Wpis z mikrobloga

Po przebudzeniu rano jak zawsze powąchałem leżace na podłodze, niezmieniane od kilku dni skarpetki, by sprawdzić, czy się "JESZCZE nadają" do założenia. Ku mojemu zdziwieniu nie poczułem nic! Straciłem węch! Przyznam, że ostro spanikowałem i już miałem dzwonić do lekarza rodzinnego w celu umówienia się na teleporadę i poprosić o skierowanie na wymaz, bo to napewno koronawirus. Wybieram numer infoliniii i słyszę:
"Jesteś 38 w kolejce oczekujących".
Po dwóch godzinach trafiając już na 3 miejsce w kolejce oczekiwania uświadamiam sobie, że wczorajsze skarpetki wrzuciłem przed spaniem do kosza na brudną bieliznę, bo już za mocno śmierdziały! Natomiast te które wąchałem były upranymi kilka miesięcy temu, wyjętymi przed snem i przygotowanymi na rano. Sprawdziłem, były wśród sterty innych leżących już tygodniami. Sztachnąłem się i stwierdziłem, że węchu nie straciłem, a przy okazji uznałem, że "jeszcze się nadadzą".
Aaaa zapomniałbym, kiedy już się zorientowałem co do braku utraty węchu nie miałem zamiaru rozłączyć się i tym samym trochę popchnąć do przodu listę oczekujących jak ja wcześniej. Po odebraniu telefonu przez pielęgniarkę poprosiłem o teleporadę. Dzięki temu dowiedziałem się, którą witaminę D3 na poprawienie odporności najlepiej zakupić, bo nie byłem pewny, a farmaceutka nie była zbyt przekonująca pokazując mi produkty kilkunastu firm.
#koronawirus #takbylo