Wpis z mikrobloga

#muszesiewygadac #feels #problemy #rodzina #chcepogadac #mirekszukapomocy #nocnazmiana

#!$%@? mać musze z siebie wyrzucić trochę żółci tutaj w eter. Mieszkam i pracuję za granicą. Przyjechałem do Polski po półtorej roku nieobceności i jestem w szoku. Nie wiem jak rozmawiać z własną rodziną. Moja siostra dwukrtonie zrezygnowała z kursu na prawo jazdy- utopione 1500 zł dwukrotnie bo stwierdziła, że boi się jeździć. Jakiekolwiek namowy na terapię z psychologiem kończą się awanturą. Ale potem okazuje się, że siostra nie jest samodzielna. W byle sprawie dzowni albo do męża, albo rodziców albo po mnie. Ja oraz szwagier olewamy jej prośby. Ja jej powiedziałem, że nie będę na jej zawołanie, tym bardziej, że mam swoje życie, szwagier mówi po prostu nie. Ale moi rodzice mają miękkie serce i za każdym razem się nad nią litują i zawożą kiedy potrzeba. W dodatku siostra ma 36 lat, stara się o dziecko, w sytuacji kiedy sama nie jest samodzielna i kiedy sama nie umie pokonać własnych słabości liczy, że jak pojawi się dziecko to jakoś to będzie, byle to dziecko było.

Druga sprawa to mój ojciec, pokonał nowotwór ale następstwem tego była utrata znaczna uzębienia. Zrobił sobie protezy, ale na codzień ich nie nosi twierdząc, że są niewygodne. A tyle się z nim ojeździłem do ortodonty, dentysty i protetyka. Tyle razy każdy pytał czy wszystko pasuje i leży jak trzeba żeby nie było dyskomfortu, za każdym razem ojciec odpowiadał że wszystko ok. A teraz twierdzi, że go szczęka uwiera. Wiem dobrze, że nie nosi jej z lenistwa i z braku własnej higieny. I nic do niego nie przemawia argument, że bez noszenia protezy zmieni się układ szczęki bo zęby się rozjeżdżają i potem rzeczywiście trzebabędzie redefiniować mostek na nowo. Żeby jeszcze mój ojciec miał 70 lat to byłbym wyrozumiały a chłop ma 56 lat.

Teraz doszła moja mama, której na dzień matki postanowiłem kupić okulary, bo do tej pory kupowała jakieś apteczne za 5 zł metodą chybił trafił. Zabrałem ją na badanie wzroku, zafundowałem jej okulary(modne oprawki plus soczewki), sama wybrała sobie szkła progresywne żeby było wygodnie z nich korzystać na codzień... tylko po to żeby dzisiaj stwierdzić, że nie musi tych okularów nosić na codzień bo wzrok się sam regenuruje od jego wytężania.... wada mamy na soczewkach +1,75, +2.00.... okulary kosztowały 800 zł, ale nie o pieniądze tu chodzi. A o samo podejście. Z prezentu, który miał mamie życie umilić i usprawnić zrobiła się dziś wielka kłótnia. Mama ma 55 lat, a ja czuje się jakbym ludziom zacofanym tłumaczył jak działa elektryczność. Rodzice są koronasceptykami, każde racjonalne rozmowy kończą się argumentem chłopskiego rozumu z ich strony. Do tego dochodzi siostra starająca się o dziecko za wszelką cenę, a która po ośmiogodzinnej zmianie w pracy śpi 12 godzin i żyje jak w chlewie. Bo nie ma sił na nic więcej. Jej dieta opiera się o ciasta i słodycze. Wiem , że jej dziecko będzie skazane na żywot w #!$%@? bo jej się wydaje, że dziecko jej doda sił do życia i przedefiniuje jej wartości. A prawda jest taka, że sama jest taka leniwa, że nie umie ogarnąć swojego życia zrzucając wszystko na pracę, do ktorej oprócz niej chodzą tysiące ludzi i dają radę normalnie żyć. Wiem, że potem to dziecko zamiast przynieść złudną ulgę będzie dodatkowym obciążeniem, i jedyne co będzie wysłuchiwać to "daj mi spokój". Ale wszelkie próby wyperswadowania tego kończą się awanturą. Siostra jak i matka żyją w prokastrynacji, wiecznie planując przyszłość, nie widząc, że teraźniejszośc #!$%@? im przez palce.

Na koniec zostaje ja w tym wszystkim. Czuje się jak #!$%@?, tylko dla tego, że staram się komuś przemówić do rozsądku. Mam wyrzuty sumienia, że jestem wyrodnym bratem czy synem, bo chce w gruncie rzeczy a nich dobrze, mimo że nie rozumieją tego moi najbliżsi. Jednocześnie mam gdzieś żal, że muszę się z nimi tak użerać. Że przez tą ich ograniczoną percepcję, którą sami sobie szkodzą, nie przyprowadzę dziewczyny do rodziców czy siostry. Tylko dlatego, że nie chcę, żeby ta dziewczyna nie pomyślała, że jestem taki sam jak reszta mojej rodziny. A jednocześnie tylko słucham od rodziców żalu kiedy się ożenię i kiedy dam im wnuka. Bo oni moim wieku już mieli dzieci. Albo że siostra w moim wieku już była po ślubie. A zarazem oni z własnymi dziećmi nigdy rozmawiać nie umieli, a wszelkie dyskusje opierają się nie na argumentach a na emocjach.

Mimo to sam mam podkopaną samoocenę i zawsze chciałem spełniać pokładane we mnie nadzieje i ambicje, że zatraciłem albo nigdy nie poznałem własnej wartosci. Dlatego nie umiałem stworzyć własnego poważnego związku z kobietą, mimo wielu dziewczyn. I dlatego też z własnymi problemami walczyłem sam, bo w najbliższej rodzinie nie miałem z kim ich dzielić.

Nie wiem nawet czy ktoś to przeczyta, ale musiałem to z siebie wyrzucić w eter choćby. Żeby poczuć choć chwilową ulgę, która pozwoli zasnąć.
  • 25
  • Odpowiedz
@FuriousViking: Oj wielu wielu ludzi tak żyje. Jakby na autopilocie, martwią się byle czym, nic nie robią, kierują się tym co myślą że ktoś pomyśli. W mojej rodzinie w sumie podobnie ale może troche lepiej. I potem taki człowiek co normalnie myśli otwarcie jest przez takich ludzi dławiony. Super pomysły które czasem są jedynym sposobem na fajne życie dla danego człowieka łatwo rodzice potrafią skwitować bzdetem typu "do prawdziwej roboty się
  • Odpowiedz
@FuriousViking: Czasem mi się wydaje że jak ktoś żył już w jakiś sposób choćby głupi dziesiątki lat to już nawet duma mu nie pozwala nic zmienić. Tak jak ten efekt kupującego, którzy jak coś kupią zwłaszcza drogiego to piszą tylko pozytywne opinie bo w przeciwnym wypadku po prostu by to znaczyło że źle wybrali.

Tak samo jak ktoś skończy dane studia i potem zostaje "w zawodzie" no bo przecież ma takie
  • Odpowiedz
@safemoon: wiem, że są setki ludzi tak żyjących ale mnie osobiście to przytłacza. Mimo samorozwoju osobistego, kariery zawodowej za granicą. Przyjeżdżma do Poali i zderzam się ze ścianą. Rozmwy które setki razy odbywam w myślach, przebiegają zgoła inaczej i kończą się zupełnie innym rezultatem. Chciałbym odmienić ich życie ale przedwwszystkim swoje własne, gdyby Ci ludzie chcieli zrozumieć. A jednocześnie wiem, że szans na to nie ma żadnych...
  • Odpowiedz
@FuriousViking: popatrz- tata pokonał nowotwór, możliwe że większość ludzi by tańczyła ze szczęścia do końca życia.
Wiadomo temat psychologa to jest tabu i mało kto reaguje na to pozytywnie. Chyba za bardzo chcesz wszystko zmienić. Sam się nad tym zastanawiałem, też jestem za granicą i np. zdałem sobie sprawe że "szastanie pieniedzmi" w domu mimo że chcesz dobrze to właśnie może być dziwnie odebrane. Tata pewnie pracuje 35 lat, ja 3.
  • Odpowiedz
@FuriousViking: a z rodzicami to najlepsze chyba co ja zrobiłem to trochę "rozruszanie ich" typu żeby pojechali sobie na jakieś krótkie wakacje, zabranie ich gdzieś. jak sie siedzi w 4 scianach i patrzy w tv to sie nic nie chce
  • Odpowiedz
@safemoon: zęby trzeba nosic bo bez nich cofają się dziąsła oraz występuje zanik kości, zmienia się wyraz twarzy, pozostałe zęby się rozchodzą przez zbyt dużo miejaca w szczęce, oraz twarz 56 latka wygląda jak twarz 80 latka zapadniętymi policzkami i cofniętą rzuchwą. Ciężko zrozumieć co człowiek bez połowy górnej i dolnej szczęki do Ciebie mówi niezgrabmie sepleniąc. Przykro mi jako sybowi patrzec na 56 letniego ojca jak na własnego dziadka który
  • Odpowiedz
@FuriousViking: A mówiłeś siostrze co myślisz o jej pomyśle nt gowniaka? Ja wiem ze pewnie źle zareaguje i nic to nie da, ale może z czasem zasiejesz ziarno w głowie i sama przemyśli sprawę. Trzeba może podważyć jej tok myślenia bo jest za bardzo przekonana o swojej racji
  • Odpowiedz
@FuriousViking: Nadgorliwcze daj im żyć zajmij się masterowaniem swojego live stylu , nie dziwne siè ze niechca sluchac twoich mega upierdliwych rad ktore im sa potrzebne jak świni siodło jak widać , zalecam chill ;)
  • Odpowiedz
@FuriousViking: Ale w sumie co ma kobieta robić w tym wieku 36 lat. Jak teraz nie zrobi dzieciaka to już nigdy nie zrobi. A dla kobiety to jest jednak ważne. Zwłaszcza że nie ma żadnej kariery zawodowej. a pis da na dzieci kase i jeszcze kredyt splaci ( ͡° ͜ʖ ͡°)
tylko nie rozumiem jak ona może nie liczyć się ze zdaniem szwagra na temat wspólnego dziecka.
  • Odpowiedz
@FuriousViking: ja dokładnie tak samo postępowałam. Martwiłam się o każdego a wszyscy reagowali jak u Ciebie aż w końcu zaczęłam mieć to w dupie i wszyscy mają ździwko, że przestałam pomagać i nazywają mnie egoistką xd Nie da się wszystkim dogodzić :)
  • Odpowiedz
@Bufalobil: Smutny fakt jest taki że często te wszystkie ciotki i wujkowie i szwagry to zwykłe #!$%@? egoistyczne którym tylko zależy żeby samemu dobrze wyglądać na tle innych. Rodziny ogólnie często wywierają różne głupie presje na dzieci typu "ucz sie bo ja sie nie uczylem i zobacz jak skonczylem", "idz na te studia bo moj syn poszedl".

Tak samo z pracą, jak się jest w gronie ludzi pracujących na produkcji czy
  • Odpowiedz
@lrllrlrr: I ogólnie nikt nie każe z nimi przebywać więcej niż na obiad, kolacje, wieczór.
Psychologia ludzka jest skomplikowana. Siostra może sobie myśleć że O przyjechał bogacz z ju kej i się mądrzy. A może nawet nie bogacz a w jej głowie głupi emigrant? Tak samo jak tutaj na wykopie się śmieją. 10 euro za godzine i blant po pracy lol. 15 euro? e tam to prawie minimalna, 20 euro? no
  • Odpowiedz
@safemoon: Rodziny często odzwierciedlają stosunki i zależności w grupach społecznych , głownie zazdrość i materializm tu gra, wynika to z sieroctwa po komunie i wychowywania pokolenia moich równolatków w kulcie posiadania. Dlatego tak pięknie to widać ale są też ludzie wyżej emocjonalnie i mentalnie ponad tym wszystkim, jak się taka osobę trafi to prawdziwy skarb. Z rodzina to wiesz dobrze ale na zdjęciach :P
  • Odpowiedz
@FuriousViking: Do tego samo po sobie wiem ze jestem po prostu inny niż wielu innych. mam inne priorytety. Jak ktoś by mi zapewnił spoko pracę, spoko mieszkanie to na początku spoko, ale później czułbym się #!$%@? bo wszystko zawdzięczam powiedzmy koledze. I wtedy na 100% chciałbym zmienić prace i mieszkanie choćby na gorsze. Wielu tego nie zrozumie- zwłaszcza ten kolega co ci to załatwił- stwierdzi ze niewdzięczny jesteś. Znam pewną osobą
  • Odpowiedz
Mam jedną znajomą od której dostałem wiele pomocy. Bo tak było łatwiej. I teraz zawsze jak o coś prosi czy ma pomysł to ciężko mi jest powiedzieć nie. A to przeprowadzka a to coś tam trzeba przetransportować.
Przecież są całe książki typu "give and take" co mówią właśnie o tym jak pomagać ludziom i robić coś dla nich tak, żeby potem czuli się zobowiązani do pomocy Tobie. I jacyś psychopaci tak mogą
  • Odpowiedz
Ja to rozumiem i tak w dużej części działa biznes. Ludzie nazywają to "siecią kontaktów" cz jakos tak. No ale ja w takim razie nie chce robić biznesu, co najwyżej świadczyć jakieś usługi albo coś sprzedawac.
  • Odpowiedz
Jak sie jest rekinem biznesu to spoko, ale jak twoim priorytetem jest po prostu zycie zgodne ze swoimi wartościami, niezależność no to zupełnie nie spoko. Skorzystasz kilka razy z pomocy a potem jesteś na każdy telefon bo czujesz się zobowiązany. Fajne to uczucie widzieć że znajomy dzwoni i wiesz ze powinieneś mu pomóc. Albo nawet nie znajomy tylko znasz go tylko przez właśnie to że pomógł ci w czymś kiedyś
  • Odpowiedz
@safemoon: Takie spotkania rodzinne to jedna wielka wojna podjazdowa, miliony pytań wywiad co jak gdzie i masz się spowiadać lub deklarować :) Ja osobiście nie pytam nigdy i nie ciągnę za język po co mi ta wiedza, jak odmawiam odpowiedzi na pytania to standardowo uznany zostaje za dziwaka i tyle. Zwykle ludzie wierzą w ten swój stan bezpieczeństwa a nie biorą pod uwagę że może im zgasnąć światło lada moment i
  • Odpowiedz