Wpis z mikrobloga

Już nie będzie Georga Russella na następnych mistrzostwach w grand prix bez zdobytych punktów. Pożegnanie Georga Russella z mistrzostwami w grand prix bez zdobytych punktów… Trzydzieści sześć startów: trzy p11, sześć DNFów. Prawie dwa lata startów. Fenomen sportowy. Powtarzalność sukcesów przez lata, przez sezony, a przecież pierwszy wyścig zaliczył rok temu, tam w Australii jako dwudziestojednolatek i było to przecież prawie dwa lata temu. Coś niewiarygodnego! Prawie co tydzień siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... Mam nadzieję, że z tych młodych chłopaków, którzy dzisiaj mają aspiracje, którzy oglądali Georga na całym świecie, jak vice mistrz F2 Nicholas Latifi, który powiedział, że George go natchnął. Że uwierzą, że nie zmarnujemy tego fenomenu, jaki się stworzył przy oglądaniu rajdów formuły pierwszej. Tego fenomenu popularności - 14,5 miliona, rekordowa telewizyjna widownia, kiedy tracił szanse na punkt na Hockenheimring. Trzynaście przeszło milionów - GP Bahrainu. To Jego ostatni wyścig bez punktów i ta wielka radość nas, ludzi, którzy go oglądaliśmy. Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc... Po prostu... Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji. Gekonomanii już nie będzie nigdy. Natomiast ważne, żeby były sukcesy sportowe i żeby coś po Georgu trwałego, bardzo trwałego, zostało. Dziękujemy Ci bardzo, George! Dziękuję Państwu. Do usłyszenia.
#f1 #pasta