Aktywne Wpisy
djpatri +45
Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
Lukardio +62
Mam nadzieje że #marszniepodleglosci zostanie ,,odzyskany" i będą brali wszyscy ludzie niezależnie od wyznawanych poglądów.
#polska #11listopada #lgbt #marszrownosci #patriotyzm #neuropa #4konserwy
#polska #11listopada #lgbt #marszrownosci #patriotyzm #neuropa #4konserwy
K---a mać musze z siebie wyrzucić trochę żółci tutaj w eter. Mieszkam i pracuję za granicą. Przyjechałem do Polski po półtorej roku nieobceności i jestem w szoku. Nie wiem jak rozmawiać z własną rodziną. Moja siostra dwukrtonie zrezygnowała z kursu na prawo jazdy- utopione 1500 zł dwukrotnie bo stwierdziła, że boi się jeździć. Jakiekolwiek namowy na terapię z psychologiem kończą się awanturą. Ale potem okazuje się, że siostra nie jest samodzielna. W byle sprawie dzowni albo do męża, albo rodziców albo po mnie. Ja oraz szwagier olewamy jej prośby. Ja jej powiedziałem, że nie będę na jej zawołanie, tym bardziej, że mam swoje życie, szwagier mówi po prostu nie. Ale moi rodzice mają miękkie serce i za każdym razem się nad nią litują i zawożą kiedy potrzeba. W dodatku siostra ma 36 lat, stara się o dziecko, w sytuacji kiedy sama nie jest samodzielna i kiedy sama nie umie pokonać własnych słabości liczy, że jak pojawi się dziecko to jakoś to będzie, byle to dziecko było.
Druga sprawa to mój ojciec, pokonał nowotwór ale następstwem tego była utrata znaczna uzębienia. Zrobił sobie protezy, ale na codzień ich nie nosi twierdząc, że są niewygodne. A tyle się z nim ojeździłem do ortodonty, dentysty i protetyka. Tyle razy każdy pytał czy wszystko pasuje i leży jak trzeba żeby nie było dyskomfortu, za każdym razem ojciec odpowiadał że wszystko ok. A teraz twierdzi, że go szczęka uwiera. Wiem dobrze, że nie nosi jej z lenistwa i z braku własnej higieny. I nic do niego nie przemawia argument, że bez noszenia protezy zmieni się układ szczęki bo zęby się rozjeżdżają i potem rzeczywiście trzebabędzie redefiniować mostek na nowo. Żeby jeszcze mój ojciec miał 70 lat to byłbym wyrozumiały a chłop ma 56 lat.
Teraz doszła moja mama, której na dzień matki postanowiłem kupić okulary, bo do tej pory kupowała jakieś apteczne za 5 zł metodą chybił trafił. Zabrałem ją na badanie wzroku, zafundowałem jej okulary(modne oprawki plus soczewki), sama wybrała sobie szkła progresywne żeby było wygodnie z nich korzystać na codzień... tylko po to żeby dzisiaj stwierdzić, że nie musi tych okularów nosić na codzień bo wzrok się sam regenuruje od jego wytężania.... wada mamy na soczewkach +1,75, +2.00.... okulary kosztowały 800 zł, ale nie o pieniądze tu chodzi. A o samo podejście. Z prezentu, który miał mamie życie umilić i usprawnić zrobiła się dziś wielka kłótnia. Mama ma 55 lat, a ja czuje się jakbym ludziom zacofanym tłumaczył jak działa elektryczność. Rodzice są koronasceptykami, każde racjonalne rozmowy kończą się argumentem chłopskiego rozumu z ich strony. Do tego dochodzi siostra starająca się o dziecko za wszelką cenę, a która po ośmiogodzinnej zmianie w pracy śpi 12 godzin i żyje jak w chlewie. Bo nie ma sił na nic więcej. Jej dieta opiera się o ciasta i słodycze. Wiem , że jej dziecko będzie skazane na żywot w chujni bo jej się wydaje, że dziecko jej doda sił do życia i przedefiniuje jej wartości. A prawda jest taka, że sama jest taka leniwa, że nie umie ogarnąć swojego życia zrzucając wszystko na pracę, do ktorej oprócz niej chodzą tysiące ludzi i dają radę normalnie żyć. Wiem, że potem to dziecko zamiast przynieść złudną ulgę będzie dodatkowym obciążeniem, i jedyne co będzie wysłuchiwać to "daj mi spokój". Ale wszelkie próby wyperswadowania tego kończą się awanturą. Siostra jak i matka żyją w prokastrynacji, wiecznie planując przyszłość, nie widząc, że teraźniejszośc s-------a im przez palce.
Na koniec zostaje ja w tym wszystkim. Czuje się jak c--j, tylko dla tego, że staram się komuś przemówić do rozsądku. Mam wyrzuty sumienia, że jestem wyrodnym bratem czy synem, bo chce w gruncie rzeczy a nich dobrze, mimo że nie rozumieją tego moi najbliżsi. Jednocześnie mam gdzieś żal, że muszę się z nimi tak użerać. Że przez tą ich ograniczoną percepcję, którą sami sobie szkodzą, nie przyprowadzę dziewczyny do rodziców czy siostry. Tylko dlatego, że nie chcę, żeby ta dziewczyna nie pomyślała, że jestem taki sam jak reszta mojej rodziny. A jednocześnie tylko słucham od rodziców żalu kiedy się ożenię i kiedy dam im wnuka. Bo oni moim wieku już mieli dzieci. Albo że siostra w moim wieku już była po ślubie. A zarazem oni z własnymi dziećmi nigdy rozmawiać nie umieli, a wszelkie dyskusje opierają się nie na argumentach a na emocjach.
Mimo to sam mam podkopaną samoocenę i zawsze chciałem spełniać pokładane we mnie nadzieje i ambicje, że zatraciłem albo nigdy nie poznałem własnej wartosci. Dlatego nie umiałem stworzyć własnego poważnego związku z kobietą, mimo wielu dziewczyn. I dlatego też z własnymi problemami walczyłem sam, bo w najbliższej rodzinie nie miałem z kim ich dzielić.
Nie wiem nawet czy ktoś to przeczyta, ale musiałem to z siebie wyrzucić w eter choćby. Żeby poczuć choć chwilową ulgę, która pozwoli zasnąć.
Z niektórych łatwo wieśniak wychodzi. z 10
Siostra, niektórzy ludzie naprawdę mogą mieć
@FuriousViking: Faktycznie masz jakieś zaburzenie, robolu i idź się leczyć, jak masz takie rzeczy tu pisać,