Wpis z mikrobloga

Ostatnio @BotRekrutacyjny poprosił mnie o wrzucenie swojej listy zapachów klasycznych, które poznałem lub chcę poznać.

Postanowiłem listę już poznanych wzbogacić o krótkie opisy moich wrażeń i skojarzeń. Nie lubię klasyfikacji typu dziadkowy/ niedziadkowy ale rozumiem, że wielu z was tak postrzega perfumy i przejmuje się otoczeniem. Dlatego też w każdej (oprócz jednej) mini recenzji dodałem załączam ranking dziada czyli 0 - zapach ponadczasowy a 10 ultra dziad dla pensjonariuszy sanatorium w Ciechocinku.

Jeśli chcecie rozpocząć przygodę z klasykami to większość z tych zapachów jest nadal produkowana i łatwo dostępna. Jeśli wam się ta lista spodoba to przygotuje część drugą. Jeśli chcecie wiedzieć więcej pytajcie.

Wołam konesera wielu klasyków @dr_love bo to on mnie natchnął do ich poznania, @ZnubionekFan bo wiem, że podobnie jak ja gustuje w klasykach, @ptasznik1000 bo ciągle lubi odkrywać nowe klimaty i chętnie poznam jego zdanie na temat tych pozycji teraz lub jak już się do nich dorwie.

1. Azzaro Pour Homme - pierwszy klasyczny zapach, który poznałem wiele lat temu, gdy pojawił się na półce mojego taty. Mówi się, że to jeden z przedstawicieli klasyków barbershop. Czuć w nim głownie anyż oraz lawendę i rzeczywiście, tym zapachem mogliby mnie spokojnie wypsikać u mojego barbera i nie obraziłbym się gdyby tak pachniały kosmetyki do brody. 5/10 dla mnie zapach ponadczasowy ale obiektywnie jest jedno ale. Anyż - składnik rzadko używany obecnie w perfumach, niektórych może odstraszyć. Przyzwoite (przynajmniej na mnie) parametry i spora uniwersalność zapachu powoduje, że dla wielu może być to zapach otwierający drogę do poznania innych klasyków. Jeśli wam się nie podoba spróbujcie uwspółcześnioną wersję Intense. Jest sporo flankierów tego zapachu. Ciekawy jest także Edition Noire, który jest bardziej przyprawowy.

https://www.fragrantica.pl/perfumy/Azzaro/Azzaro-pour-Homme-829.html

2. Polo Ralph Lauren Green - poznałem go dopiero niedawno, zaznaczę, że nie znam obecnego wypustu. Mam miniaturkę vintage. Igły sosnowe i stara „rosyjska” skóra, trochę tytoniu. Zapach samczy kojarzący mi się z owłosioną klatą Burta Reynoldsa (no homo). Bardzo męskie i bezkompromisowe perfumy. 3/10 - znowu uważam, że pomimo 42 lat na karku, zapach nie pachnie geriatryczne. Nada się do skórzanej kurtki. Mega projekcja na mnie więc polujcie na stare flaszki bo według mnie warto.

https://www.fragrantica.com/perfume/Ralph-Lauren/Polo-890.html

3. Cacharel L’homme - to ciekawe, że czuję w tych perfumach goździki a w składzie ich nie ma. Niestety to jeden z mniej ciekawych zapachów z tej listy. Zapach głównie przyprawowy, raczej wytrawny. Pachnie jak pusty słoik po przyprawach z wrzuconym tam plasterkiem cytryny. Znowu opieram się na wersji wintydż. 5/10 - ani ponadczasowy ani dziad, po prostu nudny zapach dla mnie aczkolwiek doceniam go za naturalność i dobre zblendowanie. Parametry niestety mizerne na mnie.

https://www.fragrantica.com/perfume/Cacharel/Cacharel-pour-L-Homme-2036.html

4. Lancome Trophee - tak pachniały kiedyś perfumy „sportowe” - słodkimi cytrusami, wręcz landrynkowymi oraz mieszanką ziół. Wyczuwam pewne podobieństwo do Armani Eau oraz Dior Eau Sauvage, ale te dwa pozostałe są lepsze. Zapach raczej bezpieczny ale w skali dziada niestety 6/10 bo wielu z was skojarzy się z dawnymi cytrusowo-ziołowymi wodami kolońskimi.

https://www.fragrantica.com/perfume/Lancome/Trophee-8082.html

5. Chanel Antaeus - jeden z moich ulubionych klasyków i pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się hobbysty. Idealnie pasuje do białej koszuli, marynarki i wełnianego płaszcza. Znam wersję vintage oraz współczesną. Stara jest dużo bardziej naturalna, czuć wyraźnie różę, zapach ma wiele faz. Nowa wersja jest bardzo linearna na mnie i jakby to powiedzieć kakofoniczna, ciężko odróżnić od siebie nuty. Kolejny samczy zapach na liście ale bardziej elegancki. Skala dziada 5/10. Jest staromodny ale nie geriatryczny. 30+ i klasyczny ubiór, tylko na chłodną pogodę. Ciekawostką jest to, że moja kobieta uznaje wintydż za mniej staromodny niż obecny wypust.

https://www.fragrantica.com/perfume/Chanel/Antaeus-616.html

6. YSL Kouros - czy w ogóle jest jakiś sens pisać coś jeszcze o Królu? Chyba tylko z szacunku. Moja przygoda z nim to typowa transformacja from hate to love. Obecna wersja sprawiła, że swędział mnie nos, rozbolała głowa. Jest talkowy, suchy, gryzący. Zraziłem się i nie rozumiałem zachwytów. Gdy kupiłem dekant soku z 1992 roku wszystko się zmieniło. Ta jakość składników, moc, bezkompromisowość. Pokochałem go i obecnie mam 2 dekanty, wintydż wodę po goleniu, która jest mocniejsza niż 90% nowych EDT oraz butlę Kourosa Sport. Kouros dla wielu pachnie jak mocz, kibel. To kwestia osobnicza, jedni się zachwycają inni mają odruch wymiotny. Najbardziej kontrowersyjny zapach w historii uznawany w czasach premiery za metroseksualny. Pozycja obowiązkowa. Polujcie na dawne wersje. Skali dziada tutaj nie zastosuje z szacunku do pomnika perfumiarstwa jakim jest Kouros.

https://www.fragrantica.com/perfume/Yves-Saint-Laurent/Kouros-735.html

7. Lancome Sagamore - pewnie mało z was go zna i nic dziwnego bo to jeden z tych zapachów, który przeszedł bez większego echa. Ziołowy, drzewny, cynamonowy. Tak go odbieram. Jest to jakby fougere posypany cynamonem dla mojego nosa. Bardzo mi podszedł i doskonale sprawdzi się na chłodne dni (mam 7 ml z 87 roku). Natomiast nic dziwnego, że już go nie produkują, nie jest wybitny, kontrowersyjny. Skala dziada 5/10 bo jest dosyć staroświecki, ale raczej dla wszystkich a nie tylko starszych panów.

https://www.fragrantica.com/perfume/Lancome/Sagamore-6829.html

8. Guy Laroche Drakkar Noir - tak pachniała podobno cała Wall Street. No to tak średnio pachniała bo jest to jeden z najbardziej generycznych i nijakich dla mojego nosa zapachów z dawnych lat. Pachnie typowo męsko, jak taka „archetypiczna” woda po goleniu twojego starego w latach 90 od Polleny Evy. Nie zrozumcie mnie źle to nie jest zły zapach, jest świeży i ma nawet przyjemny skórzany delikatny akord, no ale nic nadzwyczajnego i szczerze to polecam go poznać tylko i wyłącznie dlatego, że jest znany. Znany z tego, że jest znany. W skali dziada wysoko bo 7/10 bo kojarzy mi się z ojcem i dziadkiem, ale ta skala jest jak juz widzicie jajcarska i nie traktujcie jej poważnie. Mam i wintydż i obecny wypust. Wielkich różnic nie wyczuwam. Wintydż jest natomiast trwalszy i to sporo. Projekcja przy obu przyzwoita przez pierwszą godzinę.

https://www.fragrantica.com/perfume/Guy-Laroche/Drakkar-Noir-2069.html

9. Alfred Sung Homme - no to jak już jesteśmy przy „tak pachniał twój stary w latach 90” to Sung Homme jest tutaj pozycją obowiązkową. Jednak uważam go za zapach ciekawszy od Drakkara i jest to jeden z killerów. Jakie to jest mocne i trwałe! Duża projekcja przez 5 godzin na luzie, trwałość od rana do wieczornego prysznica. Ciężko mi go zmyć ze skóry. Aldehydy i zioła. Najlepiej pachnie w chłodne dni, bo w ciepłe męczy. Lubię go, mam flaszkę i czasami wrzucam. Znowu 7/10, po prostu mega niemodny, wytrawny i otoczenie pomyśli, że jesteście świeżo po kąpieli, co ma swoje plusy ale nikt przecież nie komentuje „ale fajne masz mydło”.

https://www.fragrantica.com/perfume/Alfred-Sung/Sung-Homme-1652.html

10. Giorgio Beverly Hills for Men - Zostawiam tego klasyka na koniec, bo jest to chyba najgorszy zapach jaki wąchałem. Nie spodziewałem się tej mocy i dziadkowości nawet we snach. Zgniła paczula przyprawiona miodem. Absolutely disgusting. Nie wiem czy zmywałem szybciej jakiś inny zapach. Ten zapach powinni dodawać przy wydawaniu legitymacji emeryta. 10/10 i najbardziej przestarzały zapach jaki było mi dane wąchać. Naprawdę szanuje jeśli któryś z was jest w stanie to nosić, ale prawdziwy perfumomaniak musi go poznać podobno...no to poznałem.

https://www.fragrantica.com/perfume/Giorgio-Beverly-Hills/Giorgio-for-Men-1891.html

Świat perfum jest ogromny i ciężko jest poznać wszystkie zapachy. Ja zafascynowałem się pozycjami z dawnych lat po wielokrotnych rozczarowaniach nowymi zapachami. Są często nijakie, zbyt podobne do siebie, mają kiepskie parametry i są w większości metroseksualne (żeby nie było to używam dużo unisexów). A takie klasyki są z dzisiejszej perspektywy jednoznacznie męskie, często mocne albo #!$%@? mocne i trwałe. Łapię się na tym, że sięgam ostatnio głownie po mainstreamowe klasyki i niszę. W ogóle pomijam nowe propozycje, no chyba, że coś mnie wyraźnie zaintryguje. Niestety z reguły jestem rozczarowany i znowu wracam do klasyków lub niszy. Klasykami niektórymi też byłem oczywiście rozczarowany, ale ich poznawanie dało mi dużo więcej frajdy niż wyprawa do Sephory żeby powąchać dwudziesty flanker YSL L'homme.

#perfumy
alvaro1989 - Ostatnio @BotRekrutacyjny poprosił mnie o wrzucenie swojej listy zapachó...

źródło: comment_1602279884h5mh57CPD1kTYnmRwvd6m1.jpg

Pobierz
  • 22
  • Odpowiedz
10. Giorgio Beverly Hills for Men - Zostawiam tego klasyka na koniec, bo jest to chyba najgorszy zapach jaki wąchałem. Nie spodziewałem się tej mocy i dziadkowości nawet we snach. Zgniła paczula przyprawiona miodem. Absolutely disgusting. Nie wiem czy zmywałem szybciej jakiś inny zapach. Ten zapach powinni dodawać przy wydawaniu legitymacji emeryta. 10/10 i najbardziej przestarzały zapach jaki było mi dane wąchać. Naprawdę szanuje jeśli któryś z was jest w stanie to
  • Odpowiedz
@yellowman: Nie znam niestety. Tak jak pisałem staram się tak nie patrzeć na perfumy, ale no przyznam, że niektóre są mega staroświeckie.

@kyloe: Obecny wypust. Może jakbym poznał dawną wersję to byłoby jak z Kourosem. Obecnego nie cierpię, starego kocham.
  • Odpowiedz
@alvaro1989: Za taki wykop nic nie robiłem. Fajnie, że pociągnąłeś ten temat. Lubię vintage (i trochę żałuję, że sprzedałem Parfum Corps :D), zwłaszcza doceniam niszowy wątek, oby to się rozwijało. Czekam na więcej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@alvaro1989: Może też po prostu kwestia lubienia danego zapachu. Kupiłem w ciemno bo ktoś tutaj wrzucił w ramach perfumowego cyklu, spodobał mi się opis. Ale z kolei mam Versace L'homme i nie mogę się przekonać.
  • Odpowiedz
@kyloe: @alvaro1989: to samo mam z Giorgio
Współczesny klasyk jakże odmienny od całej reszty. Uwielbiam. Słodki i mocny

Trophee, Sagamore nie znam ale po opisach nie ciągnie mnie bo pewnie będzie Quorum albo Aramis.

Z Wymienionych najgorszy dla mnie jest Antaeus. Chyba w końcu muszę sprawdzić nową wersję bo premierową mam 2 lata i 2 razy go nosiłem

Marzy mi się też dorwać oryginalną formułę Sunga. Ojciec Prady Amber.
  • Odpowiedz
@dr_love: Słodki? No kurde to teraz już bankowo wiem że dostałem zepsuty sok albo to był inny zapach. Quorum znam i Aramisa tez i jednak są inne. Ale nic nie straciłeś, bez szału.

Starego Sunga widziałem na ebayu niedawno za 160 zł ale przesyłka chyba za 60 xD

@BotRekrutacyjny: @kompocki tak jak wyżej, muszę powąchać jeszcze raz, bo już teraz wiem ze coś było nie tak z tym dekantem.

@
  • Odpowiedz
@alvaro1989: nie mów że nie testowałeś Bogarta OMS lub Signature?
Dla mnie OMS to mydełko, które pamiętam z domu dziadków w latach 90.
Moja matka jak go czuje, mówi że przypomina się jej dom rodzinny xd
  • Odpowiedz
@kyloe: @kompocki: @dr_love: @BotRekrutacyjny: ej panowie dałem szansę Giorgio i #!$%@? xD No podoba mi się. Zdania o początku zapachu nie zmienię, obrzydza mnie i drażni. Przypomina mojemu nosowi zapach zasadowego płynu do felg ktory #!$%@? niemiłosiernie. No ale wytrzymałem to powiedzmy 10 minut, stojąc przy oknie no i okazuje się, że mieliście rację, klasyczna woń, paczula miód aldehydy. Nie żebym to chciał nosic do ludzi bo w
  • Odpowiedz