Wpis z mikrobloga

Mam taką refleksję, może zechce ktokolwiek to przeczytać...

Ostatnio spróbowałem się ogarnąć, przestałem pić (polecam), zacząłem biegać (wiem, że to już mem, ale naprawdę bieganie trochę oswobadza umysł i pomaga), przestałem oglądać filmy, które zabijają mózg (porno) i starałem się wziąć w garść, pozałatwiać pewne sprawy, skonfrontować się z nimi. Zrobiłem to, ale niestety nie udało mi się pchnąć życia do przodu. Niby jest lepiej, biorąc pod uwagę wzięcie się w garść, ale jednak tak samo źle.

Dwie osoby ostatnio stwierdziły, że jestem ogromnie smutnym człowiekiem, że to jakoś przeze mnie prześwieca. W tym jedna uznała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego więcej (to nowa relacja), bo przecież jak się kogoś poznaje, to trzeba być radosnym #!$%@?. To nie jest też tak, że jestem mega pochmurnym człowiekiem i wciąż narzekającym, to raczej właśnie wychodzi ot tak, jest wyczuwalne, że po prostu jestem mega nieszczęśliwy, mimo różnych chwil "radości" czy śmiechu z czegoś. Ludzie się ode mnie odwracają, nie chcą mieć ze mną nic wspólnego. Już trzy relacje (w tym jedna z facetem, kolegą od czterech lat, więc nie tylko kobiety są takie...) #!$%@?ęły ostatnio, jakoś bezwiednie, nawet jak starałem się to utrzymywać, interesować kimś. Ludzie mnie olewają, a ja nie umiem być radosnym, szczęśliwym człowiekiem, który zafascynuje innych, tym samym nie przyciągam nikogo do siebie. Nie ufam też, bo wiem, że znowu wszystko się posypie.

Już mało kto mi został. Właściwie mam dwóch kolegów, jednego widuję z rzadka, z drugim często rozmawiam, ale pomijam różne kwestie, które mnie bolą. Jest mi #!$%@? źle, smutno i samotnie. Chce mi się płakać jak to piszę.

Najbardziej bolą relacje, które były dla mnie coś warte, te osoby zapewniały, że mogę być jaki jestem, że są dla mnie wsparciem, a potem się oddalały. Po #!$%@? to mówić?

Czuję się jak zero całkowite. Nie chcę rad. Chciałem tylko to napisać, ot tak. Popełniłem wiele błędów, stałem się strasznie smutnym człowiekiem na przestrzeni ostatniego roku, a wszystko co robię, by to zmienić nie daje żadnych efektów. Nie wiem co dalej, tracę wszystko w każdej sferze życia, więc staje mi się to coraz bardziej obojętne. Samotność naprawdę jest straszna, zabija od środka i nie potrafisz już znaleźć wspólnego języka z kimkolwiek. Nikt nie chce cię znać, czujesz się odrzucany z każdej strony i pogrążasz się coraz bardziej, a poczucie, że narzucasz się komuś jest jak wbijana szpila w serce. Potrzebujesz wsparcia, trochę uwagi, a nie otrzymujesz nic, nawet jak jesteś dla drugiej osoby cały czas i sam starasz się ją wspierać. #!$%@?ę.

#samotnosc #zalesie #przegryw #depresja #zwiazki
  • 5
@budep: po co się starać zmieniać cokolwiek dla ludzi którzy oczekuja od ciebie takich rzeczy i dla których nie jest się wart wgl. Czemu cierpieć z braku takich relacji, czemu się zadręczać ludźmi którzy zwyczajnie cię olali bo nic dla nich nie znaczyles. Po co się tym męczyc, nic ci to nie daje oprócz tego psychicznego cierpienia, nie lepiej sprawić sobie jakąś przyjemność? Zamiast myśleć o tym jak jest #!$%@?, ludzie
@budep: współczucie u ludzi nie wygląda tak że jak komuś jest źle lub powinie się w życiu noga to ktoś mu pomoże. Wyśmieją go i jeszcze ograbia. A wystarczyłoby żebyś był od nich lepszy w czymkolwiek imponował to nie ważne co powiesz możesz zachowywać się jak chcesz być chamem prostakiem dobrym człowiekiem, efekt zawsze będzie ten sam, będą widzieć w tobie interes i będą dla ciebie mili i usłużni