Wpis z mikrobloga

Ktoś otworzył w moim rodzinnym mieście (około 60 tys. mieszkańców) vegańską knajpę.
Menu ... jedna kartka, rozpisane na cały tydzień, każdy dzień to ... dwie pozycje.
Na przykład: Środa: Żurek z kiełbasą sojową, pieczony kalafior z warzywami.
Jak chcesz zamówić jedzenie, musisz zadzwonić lub napisać na FB dzień wcześniej i złozyć zamówienie.

Ja nie wiem, ale czyż otwieranie takiego biznesu i organizowanie go w taki sposób to nie jest po prostu inwestycyjny stunt?
Jak optymistycznie trzeba patrzeć na życie, albo raczej, jak naiwnym trzeba być, żeby wierzyć, że się powiedzie?

#jedzenie #biznes taguję też #humor bo to chyba najbardziej odpowiedni tag do tego.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach