Aktywne Wpisy
LatajacyAntek +301
Czy naprawdę mężczyzna o białej karnacji musi wyginąć w Europie, a może nic się nie dzieje, a to zwykły zbieg okoliczności?
…zupełnie przypadkowo w polskim podręczniku upigmentowienie rozłożyło się podobnie na poszczególne płcie. Podkreślam, że to oczywiście zupełny przypadek. Kto myśli inaczej, ten foliarz, zwennik teorii spiskowych i ruska onuca!
#bruksela #polska #edukacja #dzieci #europa #ksiazki #polskiepato
…zupełnie przypadkowo w polskim podręczniku upigmentowienie rozłożyło się podobnie na poszczególne płcie. Podkreślam, że to oczywiście zupełny przypadek. Kto myśli inaczej, ten foliarz, zwennik teorii spiskowych i ruska onuca!
#bruksela #polska #edukacja #dzieci #europa #ksiazki #polskiepato
Goronco +149
7 lat temu zostałem niemal zmuszony do zostania chrzestnym. Szantaże, awantury rodzinne i ataki ze wszystkich stron, bo to przecież ja robię problem i odmawiam maluszkowi. Niestety, uciąłem się. A może i stety ( ͡º ͜ʖ͡º)
Gówniarz to syn mojej ciotki, archetypu takiej która prosi o rozmowę z kierowbijien przy kasie. Nie wchodząc w szczegóły, jestem niemal pewny że już od jakiegoś czasu wylicza sobie ile zarabiam
Gówniarz to syn mojej ciotki, archetypu takiej która prosi o rozmowę z kierowbijien przy kasie. Nie wchodząc w szczegóły, jestem niemal pewny że już od jakiegoś czasu wylicza sobie ile zarabiam
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Przez wirusa mój projekt niestety nie wypalił. I ogólnie sytuacja na rynku pracy jest jaka jest, więc lepiej jest chyba mieć robotę jakakolwiek by nie była, niż nie mieć żadnej. Moją robotę znienawidziłam zanim minął mi w niej pierwszy miesiąc, m.in. przez panujące w niej absurdalne (przynajmniej z mojej perspektywy) stosunki (mogę nie być obiektywna, bo nie jestem przyzwyczajona do wielopiętrowej hierarchii w pracy, na dodatek w zespole, który liczy ledwie 20 osób), a także niezbyt fajne kierownictwo. Jeśli zaś chodzi o pieniądze - nawet na kasie w markecie dostałabym więcej. "Prestiż" byłby ten sam. Szybko wydarzyły się też dwie rzeczy: zostałam obarczona nie tylko pracą kobiety, za którą dostałam posadę, ale i jeszcze drugiej osoby, która się zwolniła (tak powiedzmy w 80%, bo trochę jej rzeczy dostały też inne osoby). Miało to być tak "na trochę", do czasu aż na miejsce tej osoby zostanie ktoś zatrudniony. Owszem, przyszła nowa osoba, ale tych dodatkowych obowiązków ze mnie nie zdjęto (zresztą jest ich coraz więcej) i nie przekazano jej. Druga rzecz: przekonałam się, że mimo że się staram jak potrafię i nie opieprzam się (jakoś zawsze lubiłam mieć świadomość, że na każdą złotówkę wypłaty zapracowałam), to jednak nie nadaję się do tej pracy: nie mam "mentalności" jaką powinno się w niej mieć, no i zdarzyło mi się kilka mniejszych i jeden większy błąd. Szczęśliwie nie jest to praca, od której zależałoby ludzkie zdrowie, życie, czy majątek. Ale i tak to źle, że zdarzyły mi się te błędy. Źle się z tym czuję.
Teraz kobieta, za którą mam zastępstwo ma wrócić do pracy, tylko jeszcze nie wiem dokładnie kiedy (nie chcę wchodzić w niepotrzebne szczegóły). No i zaczęło się rozstrzyganie o moim dalszym losie. Z udziałem jedynie kierownictwa tego zespołu. Mnie nikt nawet nie pyta o zdanie w niczym, tylko jestem "informowana" co sobie kierownictwo postanowiło co do mnie i to nawet nie są jasne informacje, tylko takie "ogólne". Jest to, tak mi się wydaje, strasznie lekceważące wobec mnie. Ogólnie to moi przełożeni wydają się myśleć, że robią mi "przysługę", że w ogóle chcą mnie jeszcze zatrzymać dopóki ta kobieta, za którą tam jestem, jest na urlopie.
Z mojej perspektywy zaś wszystko wygląda tak: pensja, którą dostaję starcza mi ledwie na czynsz za mieszkanie i rachunki za prąd i gaz. Po ich opłaceniu zostaje jakieś 200-300 zł, zależnie od miesiąca. Gdybym nie miała oszczędności, musiałabym chyba przerzucić się na "freeganizm". Pracuję zaś na cały etat i naprawdę zap...am, przez co "w nagrodę" jestem zawalana jeszcze większą ilością pracy. Atmosfera pracy jest słaba. Tzn. szeregowi pracownicy tacy jak ja są ok., to mili i fajni ludzie. Gorzej z moją bezpośrednią przełożoną: może nie jest to mobbing, ale jej zachowanie trudno by nazwać uprzejmym. Generalnie przez wirusa jakoś tak wszystko się "rozlazło" i zrobiło się bardzo nerwowo, więc narastają tarcia między szeregowymi pracownikami a szefostwem i raczej taka atmosfera jeszcze długo się utrzyma, chyba że coś ją rozładuje.
Wiedząc jak słabo wyglądają moje perspektywy na pracę w tym miejscu, kilka miesięcy temu postanowiłam, że już czas na większą zmianę i przebranżowienie się. Tak więc od kilku miesięcy praktycznie codziennie uczę się z myślą, że jak zdobędę już potrzebne umiejętności znajdę sobie o wiele fajniejszą pracę. A może nawet (co chyba byłoby dla mnie najlepszą opcją), zacznę pracować na własny rachunek. Mam jednak świadomość, że ten plan może nie wypalić, nie mam jednak żadnego innego, zaś w swoim wyuczonym zawodzie wiem, że w obecnej sytuacji zwyczajnie nie mam co liczyć na żadne zatrudnienie.
tl;dr: Zastanawiam się, czy nie rzucić w końcu obecnej roboty, której szczerze nie znoszę i w której płacą mi tylko nieco więcej niż najniższą krajową i nie zająć się na "pełen etat" uczeniem się umiejętności, które może w perspektywie paru miesięcy (może roku, lub nieco dłużej?) dałyby mi, przy pewnej dozie szczęścia, lepszą pracę. Na razie, z racji pracy 8 h 5 dni w tygodniu, mogę się uczyć jedynie popołudniami i w weekendy. A może ciągnąć tą robotę jak długo się da, bo w końcu jakiś "piniądz" daje? Tak naprawdę nie muszę tego robić, bo moje oszczędności wystarczyłyby mi na jakiś czas, ale wiadomo - jeśli nie dokładasz do oszczędności, to one w końcu znikną.
Sama nie wiem, co zrobić. Jak pytałam o radę w rodzinie, to jedynie mój ojciec stwierdził, że on za taką forsę to by sobie darował tą robotę. Reszta uważa, że byle jaka robota jest lepsza niż żadna. Zaś argumenty o tym, że źle się czuję w tej pracy, że jej nie lubię, że te grosze, które zarabiam nie stanowią dla mnie żadnej motywacji, żeby dalej tam chodzić i w końcu - że mogłabym tracony tam czas lepiej wykorzystać, nie spotykają się ze zrozumieniem, a raczej z podejściem typu "wymyślasz". Pewnie zastanawiacie się czemu dorosła osoba nie potrafi sama zdecydować o czymś, tylko szuka czyjegoś przyzwolenia. Kto z obecnych tu osób nie ma problemów wynikających z rażących błędów wychowawczych swoich rodziców, niech pierwszy rzuci #usunkonto. W moim przypadku takim błędem była nadmierna kontrola, która sprawiła, że nie bardzo mam odwagę podejmować samodzielne decyzje. Ale nie tego dotyczy problem, który Wam teraz opisałam. Przepraszam, że tekstu jest tak dużo i że może być mało zrozumiały. To wynik zmęczenia, ciężko mi zebrać myśli, a chciałabym poznać jakieś obiektywne opinie zanim jutro znów pójdę do roboty.
#pracbaza #kiciochpyta #gownowpis #praca
Komentarz usunięty przez autora
skoro tak to myślę że skoro robisz za 1.8 etatu to zaproponujesz 3900 do ręki.. niech stargują do 3500..
ale - nie napisałaś czy masz gdzie mieszkać i co jeść?
i jaka umowa z jakim terminem wypowiedzenia?
Mam, oszczędności wystarczy mi na co najmniej parę miesięcy. Kiedyś