Wpis z mikrobloga

Mirki, mam taką sytuację, mam 28 lat, pracuję ale nadal mieszkam ze starymi. Chciałbym się już wyprowadzić ale wiem że wtedy to żyłbym od pierwszego do pierwszego i praktycznie na nic nie byłoby mnie stać. Miesiąc temu rozwalił mi się lapek no i kupiłem nowy bo mogłem sobie na to pozwolić wiem że jakbym mieszkał sam to musiałbym się bawić w jakieś kredyty i to cofa mnie przed podjęciem decyzji. Ma ktoś podobną sytuację? Nie czujecie wewnątrz jakiejś potrzeby zmian?
#przegryw dla zasięgu.
  • 9
  • Odpowiedz
@walictowszystkozajete: Ja miałem dawno temu sytuację nieco przymusową. Zarabiałem psie pieniądze i wynajmowałem mieszkanie. Kredyty dzisiaj nie są straszne, można rozkładać na więcej rat, są promki raty 0 i płacisz pierwszą ratę dopiero za pół roku itp. Z czasem zarabiałem coraz więcej, bo sytuacja zmuszała mnie do większego starania się ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Moim zdaniem dla własnej satysfakcji warto spróbować żyć samemu, no chyba że planujesz
  • Odpowiedz
@walictowszystkozajete ja dokładnie mam tak samo, też siedzę w domu rodzinnym, zarabiam 2500-3200 i zdarzało się tak że zostawało 200 na koniec miesiąca, a nawet nie imprezuje tylko zachcianki rzeczy materialne czy słodycze. Po wyprowadzce to by była totalna wegetacja chyba
  • Odpowiedz
@NzeroZeroB: dokładnie, jednak porównując się do znajomych i nie mając tych możliwości można poczuć się gorszy, spowodowało to też urwanie dawnych znajomości. Cały czas biję się z myślami ale już próbowałem życia na własną rękę i to też nie było dobre bo każde wyjście gdzieś w miasto liczyłem każdy grosz byle tylko starczyło na rachunki na większe przyjemności to raczej nie było szans. Teraz chcąc gdzieś wyjechać bez problemu kupuje bilet
  • Odpowiedz
@walictowszystkozajete: Mam identyczną sytuację, dzisiaj siostry córka się zapytała kiedy będę miał swoje mieszkanie xD
Ogólnie to nie jestem w związku i jeżeli mam żyć po to by żyć samemu to nie ma to dla mnie sensu. Po co mam bulić hajs za wynajem mieszkania jak mogę się dokładać starym? Jakbym był w związku to bym raczej starał się mieszkać z różową, wtedy koszty by się jakoś rozdzieliły i widziałbym w
  • Odpowiedz
@NzeroZeroB: dokładnie, jednak porównując się do znajomych i nie mając tych możliwości można poczuć się gorszy, spowodowało to też urwanie dawnych znajomości. Cały czas biję się z myślami ale już próbowałem życia na własną rękę i to też nie było dobre bo każde wyjście gdzieś w miasto liczyłem każdy grosz byle tylko starczyło na rachunki na większe przyjemności to raczej nie było szans. Teraz chcąc gdzieś wyjechać bez problemu kupuje bilet
  • Odpowiedz
@YEPs: no właśnie o tą presję społeczną się rozchodzi i pomimo że wydaje mi się obecna sytuacja najsensowniejszym rozwiązaniem to jednak jakieś tam obciążenie odczuwam i dlatego chciałem się dopytać czy tylko ja tak mam i czy osoby z zewnątrz faktycznie mogą mnie odebrać jako totalnego przegrywa
  • Odpowiedz