Wpis z mikrobloga

Jest 20:28 kiedy zaczynam to pisać i dawno już nie zdarzyło mi się tak wcześnie ze wszystkim wyrobić (no, prawie wszystkim bo właśnie usiadłem do potreningowej kolacji po ktorej czeka mnie jeszcze prysznic).

Dzisiejszy dzień nie zaczął sie kolorowo. Około 4 rano obudził mnie pęcherz, później przez ładna chwilę nie moglem zasnąć. Drugim razem juz punktualnie o 5 obudził mnie budzik. Podniosłem się z łóżko mocno zdezorientowany. Może wlewam w siebie za duzo wody bo ostatnio dość czesto zdarza mi sie wstawac do wc okolo godziny przed alarmem...

Mimo dużego szoku i ociezalosci odczuwalnej w kazdym fragmencie ciala poszedlem do toalety i włożyłem łysy łeb pod kran z lodowata wodą (innej i tak w nim nie ma), po czym zalozylem bluze z kapturem (poranki staja sie coraz zimniejsze i przez stare, nieszczelne okna i spruchniale drzwi balkonowe ziąb wziewa coraz zuchwalej) i usiadłem do medytacji.
Im dłużej medytuje tym większą przyjemność z tego czerpię. Od jakiegoś czasu 30 minut zlatuje jak 5.

Na śniadanie tradycyjnie 5 jajek (dzisiaj z pieczywem).
Po śniadaniu jak kazdego ranka (i jeszxze 2 razy w dalszej czesci dnia) wzialem zimny prysznic, ubralem się w umorusane łachmany po czym wyruszylem w pieszą wędrówkę do siedziby Januszexu.

Wciąż byłem bardzo zaspany, ale zdążyłem juz przywyknac do pracy (i generalnego funkcjonowania) w tym stanie wiec nie martwilem sie tym specjalnie.
Po tym jak dotarlem na miejsce okazalo sie, że Janusz deleguje mnie w nowe miejsce które jest dostepne do pracy dopiero od 8, przez co okolo 30 minut czekalem w siedzibie.

Wraz z kilkoma wasatymi towarzyszami zesłano mnie do roboty w calkiem klimatycznym studyjnym kinie. Tzn. Co kto lubi, bo miejsce w ktorym przyszło nam pracować nie mialo ściany bez grzyba i było przesiąknięte zapachem stechlizny.

Pod wzgledem fizycznym praca nie była zadnym wysilkiem (po morderczym pierwszym tygodniu pracy gdzie pelne 12 godzin o glodzie machalem lopata juz chyba nic nie est w stanie mnie zmeczyc), jednak ciezkie powietrze dawalo sie we znaki a zmeczenie z czasem zaczelo narastac.
Dodatkowo gdzies od polowy dniowki musialem zmagac się z czarnymi myślami.

W trakcie przerwy jeden z chłopów z roboty (Ukrainiec) poprosil mnje zebym poszedl z nim do żabki (pare minut drogi) bo ktoś mu mówił że można tam zjeść na cieplo cos wiecej niz hot dogi i chcualby zebym pomogl mu zamowic, bo on sam nie umie sie dogadac.
Zgodziłem sie, naturalnie i po kilku minutach staliśmy przy sklepowej ladzie wpatrzeni w menu.

Od 21 dni wypruwam sobie żyły żeby wyjść z marazmu, wrócić do zdrowego funkcjonowania i poki co wszystko zaczyna sie dobrze układać.
Jednak wciaz nie wiem jak stać sie bardziej... normalnym? Mniej aspolecznym?

Kiedy byliśmy w tej żabce pelnilem role tłumacza ukrainsko polskiego bo eskpedientka nie rozumiala na migi, gość gadal tak ze w ogole go nie rozumialem (slabo znam ukrainski) i sytuacja byla dla mnie tak niezreczna ze zaczalem sie caly pocic. Mimo wszystko na pozor zachowywalem sie normalnie i wiem ze nikt w sklepie nawet nie pomyslal ze cos jest nie tak.

Po powrocie ze sklepu zdjalem bluze i spostrzeglem że moje plecy sa cale mokre od potu... w mojej głowie rozpoczal sie istny festiwal frustracji. Zaczalem myslec, ze co z tego, że sie tak staram, co z tego, że robię wszystko co w mojej mocy żeby żyć najlepiej jak jestem w stanie skoro nie potrafie odnalezc sie w tak zwyczajnej, codziennej sytuacji? Tzn. Moze ivjestem w stsnie ale zaczalem myśleć że jaki to ma sens skoro i tak męczą mnie tak pozornje proste rzeczy i zwykle kupno zarcia w zabce kosztuje mnie tyle nerwow...

Ta sytuacja zapoczątkowała caly ciąg negatywnych myśli których nie moglem sie pozbyc (zaxzelo sie od tego co pisalem wczesniej, a skonczylo na rozpamietywaniu starych spraw i wpedzaniu w poczucie winy) az do momentu powrotu do domu.

Wiem, że dla większości ludzi to się wyda śmieszne, wręcz niedorzeczne że dorosły facet ma takie problemy, ale moja psychika jest do tego stopnia spaczona ze niestety tak jest... mimo szczerej checi nie potrafie tego kontrolować, ale nie zamierzam sie poddać i dopoki żyję będę z tym walczył.

Nawet jesli nie uda mi sie w pelni pozbyć tej aspolecznosci która wsiakala we mnie od najmlodszych lat to chciałbym przynajmniej nauczyć sie z nia żyć najlepiej jak to tylko mozliwe i nie pozwolić takim sytuacjom wpedzac sie w depresje.

Po powrocie do domu zaczalem gotowac jedzenie, wzialem zimny prysznic i wlasciwie od razu o wszystkim zapomnialem. Skupilem sie na tym co mam do zrobienia i nie mialem juz czssu na martwienie sie bzdurami.
Zjadlem obiad, poszedlem do sklepu po jajka i maslo orzechowe i zrobilem trening.

Mimo zlego samopoczucia i ogromnego pesymizmu nie załamałem się, zrealizowalem plan na dzis i pod koniec dnia czuję ogromna satysfakcję, a wrecz prawdziwa dumę z siebie.

I nie poddam się.

#przegryw #wychodzimyzprzegrywu #nofap #s----------e #depresja #psychologia #psychiatria #wygryw
  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirekonfire: Początki są takie we wszystkim a tym bardziej w odstawieniu uzależnienia zmiana trybu życia ,ja polecam ci poszperać po necie i poszukać kogoś kto dobrze tłumaczy jak ustawić swoją głowe pod zmiany bo gdy jest naprawde ciężko można ulec a wtedy będzie szkoda, mi dało posłuchanie gościa co jest trenerem uwodzenia niby nic ale jak się słucha jego webinaru to nabiera się trochę innego poglądu na życie nie chce
  • Odpowiedz
@mirekonfire: ze swojej strony zaporponowałbym poznanie jakiś ludzi którzy będą Twoim przeciwieństwem - czyli ekstrawertyków lub ambiwertyków, którzy powoli wprowadzą Cię w świat i będą ciągac po miejscach które beda przeciwieństwem piwnicy.
Ja miałem może nie az tak hardcorowo ale podobnie przy zalatwianiu jakiś oficjalnych spraw lub rozmowie przez telefon z kims obcym. I z natury jestem w c--j introwertyczny jednak ciągle staram sie to pośrodkować i serio to się
  • Odpowiedz
@mirekonfire: im więcej razy postawisz się w takich niekomfortowych sytuacjach dla siebie tym jest większe prawdopodobieństwo, że uda Ci się z tego wyjść. Możesz też spróbować przeczytać jakieś książki, które nastawią Cię psychicznie do zmiany zachowań. Pisz priv jak chcesz się dowiedzieć więcej od osoby, która ma to za sobą.
  • Odpowiedz
@mirekonfire: Nie poddawaj się. Kiedyś było łatwiej. Człowiek albo całe życie orał pole albo go zabierali na wojnę ginął w na polu bitwy. Nie trzeba było myśleć. Dziś sam decydujesz o swoim losie, dlatego jest ciężej. Wykorzystaj to!
  • Odpowiedz
@mirekonfire: Trzymam kciuki za Ciebie, na pewno będę czytał kolejne wpisy. Ja miałem swego czasu problemy z odbieraniem telefonu i dzwonieniem do kogoś w pracy. Jako, że nie było wyjścia to się przemogłem i do dziś za tym nie przepadam, ale krok po kroku staje się to normalnością. Pomyśl jeszcze nad jakimiś dodatkowymi rzeczami w swoim życiu jak czytanie książek, oglądanie filmów i seriali - żeby rutyna praca-jedzenie-trening-spanie pewnego dnia
  • Odpowiedz
@herejon: nie wiem czy próbowałeś kiedyś będąc permanentnie przemeczonym szczegółowo opisać swoj dzien i spostrzezenia.
Nie przychodzi mi to łatwo, czasem pisze jedzac kolacje dlatego tez bywa że trwa to dluzsza chwile.
  • Odpowiedz
@pelop: dziękuję za komentarz, Mirku.
Zdaje sobie sprawę że złe myśli beda wracac i że póki co po wprowadzeniu tak diametralnych zmian w funkcjonowaniu codziennym nie ma prawa być inaczej. Z czasem przywykne coraz bardziej do zmian aż w końcu nowe stanie sie normalne.
  • Odpowiedz
@Nero666: dzięki za koment, Mirek i za naprawde dobre rady.
W obecnej chwili ograniczylem towarzyski kontakt z ludzmi do zera i postanowiłem skupić się na odbudowaniu psychiki.
Powodzenia w Twoich planach i pamiętaj zeby sie nie poddawać.
  • Odpowiedz
@xandy90x: dzieki za kciuki i fajnie że czytasz, Miras. Z gadaniem przez telefon tez mam problemy. Zwlaszcza będąc gdzieś w publicznym miejscu kiedy mam wrazenie ze wszyscy sluchaja o czym gadam itp.
Madrze mowisz, ale poki co chce przywyknac do rutyny i oswoic sie z nia. Pozniej zobaczymy.
  • Odpowiedz