Wpis z mikrobloga

Przed chwilą skończyłem 2 godzinny trening podczas którego kilka razy prawie zwrocilem obiad, a w tej chwili usiadłem do kolacji...

Gdybym miał podać jedno słowo podsumowujące konczacy się dzień to użyłbym słowa "walka".

Byla to Przede wszystkim walka z wlasnym umysłem.

W pracy toczylem wewnetrzny boj z rosnącą frustracja.
Była ona spowodowana żmudna i niewdzieczna pracą którą wykonywalem właściwie za wąsacza, ktoremu nie chciało sie jej zrobić.
Gdyby nie fakt, że robiąc to musiałem pół dnia skakać z jednej drabiny na druga pod samym sufitem (wysokość około 4 metrów i bardzo nierowna powierzchnia) to najpewniej przyjąłbym to z pokorą.

Niestety wciąż mam problem z akceptacją takich sytuacji i nadal nie do końca panuje nad moim lękiem wysokości, co tylko frustrowalo mnie jeszcze bardziej.

Mimo wszystko udało mi się nie dopuścić do eskalacji gniewu, nie wybuchnac i zachować spokój.

Póki co nie mam bladego pojęcia jak mógłbym zmienić w sobie te naturalne dla mnie reakcje.

Chciałbym kiedys całkowicie pozbyć się negatywnych emocji wobec rzeczy niezaleznych ode mnie i zacząć bezwarumkowo akceptować rzeczy na ktore nie mam w danym momencie wplywu...

Walczyłem ze sobą także podczas ćwiczeń.
Zjadlem dzisiaj zbyt obfity obiad (mniej wiecej kwadrans przed treningiem) przez co przez caly czas czułem sie jakbym mial za chwile zwymiotowac.
Dodatkowo momentalnie zrobilem sie bardzo ospaly (zaczalem zasypiac w przerwach miedzy seriami), zdezorientiwany i zamulony.

Nawarstwienie się tych rzeczy sprawiło, że zacząłem wątpić.
Myśli kazały mi odpuścić.
W glowie pojawily sie wątpliwości w sens dalszego działania.
Zadawalem sobie pytanie:
Po co to wszystko?

Zwatpienie nie dotyczylo jedynie treningu ale wszystkiego co robię.

Dobrze wiedziałem, że w żadnym razie nie zrezygnuje z dalszej pracy nad sobą, bo niby co innego mi zostalo?

Szczerze, to jestem tak zmeczony że nie mam pojęcia co ja tutaj napisałem...
W głowie już śpię od godziny.

Dzisiejszy dzień nie był dla mnie zbyt łaskawy i było naprawde bardzo ciężko, ale udało mi się nie ulec w żaden sposób i nadal trwam w mojej walce o normalność.

Cały plan zrealizowany, wiec ostatecznie powinienem się cieszyć...

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #depresja ##!$%@? #mirekwogniuwyzwan
  • 5