywatelka - ja byłem w takiej sytuacji. Byliśmy z różową razem 2 lata, gdy ona kupiła mieszkanie na kredyt (miasto ok 100 tys mieszkańców, nie żadna Warszawa, ale mamy tu ceny za wynajem średniego standardu 1500-2000 zł + czynsz ok 800 zł + rachunki). Trochę kasy dołożyli jej rodzice i po wzięciu kredytu kupiła nieduże mieszkanie bezczynszowe. Szybko zaczęły się roboty wykończeniowe. Zaproponowała, żebyśmy zamieszkali razem. Dołożyłem się do
możezbytnaiwnaromantyczka: Mam podobną sytuację, tyle że jestem kobietą do której mieszkania wprowadził się niedawno partner. Zarabiam bardzo dobrze, on na razie średnio, nie jesteśmy jeszcze zbyt długo razem - około roku, ale do kwestii finansowych podchodzimy wydaje mi się z rozsądkiem, czyli na razie póki nie ma jeszcze planów małżeńskich mamy osobne finanse, płacimy za koszty mieszkania, czyli czynsz i opłaty po połowie. Nie pobieram od niego żadnych dodatkowych opłat "odstępnego"
@AnonimoweMirkoWyznania dla mnie to normalne zachowanie gościa. Jeżeli np rata kredytu 1000 zł, rachunki mieszkaniowe plus minus 500 zł, to jakby dziewczyna płaciła 250 zł miesięcznie to jak za darmo . W takim układzie jakieś 600 zł od niej to powinien być minimum. A jestem zszokowany jak dużo jest opinii innych. Miwszkas sam , spłacasz wszystko, a druga osoba ma praktycznie za darmo , też nie fajnie.
A poza tym, nawet gdybyś wynajmowała mieszkanie na zasadach rynkowych, to byś wpłaciła jednorazowo kaucję w wysokości miesięcznego czynszu (średnio ok. 2.500 zł). Jeżeli nic byś nie odwaliła w mieszkaniu to nawet po 2 latach wynajmujący by Ci zwrócił częśc tej kaucji. A tutaj chłop chce Ci comiesięcznie potrącać 500-600 zł XDDDD


@SlepyBazant: Zajdź mi mieszkanie, gdzie koszt wynajmu to 2500 kaucji i koniec, wbijam jutro xD Normalnie amortyzację masz w
@AnonimoweMirkoWyznania: Masz bardzo dobre podejście do tematu. Zarówno fakt, że mieszkanie jest i pozostanie jego jak i to, że dokładasz się do wszystkich opłat i ewentualnych przyszłych wspólnych zakupów jak np nowa pralka - koniec, bez podziału kredytu. Partner niestety jest lekko wykolejony. Polecam powiedzieć mu szczerze o swoich obawach, zasugerować aby spróbował postawić się na twoim miejscu i jeśli nie zaskoczy, to osobiście z kimś takim przyszłości bym nie wiązał.
@Armoldzik: primo, to jest to jednak jego partnerka a nie obca osoba, której wynajmuje mieszkanie.
Jeśli podzielą wszystkie opłaty na pół jak prawdziwi partnerzy, ale koszt kredytu weźmie na siebie to są z tego dwa podstawowe plusy.
1. mieszkanie zawsze będzie jego i nie będzie o to sporów jeśli związek się rozleci, nikt nikogo spłacać nie będzie, będzie chciał to sprzeda i nikt nic nie ma do gadania.
2. ona nie
Temat myślę bardzo indywidualny, ciężko znaleźć rozwiązanie pasujące do każdych par. Znam wiele facetów z własnym mieszkaniem w których mieszkają wraz ze swoimi partnerkami( różowe nie dokładają się do niczego) ale też wiele par które w jakiś sposob dzielą się kosztami. Ja sam niedawno wziąłem na kredyt mieszkanie do którego mamy się wprowadzić z różowa. Zaproponowała mi ona, ze kosztami związanymi z mieszkaniem podzielimy się po połowie( mówiąc o kosztach ma na
bo uwaga... mieszkanie, meble i sprzęty się zużywają, a ja i tak bym nie znalazła tak dobrej oferty wynajmu


@AnonimoweMirkoWyznania: xD przecież jak coś się zużyje, to będziecie kupować razem... Ziomek chyba nie traktuje Cię poważnie, a tylko jako partnerkę do poruchania - zastanów się nad pozostałymi aspektami Waszego związku i pomyśl, czy to w ogóle ma sens.

No ewentualnie ziomek nie zarabia dużo i jest dusigroszem (jak jesteście młodzi, to
@AnonimoweMirkoWyznania: ja to widze tak:
Jakby to porownac do wynajmu mieszkania luba nawet wspolnego wynajmu, to on ma racje. Jakbyscie przypuscmy mieli isc wspolnie na wynajmowane mieszkanie to pewnie po 1000zl by wyszlo, wiec z finansowego pkt widzenia on ma racje - lepiej mu sie oplaca razem z Toba wynajac mieszkanie i w nim mieszkac a to co ma w kredycie wynajac i tyle.

Z drugiej jednak strony jesli OBOJE zaczynacie