Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
#bekazkatoli #zwiazki #heheszki
Moja narzeczona jest katoliczką, ja też jestem "katolikiem" ale nie praktykującym. Chodzę do kościoła tylko dla niej, żeby nie słuchać darcia no ale jest wielkanoc i musiałem się iść z nią wyspowiadać. Że totalnie tego nie toleruje, mówienie "grzechów" jakiemuś smutnemu Panu, który mnie pyta czemu się rucham w gumce. A jak naprawdę istniej Bóg to spowiedź w sumieniu w ciszy na pewno byłaby dla niego ważniejsza niż gadanie coś do klechy.

Podbijam do konfesjonału i mówię, proszę księdza nie jestem jakoś zbytnio wierzący ale na pewno nie będę mówił tutaj swoich grzechów, ale stoi w drugim rogu kościoła moja narzeczona i na mnie spogląda i kazała mi się wyspowiadać.

Więc poklęczę tak z 30 sekund i idę.

Ten się pyta która to moja narzeczona, czemu chodzę do kościoła w takim razie - więc sobie z nim gadam, w głowie wybiło wystarczająco dużo czasu, żeby narzeczona stwierdziła że mu coś powiedziałem więc mówię do księdza no to dzięki za rozmowę ja sobie idę.

I odszedłem.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60647560419888000b5d302d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 14
jl: Po co odwalasz tą całą szopkę? Przyznaj się jej, że mimo że wierzysz (a może wcale nie?) nie będziesz chodził do kościoła ani w żadnych nabożeństwach uczestniczył. Bez sensu tak się męczyć a ją okłamywać. Jeśli ona oczekuje od ciebie uczestniczenia w nabożeństwach i życia po katolicku, to może nie pasujecie do siebie i powinniście się rozstać?

Ja kiedyś zrezygnowałem ze związku z mocno praktykującą katoliczką, sam będąc agnostykiem.

Zaakceptował: