Wpis z mikrobloga

Czytam właśnie, że 17-latka została wyrzucona z liceum za udział w Strajku Kobiet i noszenie tęczowej torby. Od razu dodam: to nie szkoła publiczna, tylko prywatne liceum katolickie.

Moja pierwsza myśl odnośnie tej sprawy to oczywiście: prywatna szkoła z prywatnymi zasadami, więc niech robią co chcą. Ale potem przyszło mi na myśl: wyobrażacie sobie, jaki podniósłby się krzyk na prawicy, gdyby - choćby i prywatna - szkoła wyrzuciła ucznia za udział w pielgrzymce lub noszenie krzyża? Ile nasłuchalibyśmy się o prawie do wyrażania poglądów, wolności słowa, ataku na katolików i tak dalej? Ale gdy chodzi o dziewczynę o lewicowych poglądach (o ile "lewicowością" można nazwać sprzeciw wobec torturowania kobiet i mniejszości), to nagle prawo do wyrażania poglądów dziwnym trafem znika, a zastępuje je prawo prywatnej szkoły do ustalania własnych zasad.

Dlaczego w Polsce prawa obywatelskie związane z praktykowaniem religii uznajemy za ważniejsze od wszystkich innych? Czy może po prostu podświadomie wobec liberałów mamy jednak jakieś wymagania moralne, z czego wynika, że konserwatystów uważamy za dzieci specjalnej troski, którym trzeba dodatkowo pomagać?

#bekazkatoli #neuropa #4konserwy
  • 44
@IrracjonalnaProweniencja: Nie wiem komu nawet odpisywac, ale statut szkoły musi byc zgodny z ustawami i konsekwentnie z konsytutcją. To, że coś jest zapisane w statucie, nie znaczy, że ma to moc prawną i powinno tam się znaleźć. Jak na razie konstytucja gwarantuje prawo do wolności wypowiedzi i protestu, więc dyrektorka sie może co najwyzej walić na cyce