Wpis z mikrobloga

@dziecielinapala: To było kilka lat temu, zarabiałam tyle co minimalna + premie za ściągnięcie długu.

Dużo zależy od firmy. Ja trafiłam do takiej, która kazała nam gnoić i prześladować ludzi. Nieważne do kogo dzwonisz, czy w ogóle dłużnik mieszka w danym miejscu jeszcze, masz gnoić, wyzywać. Mając adres dzwoniliśmy na numery stacjonarne z książki telefonicznej ludzi w okolicy i prosiliśmy, żeby przekazali rodzinie Kowalskich spod czwórki kartkę z numerem telefonu
  • Odpowiedz
@dziecielinapala: Różnie, trzeba było zrobić pewne minimum i potem się dostawało 10% od tego co się ściągnęło. Mogło to być nic, a mógł być 1k. Nie było kokosów ;)

Ale też jak pisałam wcześniej - to było kilka lat temu, jakoś 4 lata minęły odkąd tam pracowałam
  • Odpowiedz
  • 0
@dziecielinapala dzwonią do osób które nie mają żadnego długu i próba wytłumaczenia że to pomyłka nic nie daje, dłużnicy którzy spłacili zobowiązania dalej są nękani bo firmy windykacyjne mają burdel w bazie próby wytłumaczenia oczywiście w tym przypadku także są zlewane. Nawet do 10 latki potrafią dzownic #!$%@?.
  • Odpowiedz