Aktywne Wpisy
Novameh +75
Jezus Maria ( ಠ_ಠ)
To nie jest przeróbka
#bekazpisu #heheszki #angielskizwykopem #angielski #andrzejduda #duda
To nie jest przeróbka
#bekazpisu #heheszki #angielskizwykopem #angielski #andrzejduda #duda
groman43 +3
Pod koniec ostatniego wpisu wspomniałam, że dla średniowiecznych nekromantów sztuka przywracania zmarłych do życia była w pewnym sensie kontrowersyjna. Niektóre zachowane grymuary, takie jak np. Liber Iuratus Honorii (XIV w.), tylko i wyłącznie wzmiankują ożywianie zmarłych i opisują je oględnie jako sztukę niegodną i "przeciwną Bogu", nie zawierając przy tym żadnych bardziej szczegółowych instrukcji. Wydaje się, że autorzy tego rodzaju tekstów byli przekonani, że teoretycznie można dokonać wskrzeszenia czy ożywienia zwłok za pomocą magii rytualnej ‒ jednak porządny, pobożny nekromanta nie powinien się tym zajmować.
Skąd takie podejście? Nałożyło się na to wiele przyczyn, o których częściowo pisałam już wcześniej, np. ostrożne traktowanie kwestii ożywiania i wskrzeszania w chrześcijaństwie, czasem też wątpliwości co do ludzkich / demonicznych możliwości w tym zakresie, plus ukształtowana przez chrześcijaństwo niechęć do... jakby to ująć, bezpośrednich, kontaktowych zabaw ze zwłokami. Zwłoki pobożnego chrześcijanina należało zasadniczo pogrzebać i zostawić w spokoju ‒ żeby mogły zostać kiedyś wskrzeszone w dniu Sądu Ostatecznego. Unikano naruszania godności czy integralności ciał zmarłych, no chyba, że były to ciała samobójców czy skazańców ‒ te można było spokojnie zostawić na szubienicy dopóty, dopóki same od niej nie odpadną. Naruszanie miejsc pochówku, wykopywanie zwłok czy przeprowadzanie nielegalnych autopsji traktowano jako przestępstwa.
(Zasady te bywały oczywiście naginane ‒ w średniowieczu przeprowadzano np. zupełnie legalne autopsje, wykopywano szczątki zmarłych podczas porządkowania cmentarzy i robienia miejsca na nowe groby, a ze zwłokami świętych to już w ogóle wyczyniano cuda... Ale to inny temat.)
Niektórzy średniowieczni autorzy grymuarów, choć nie opisują sztuki wskrzeszania zmarłych w dosłownym rozumieniu tego terminu, oferują użytkownikom opisy rytuałów mających na celu stworzenie iluzji ożywienia, a także przywołanie zmarłego jako ducha lub jako widziadła. Jest to pewien rodzaj kompromisu ‒ skoro wykorzystywanie zwłok jest niegodne, to może nie trzeba wykorzystywać ich w ogóle?
Widziadła, złudzenia i kształty niepewne
Znany jest m. in. XIII-wieczny przepis na przygotowanie specjalnego kadzidła, które ‒ zapalone w pobliżu grobów ‒ miało sprawiać, że można ujrzeć unoszące się w powietrzu widma umarłych. Chodzi tu prawdopodobnie wyłącznie o wywołanie efektu iluzji, bo w dalszej części nie ma nic o wchodzeniu w interakcje z widmami. Szczegółowy przepis przytoczyłam wcześniej w tym wpisie ‒ zakładał m. in. wykorzystanie cennych substancji wonnych i krwi czajki lub dudka.
Przywołanie ducha zmarłego
Wspomniany już grymuar Liber Iuratus Honorii nie zawiera co prawda opisu rytuału wskrzeszenia... ale zawiera za to opis rytuału pozwalającego na przywołanie i wypytanie ducha zmarłego. Schemat ogólny jest podobny jak w przypadku rytuałów przywołujących np. demony, a zasadnicze przywołanie brzmi następująco:
Duchy zmarłych podobno manifestowały się podczas takich rytuałów niekoniecznie w ludzkich postaciach, o czym wspomina jedna z historii spisanych w tzw. Manuskrypcie z Yorkshire z ok. 1400 r.:
Ożywione zwłoki, ale tak nie do końca
Rytuał opisany w Grymuarze z Monachium, w przeciwieństwie do niektórych, zakłada wykorzystanie zwłok i zawiera instrukcje, jak sprawić, by rzeczone zwłoki wydawały się żywe (lub odwrotnie - by osoba żywa wyglądała jak trup) z zastrzeżeniem, że:
Rytuał jest dość skomplikowany, ale tak w skrócie: najpierw nekromanta musiał zaopatrzyć się w pierścień ze złota z wygrawerowanymi na zewnętrznej i wewnętrznej powierzchni imionami demonów. Następnie pierścień był poddawany żmudnej, trwającej wiele dni konsekracji. Cała procedura rozpoczynała się w niedzielę:
Szóstego dnia, o ile nikt nie podprowadził pierścienia ( ͡~ ͜ʖ ͡°) należało zabrać go z wody, umieścić go w grobie i zostawić go tam przez piątek i sobotę. W niedzielę, znów przed wschodem słońca (symboliczne nawiązanie do zmartwychwstania Jezusa nie jest tu przypadkowe), nekromanta musiał zabrać pierścień, udać się za miasto, w odosobnione miejsce "pod otwartym niebem," nakreślić na ziemi krąg magiczny za pomocą miecza (niezbędny element wyposażenia każdego nekromanty), odprawić rytuał przywołania i przyzwać sześć demonów, które po pojawieniu się miały poprosić o pierścień:
W to samo miejsce nekromanta (z mieczem) musiał wrócić po kolejnych sześciu dniach i odprawić kolejny rytuał, w wyniku którego przybywał do niego przysłany przez demony posłaniec na koniu. Przynosił mu on złoty pierścień, już konsekrowany i nasycony mocą, przy okazji zapewniając, że powinien działać ‒ a gdyby coś było nie tak, demony mają uczciwe podejście do klienta i uwzględnią reklamację:
Posłańcowi należało uprzejmie podziękować, a kiedy się oddali, opuścić krąg i tym razem dokładnie go zatrzeć. Pierścień z kolei należało nosić przy sobie zawinięty w kawałek białej tkaniny (symboliczne nawiązanie do całunu). Jeśli umieściło się go potem na palcu zmarłego lub przywiązało się go do jego dłoni lub nogi:
Założenie pierścienia na rękę osoby żywej skutkowało podobno tym, że wyglądała jak zwłoki... choć tego można dokonać nawet bez magicznego pierścienia ‒ niektórym wystarczy brak porannej kawy. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Ilustracja poniżej: strona z Grymuaru z Monachium (XV w.) ze schematem magicznego kręgu właściwego dla opisanego wyżej rytuału, z zaznaczonymi stronami świata.
Linki do poprzednich wpisów z cyklu:
Część 1
Część 2
#apaturium - zapraszam do czytania i obserwowania ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#nekromancja #magia #okultyzm #sredniowiecze #historia #ciekawostkihistoryczne #qualitycontent #gruparatowaniapoziomu