Wpis z mikrobloga

Zapraszam do obserwowania tagu #mrokisredniowiecza, gdzie codziennie publikuję najciekawsze fragmenty związane z KK zaczerpniętych z książki o tym samym tytule.

W walce z książętami i królami stan kapłański stał się potęgą. Pod jego moc dostał się też wymiar sprawiedliwości we wszystkich sprawach, które miały związek z religią. Będąc potęgą sam określał, które sprawy należą do sądów kościelnych, a które łaskawie pozostawić raczy przy sądownictwie świeckim. W walce z książętami piastowskimi przywileje stanu kapłańskiego ustawicznie rosły. Jego jurysdykcji podlegała szlachta, mieszczaństwo i chłopi, a oczywiście spraw dotyczących swego własnego stanu też nie oddał świeckiemu sądownictwu, ale zatrzymał je przy sądach kościelnych. Gdy w Krakowie sąd miejski odważył się w roku 1456 osądzić na karę śmierci dwóch księży z powodu popełnienia przez nich kradzieży, wdał się w tę sprawę biskup i z przyczyny naruszenia właściwości sądu kościelnego rzucił na miasto Kraków interdykt, spod którego miasto wykupiło się kwotą 300 złotych, przedstawiającą wówczas bardzo dużą wartość (1800 korcy pszenicy).

W ten sposób sądy kościelne sądziły wszystkie inne stany o kacerstwo, herezję, czary, lichwę, dziesięciny, czynsze, o wszelkie dochody i fundusze należne Kościołowi, o zabicie, zranienie, znieważenie itp. krzywdy wyrządzone księżom, dalej, sprawy małżeńskie, o prawość rodu, sprawy patronatu kościelnego, a także spory wynikające z umów zawartych przed sądem kościelnym. Niewiele więc spraw pozostawiło duchowieństwo sądom świeckim. Wyroki sądów kościelnych nie potrzebowały opieki i pomocy władzy świeckiej. Wydawane pod zagrożeniem klątwy, której się lękano bardziej niż miecza władzy świeckiej, znajdowały wszędzie posłuch. Jeżeli dotknięty klątwą próbował sobie ją lekceważyć, rozciągano ją na jego rodzinę i przyjaciół. Jeżeli dziedzic wsi do sześciu miesięcy nie uzyskał rozgrzeszenia z klątwy, wpadali w klątwę wszyscy jego poddani. Do tego dodano jeszcze postanowienie prawa świeckiego, zawarte w Statucie wiślickim, że poddani mogli bezkarnie odejść dziedzica, jeżeli ten więcej niż rok pozostawał pod klątwą. Wyklęty nie miał dostępu nie tylko do Kościoła, ale i do świeckich urzędów.

Również i sądy odmawiały wyklętemu wymiaru sprawiedliwości, czyli — jak mówiono — „klęty nie był przypuszczon do prawa". Posłowie jednak wykazywali, że w tym względzie nie ma jasnych statutów, toteż sejm piotrkowski w roku 1562 potraktował praktykę z niedopuszczaniem wyklętych do prawa jako nadużycie.

W XV wieku zaczynają się też mnożyć ustawy, które z klątwą kościelną wiążą różne skutki cywilne. I tak według ustawy, wydanej w roku 1424 w Wieluniu, jeżeli sąd duchowny uznał kogoś za heretyka, to z mocy tej ustawy ogłaszano go za „infamisa", czyli człowieka bez czci, pozbawiano go majątku, przynależności do stanu szlacheckiego, tracił godności i urzędy i musiał uchodzić z kraju na wygnanie. Była to kara tzw. banicji.

26/39/420 #bekazkatoli