Wpis z mikrobloga

101 i 107 (powieść)

Prolog
fr. 3

Byłoby mu dużo łatwiej tam wtedy w nocy gdyby nie odpiął się od promtera. Nie mógłby zasnąć, to po prostu promter by wstrzyknął narkotyk i stopniowo zapadł by się w niebyt. Rano w odpowiednim momencie inny środek by go wybudził, a miły głos skutecznie zachęcił do wstania i pokierował przez resztę dnia. W odpowiednim opowiedziałby dowcip, w odpowiednim momencie powiedział coś ciekawego. Przeprowadził przez miasto skrótem, którego szkoda by nie znać. Polecił potrawę na obiad, film na wieczór, rozwiązał problem w pracy. Gdy spacer stawałby się zbyt długi zabawny filmik ze zwierzętami na smutny nastrój trochę nostalgii. Idealna rzecz jaką każdy miał. Promter też podpowiadał co mówić w dyskusji. Gdy nie znałeś odpowiedzi wyświetlała się po prostu w twoim mózgu oczywiście w odpowiednim momencie.
On jednak odpiął się od promtera. Zrobił to wbrew sobie, nie z buntu, nie z potrzeby, nie na przekór komukolwiek. Nie dlatego, że mu to doskwierało. Był to jakiś wewnętrzny impuls, którego nie rozumiał. Coś, co czuł, gdy w dyskusji z kolejną już z rzędu osobą słyszał te same zdania, jakby promter każdej z nich był tym samym promterem, a nie oddzielnymi urządzeniami w ich głowach. Pchało go to do odłączenia się i o niczym innym nie myślał, aż w końcu znalazł kogoś kto to potrafił. I wtedy wszystko się zmieniło. Zauważył, że na co dzień nie słychać muzyki. Że świat nie ma aż tylu kolorów. Że zapachy drażnią nos. Że nieznajomość odpowiedzi wpędza w zakłopotanie. I że marzy o swoich nogach. Tych które odciął.
Wtedy też odkrył świat, jakiego nie znał. Radził sobie z wszystkim dużo gorzej. Nie rozumiał, co niektórzy ludzie do niego mówią. Ciężko było mu podejmować decyzje. Nie uczestniczył w ich emocjach, bo nie wiedział, co zdarzyło się w Peru, albo co zmieni się u nas. Nie mógł zasnąć, więc wstawał zmęczony. Nie radził sobie z układaniem zdań i długo się tego uczył. Zapominał co miał zrobić i pamiętał rzeczy, które go rozpraszały. A czasem po prostu leżał i patrzył w sufit.
Ale nawet na moment nie chciał znowu podłączyć promtera. Gdy widział twarze ludzi na ulicy, jacy są spokojni, nie chciał takim być. Coś go odpychało. Coś pchało do krzyku i buntu. Do tłumaczenia im, że on się odłączył i że wszystko się zmieniło. Nie na lepsze ale na inne. Takie jakiego nie umiał wytłumaczyć. Ale gdy mówił im, że odłączył promter i żeby oni też odłączyli, natychmiast dostawał odpowiedź. Dawniej ludzie żyli bez pormtera i mieli dużo gorzej. Tyle dobrego się zyskuje, gdy go używamy, tyle pomocy, tyle szczęścia. Lepiej wróć zaraz do niego. Promter pomaga myśleć, bo podsuwa ci gotowe odpowiedzi. To słyszał raz za razem, aż w końcu przestał o tym mówić.
Ulice były pełne ludzi, których prowadził promter i którzy idąc, oglądali filmiki. Niby ich oczy patrzyły na drogę, ale były jakby zamglone. Szli do przodu jakby stojąc w miejscu. Przerażało go to na początku, potem smuciło, aż przywykł i przestał zwracać uwagę. Czasem tylko rozmawiał z bardzo młodymi ludźmi o tym i wydawało się mu, że coś dociera. Widział w nich jakiś rodzaj niepokoju, który jednak trwał krótko, a potem znikał gdzieś bez śladu. Do nikogo nic nie docierało.

#101 #powiesc #cyberpunk #prolog

Początek https://lurker.land/post/R84o0d7su

PS podoba Wam się tytuł "Po drugiej stronie Słońca"?