Wpis z mikrobloga

via Rowerowy Równik Skrypt
  • 46
333 612 + 304 = 333 916

W sobotę było dużo nowości. Pierwszy w życiu (ultra)maraton, pierwsze #200km, pierwsze #300km, pierwsza długa jazda w nocy i deszczu.

Sezon w końcu rozpoczęty :)

W tym roku było bardzo ciężko znaleźć pogodę i czas na jakiś trening, więc na maraton pojechałem mając w tym roku w sumie przejechane niecałe 300km. Szaleństwo? Być może. Ale o dziwo większość trasy dało się spokojnie pokonać, a tempo wyszło większe niż planowaliśmy, mimo że podjazdy były robione bardzo zachowawczo.

Było fajnie, ale deszcz, wiatr i chłód na ostatnich 70 km tak dał w kość, że byliśmy bliscy zrezygnowaniu. Na szczęście po drodze znalazł się czynny bar, a w nim niesamowicie gościnna obsługa i klienci, którzy poratowali gorącą herbatą i foliami NRC na drogę. Po półtora godzinnej przerwie udało nam się trochę ogrzać, a deszcz prawie przestał padać, więc ruszyliśmy dalej do mety. Po drodze nawet zdążyliśmy trochę wyschnąć i się zagrzać, ale nie było nam dane długo się tym nacieszyć, bo na 7 km przed metą kolejna ulewa. Już bez postojów, siłą woli dojechaliśmy do mety o 2 w nocy i odebraliśmy medal.

Atmosfera na Maratonie Podróżnika była naprawdę spoko, zarówno ze strony organizatorów jak i uczestników, ale więcej już nie pojadę, jeśli prognozy pogody będą niepewne. Deszcz i noc to nie moje klimaty na rower.

#rowerowyrownik

Skrypt | Statystyki
źródło: comment_1623667567ZMBAFc0leBzcFHoHtOaznD.jpg
  • 2