Widzę, że na wykopie ostatnio - zwłaszcza przy wirusie (lub "wirusie") - poruszana jest kwestia zwolnień L4.
Panie i panowie, to nie jest tak do końca, że jak lekarz wystawi, no to tyle, pracodawca nie ma nic do gadania. Otóż ma.
U mnie na zakładzie (tartak w mieście powiatowym) mamy na przykład jeden z zespołów - pięcioosobowy.
Jeden gość się wykruszył - wybity bark. Nie będzie go września.
Zostało nam 4.
Już w pięciu nie wyrabiali ostatnio - mieli po 30, 40 minut nadgodzin prawie codziennie. Każdy ma kredycik, ale zarabiają całkiem dobre pieniądze, bo to jakieś 2700 - 3400 zł miesięcznie.
Kiedy w zeszłym tygodniu jeden z nich chciał pójść na L4, to odmówiliśmy. Ma zapisane w umowie, że ma obowiązek wykonać taką i taką pracę danego dnia. Jeśli nie przyjdzie, no to będzie miał problem - nie wywiąże się z zapisów umownych. Najbliższy czynny tartak jest 40 kilometrów dalej, można dojeżdżać i tracić 1h dziennie na to - ale my z nimi współpracujemy i pójdzie fama.
To nie jest tak, że my robimy pod górkę (ja jestem kierownikiem, jednym z 3 na 60 osób; nad nami jest szef, a nad nim prezes).
My zapewnimy lekarstwa na koszt firmy (mocne, na których można pracować bez odczuwania choroby), mamy nawet pokój odpoczynku, gdzie pracownik może się przespać podczas bezpłatnej przerwy), ale żeby mieć pracę i zarabiać, to trzeba pracować. Jeśli on sobie pójdzie na L4, to się negatywnie odbije na całym zakładzie.
Na co nam to?
Tu oczywiście nie chodzi o jakieś osobiste wycieczki czy "niezdrową atmosferę". (Uważam zresztą, że to pracownik na "chorobowym" stwarza niezdrową amtosferę, zarówno dosłownie, jak i na biznesowej płaszczyźnie).
Tu po prostu chodzi o utrzymanie biznesu. Jesteś za słaby, nie można na Tobie polegać, to wypadasz z gry i tyle.
Mamy akurat wyjątkową sytuację i pozwolenie sobie na większą ilość osób na chorobowym rozwali nam proces.
Albo wóz, albo przewóz.
To nie jest cukierkowa rzeczywistość z warszawskich korporacji.
@zamknij_morde_waski: No właśnie ostatecznie my musimy zdecydować. Pracownik jest zobowiązany umową do wykonania pracy. Nie może być ważniejszy od całego procesu.
Widzę, że na wykopie ostatnio - zwłaszcza przy wirusie (lub "wirusie") - poruszana jest kwestia zwolnień L4.
Panie i panowie,
to nie jest tak do końca, że jak lekarz wystawi, no to tyle, pracodawca nie ma nic do gadania. Otóż ma.
U mnie na zakładzie (tartak w mieście powiatowym) mamy na przykład jeden z zespołów - pięcioosobowy.
Jeden gość się wykruszył - wybity bark. Nie będzie go września.
Zostało nam 4.
Już w pięciu nie wyrabiali ostatnio - mieli po 30, 40 minut nadgodzin prawie codziennie. Każdy ma kredycik, ale zarabiają całkiem dobre pieniądze, bo to jakieś 2700 - 3400 zł miesięcznie.
Kiedy w zeszłym tygodniu jeden z nich chciał pójść na L4, to odmówiliśmy. Ma zapisane w umowie, że ma obowiązek wykonać taką i taką pracę danego dnia. Jeśli nie przyjdzie, no to będzie miał problem - nie wywiąże się z zapisów umownych. Najbliższy czynny tartak jest 40 kilometrów dalej, można dojeżdżać i tracić 1h dziennie na to - ale my z nimi współpracujemy i pójdzie fama.
To nie jest tak, że my robimy pod górkę (ja jestem kierownikiem, jednym z 3 na 60 osób; nad nami jest szef, a nad nim prezes).
My zapewnimy lekarstwa na koszt firmy (mocne, na których można pracować bez odczuwania choroby), mamy nawet pokój odpoczynku, gdzie pracownik może się przespać podczas bezpłatnej przerwy), ale żeby mieć pracę i zarabiać, to trzeba pracować. Jeśli on sobie pójdzie na L4, to się negatywnie odbije na całym zakładzie.
Na co nam to?
Tu oczywiście nie chodzi o jakieś osobiste wycieczki czy "niezdrową atmosferę". (Uważam zresztą, że to pracownik na "chorobowym" stwarza niezdrową amtosferę, zarówno dosłownie, jak i na biznesowej płaszczyźnie).
Tu po prostu chodzi o utrzymanie biznesu. Jesteś za słaby, nie można na Tobie polegać, to wypadasz z gry i tyle.
Mamy akurat wyjątkową sytuację i pozwolenie sobie na większą ilość osób na chorobowym rozwali nam proces.
Albo wóz, albo przewóz.
To nie jest cukierkowa rzeczywistość z warszawskich korporacji.
@meandmymonkey: Przecież to nie Wy tu decydujecie czy pracownik jest zdolny do pracy tylko lekarz.
NIEZŁY BAJT XD
Zabawnie jest jak 6cioletni Filipek idzie spawać zbiorniki pod wodą xD
@meandmymonkey: Więc taka firma wypadnie. Nikt nie będzie płakał.
Pracownicy przejdą do innej, solidniejszej.
Właśnie między innymi dlatego, że się nie cackamy - ale jesteśmy uczciwi. I pracownicy to cenią.
@OSH1980: Po co sie chemia truc jak mozna walnac malpke przed, w trakcie i po robocie?
@meandmymonkey: Z tą uczciwością to przesadziłeś. Daj namiary, sprawdzimy.
@meandmymonkey: Powiem Ci jeszcze jedno. Bez konsultacji lekarza, pacjent nie ma prawa takich zażywać - skutki uboczne.
@JimNH777: Dopóki pracują, nikt nie ma problemów.
a jeśli "bait" gówniany, to twój komentarz już poza skalą.
Komentarz usunięty przez autora Wpisu