Wpis z mikrobloga

wczoraj opowiadałm wam o moim zagrożeniu z majzy w licbazie
dzisiaj z kolei opowiem o małym podbazowym sukcesiku który miał wsm katastrofalne skutki trochę
bo ogólnie to nauka w podbazie przychodziła mi łatwiutko
a majza to już wgl
na tyle śmieszna była dla mn wtedy że z marszu zdobyłm tytuł Laureata Międzynarodowego Konkursu Matematycznego Kangur Matematyczny i sb pojechałm za free do legolandu (no ok tak naprawdę to za jakieś 6-7cbl wpisowego) (i ogólnie ten wyjazd to osobna całkiem śmieszna historia)
a jak potem w rozmowie mamy ze znajomą usłyszałem że córka kogośtam się przygotowywała do tego specjalnie (i bezskutecznie) to trochę kisłm wewnętrznie
podbiło mi to ego strasznie i wiarę w to że nic nie muszę robić
do kolejnych konkursików zatem też podchodziłm z marszu wierząc w to że moja zajebistość mi wystarczy
no ale nie wystarczyła
i chociaż zdobyłem jeszcze bogatą kolekcję dyplomików z różnych kangurów matów czy innych alfików
to nic konkretnego już nie osiągnąłem
w szczególności zawaliłem gimbazjalną olimpiadę matematyczną już na drugim etapie
pani od majzy kochana moja dała mi gruuuuuuby stos kserówek z literalnie tysiącem zadanek (no a przynajmniej paroma setkami) żebym cisnął i się przygotowywał
przez kilka miesięcy przerobiłem okrągłe zero (nie-słownie 0) z nich
ehhh nie no nie była to pewnie wina samego kangura
innym czynnikiem (w tym przypadku może nawet istotniejszym) mogło być np to że gimnazjum było dla mnie piekłem i nie chciałem żyć więc uciekałem w świat wirtualnej rozrywki zamiast skupiać się na nauce czy innych pierdołach
ale jakiś tam wpływ pewnie miał na moją postawę przez dłuuugie lata
jeszcze brutalniejsze zderzenie z rzeczywistością przyszło w licbazie kiedy okazało się że samo bycie na lekcji już nie wystarcza i wypadałoby czasem się pouczyć czy coś
i zacząłem kolekcjonować pały z mojego ukochanego od zawsze przedmiotu aż do kubła bardzo zimnej wody w postaci ww lachy na koniec drugiej klasy
no ale cisnąłem zadnka całe wakacje i poprawiłem ją
w czeciej klasie szło mi już duuuuuuuuuuużo lepiej maturka też poszła nieźle (setka z rozszerzenia wprawdzie nie weszła ale było dość blisko) humorek gituwa samozadowolenie wysoko
potem przyszły studia i zabawa w obrywanie mokrą szmatą po ryju zaczęła się od początku ..........

i tak sb myślę że potencjał jakiś tam miałem
i skoro lecąc całe życie do oporu po linii najmniejszego oporu dałem radę dostać się na dość hehe elitarny wydział i po początkowym mocnym w-------u jakoś tam sb koniec końców radzić do pewnego momentu (tj dopóki deprecha całkiem mnie nie przygniotła i nie zmiażdżyła)
to może posiadając jakąkolwiek samodyscyplinę i przez te wszystkie lata poświęcając na rozwój intelektualny chociaż cząsteczkę drobną czasu jaki poświęcałem na gierki albo skrolowanie internetu
osiągnąłbym coś
cokolwiek
i był w zupełnie innym miejscu w życiu niż teraz jestem

a tak mogę tylko płakać regularnie nad zmarnowanymi szansami i przesranym życiem rozmyślając sb co by było gdyby

#depresja #truestory #niecoolstory #gownowpis #zalesie #matematyka #ehhhhhhhhhhhhh #ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh #chodtokowypamientniczek #h------------------------------a
Chodtok - wczoraj opowiadałm wam o moim zagrożeniu z majzy w licbazie
dzisiaj z kole...

źródło: comment_1621540274P15vuyy5mL277jft7xPPfH.jpg

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Chodtok: ja miałem tak samo, w podstawówce i gimnazjum matematyka ulubiony przedmiot, szóstki, konkursy, a w liceum zagrożony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz