Wpis z mikrobloga

Po rajdzie na Kongres, #trump blokowany jest przez kolejne portale. Jedni się z tego ciszą, inni mówią o zamachu na wolność słowa. Dla nas ta sprawa dobitnie pokazuje większy problem: rozbuchanej władzy platform internetowych. Władzy, którą dziś wykorzystały do zablokowania kontrowersyjnego polityka, a którą jutro mogą wykorzystać inaczej – w zależności od własnych aktualnych celów.

Dzisiaj Facebook i Twitter blokują Trumpa, bo tak dyktują im emocje społeczne i zysk. Jak ze swojej władzy skorzystają jutro?

Platformy internetowe, takie jak Twitter czy Facebook, powtarzają, że działają w sferze prywatnej, na podstawie własnych regulaminów, które użytkowniczki i użytkownicy akceptują przy zakładaniu konta. Jednak blokada Trumpa – i burza wokół niej – to tylko kolejny dowód na to, że platformy internetowe już od dawna należą do sfery publicznej. W mediach społecznościowych nie tylko ukazują się zdjęcia z wakacji, ale też ważą się losy kampanii prezydenckich; nie tylko toczą się dyskusje o modzie, ale też rodzą się teorie spiskowe; nie tylko influencerzy promują marki, ale też politycy prowadzą PR, a obywatele organizują protesty.

Unia Europejska już jakiś czas temu dostrzegła, że władza platform jest zbyt szeroka i wymaga specjalnej regulacji. Ma nią być Digital Services Act (kodeks usług cyfrowych, DSA), w ramach którego uregulowane zostaną m.in. zasady moderacji treści na platformach. Zgodnie z tym, co od dawna postulowaliśmy, aktualny projekt DSA zawiera rozwiązania, które zwiększą przejrzystość i zmniejszą arbitralność blokad, dając m.in. możliwość skutecznego odwołania się od nich. W efekcie przybliży nas to do tego, żeby z platform znikały faktycznie niebezpieczne materiały, a jednocześnie by firmy nie blokowały legalnych treści według własnego widzimisię. Natomiast obecnie każda blokada (nawet w słusznej sprawie), nałożona bez zachowania tych standardów, może wzbudzać kontrowersje.

Arbitralne blokowanie treści publikowanych w mediach społecznościowych nie jest nowym problemem. W kwietniu 2019 r. Społeczna Inicjatywa Narkopolityki (SIN) przy wsparciu Panoptykonu pozwała Facebooka w sprawie blokady ich kont i grup na Facebooku i Instagramie. Dość powiedzieć, że sam mechanizm moderacji, który miał na celu zwalczanie treści nielegalnych (np. nawoływania do przemocy, mowy nienawiści), uderza w użytkowników i organizacje, których działalność jest nie tylko legalna, ale wręcz pożyteczna – m.in. utrudnia publikowanie organizacji walczącej z negatywnymi skutkami działania narkotyków (sprawa SIN), promowanie wydarzenia feministycznego modelce plus size Tess Holiday, publikowanie zdjęć reportażowych z Marszu Niepodległości fotografowi Chrisowi Niedenthalowi czy parodiowanie polityków Krytyce Politycznej.

Więcej o tym, co znika, a co zostaje w sieci:
https://panoptykon.org/sinvsfacebook
https://panoptykon.org/terreg-przyjety
https://panoptykon.org/DSA-regulacja-platform

#internet #usa #technologia #prawo
  • 2
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@panoptykon: I na tą rozbuchaną władzę platform internetowych już dawno rozsadniejsi politycy zwracali uwagę, byli jednak oni gaszeni przez chociażby kucy, którzy insynuowali że takie regulacje byłyby komunizmem.
W przypadku platform nie zadajemy sobie pytania "czy" - tu odpowiedź jest oczywista, ale "jak". I o to "jak" będziemy walczyć przy formowaniu się pakietu unijnych regulacji DSA i DMA. Zresztą kiedy polski internet bił się o ACTA 2, my mówiliśmy (https://panoptykon.org/wiadomosc/problem-wiekszy-niz-ochrona-praw-autorskich-w-sieci), że ta regulacja jest jak przyklejanie plastra na złamaną nogę. Nic nie naprawia (ignoruje problem z władzą platform), a szkodzi (bo sankcjonuje automatyczne filtry). Niestety do mainstreamu przebiła się