Wpis z mikrobloga

Jak mnie #!$%@?ą dzieciaki na tym tagu, które baitują i naśmiewają się z przegrywu. Za parę lat jak skończy wam się okres nieróbstwa i przedłużonego dzieciństwa, czyli pseudo nauki zwanej studiami, żarcia u mamusi, która wam pierze gacie, poznacie jakie życie jest naprawdę #!$%@? i dołujące. Wtedy będziecie się wewnętrznie wstydzić za to co myśleliście i pisaliście. Ktoś ostatnio się dziwił, że jest tutaj tak mało ludzi po 30stce (ja sam jestem level 30) - bo po prostu mamy już tego dość, niejeden walnął magika. Ba, sam się dziwię, że tyle lat wytrzymałem. Lata poświęciłem na wyjście z przegrywu, uprawiania sportu, terapii, brania leków, looksmaxingu, edukacji, lepszej pracy, umawiania się z różowymi - wszystko na nic. Nie oszukasz słabej mordy, manlectwa, zniszczonej psychiki z dzieciństwa, patologicznej rodziny i wielu, wielu innych cech i przeżyć na które nie miało się wpływu. Wielu z was się wydaje, że przegryw to tylko taki żart, wstawiacie na okrągło te głupoty o nadgarstkach i "oooooo it's over". Kiedy naprawdę zobaczycie po latach, że czas wam uciekł i to nie jest bajka, nie będzie wam już do śmiechu. Pozostanie zapłakać. Nie myślcie o tym, że macie czas, że wszystko przed wami. Korzystajcie, działajcie. Będzie tylko gorzej. Zdrowie będzie coraz gorsze, okazji do poznawania też. Do tego robota was zniszczy, zobaczycie jak się wyprowadzicie od mamusi, że jest #!$%@? smutno wracać do pustego mieszkania, gdzie nikt na was nie czeka. To jest jak z filmem Dzień Świra - młodzież się z niego nabija, a jak się samemu już pracuje, mieszka samemu to przestaje być do śmiechu.

Są tutaj prawilni dwudziestoparolatkowie, którzy wiedzą o czym mówię i do nich nie kieruję pretensji.

#przegryw
  • 29
@LonNon: ja tu mówię o ludziach baitujących tutaj, to nie są ludzie którzy cokolwiek osiągną. Prawda jest taka, że są takimi samymi przegrywami co siedzą cały czas w necie i pierdzą w stołek. Różnica jest tylko taka, że są zbyt niedojrzali jeszcze, żeby dostrzec że czeka ich to samo.
@sapibarruNig: to jest generalnie na osobny wpis, ale zacząłem od psychologa, roweru i siłowni. Schudłem prawie 50 kg, zapisywałem się na różne kółka, gdzie było dużo różowych, chodziłem do klubów, zrobiłem fryzurę, lepsze ciuchy kupiłem. No generalnie co się dało to poprawiałem. Podjąłem lepszą pracę, leki mi dodały pewności siebie, próbowałem sam ją też poprawiać poprzez zagadywanie do innych, nawet zaczałem mieć odwagę pytać w byle głupim miejscu (np. poczekalni do
@Capri-Sonne: miałem dać plusa za ogólnie sensowny przekaz, ale irytujące i śmierdzące jakimś kompleksem samodzielności jest to dowalanie się do mieszkania "z mamusią" (w ogóle jak słyszę/czytam używane z kpiną słowo "mamusia", to od razu kojarzy mi się z typową p0lką w wiecznym konflikcie z teściową o względy swojego chłopa). W #!$%@? ludzi w Twoim wieku mieszka obecnie z rodzicami, bo taką właśnie mamy sytuację na rynku zarówno matrymonialnym, zawodowym, jak