Wpis z mikrobloga

Loewe 7 Cobalt - wrażenia po teście nadgarstkowym - najpierw duże rozczarowanie związane z brakiem mocy i intensywności. Ciężko w ogóle było stwierdzić jak on pachnie, bo mimo trzech psików został przyćmiony innymi zapachami z perfumerii. Po zaakceptowaniu faktu, że ten typ tak ma i nie jest krzykliwy, przewietrzyłem nos i Cobalt przedstawił mi wajb aromatyczny/fougere, którego nie jestem fanem, ociera się to mi o faceta 60+, choć i tak jest mniej po bandzie niż np. w takim TF BdJ. Za to odpowiedzialność wzięła przede wszystkim szałwia, która zdominowała charakter kompozycji, może z domieszką wetywerii.
Pamiętam, że czytając nuty wyobrażałem sobie soczystą i cierpką porzeczkę w otwarciu i mdłą tonkę w drydownie.
Dzisiaj totalnie zapomniałem o istnieniu tej owocowej nuty, bo w ogóle jej nie wyczułem - aż do drydownu, co było dość zaskakujące. Końcówka jest przyjemna i zupełnie wytraca się wcześniejszy charakter fougere. Rzeczywiście nieco słodka, ale nie przetonkowana. W tej fazie - i tylko w tej - czuję nawiązanie do serii 7, chyba najbardziej do Anonimo, pewnie za sprawą różowego pieprzu i kadzidła.

Ciężko mi ocenić całokształt tych perfum, bo aromatyczny wajb nie jest mój. Wydaje mi się, że mogą się podobać i będą miały swoich fanów, choć furory nie zrobią. Szkoda tej śladowej projekcji, przynajmniej przy dzisiejszym jednorazowo teście. Trwałość bdb, po 8h ciągle istnieją.

Swoją drogą fajne są te nowe butelki wszystkich Loewe.

Btw te grejpfrutowe D&G serio są niezłe i mają fantastyczne otwarcie, choć potem wydawały mi się jakieś takie młodzieżowe i z mniejszą ilością klasy niż bym chciał. Ale pewnie wpadnie flakon kiedyś.

One milion parfum za to jest wciąż nachalnym dusicielem w tandetnym opakowaniu i hajp na tagu tego nie zmieni xD

#perfumy
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach