Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od dosłownie kilku lat wciąż zmagam się z #depresja Wyobraźcie sobie ze potrafię odwlekać najprostrze sprawy, które w żaden sposób obiektywnie nie stanowią dla mnie intelektualnego czy fizycznego wyzwania, do momentu aż na ich wykonanie jest za późno. To jakieś idiotyczne, błędne koło yin-yang stresu i spokoju. Słyszałem o terminie #prokrastynacja oczywiście naczytałem się o tym wszystkiego i na czytaniu się skończyło. Wiem że cierpię na skrajny #perfekcjonizm potrafię redagować, czytać dosłownie każdą pierdołę kilkanaście razy zanim puszczę ją do obiegu. W połączeniu z odwlekaniem tworzy to prawdziwy dynamit. Jeśli już coś oddam to w ostatniej chwili i zrobione na odpier... tzn. nie zrobione tak jak bym tego chciał. Wiem doskonale że nijak ma się to do tego na co mnie stać. Czuję olbrzymie zażenowanie tym co robię. Po prostu mi przy kimś wstyd tak się zachowywać. Unikam więc wszelkich kontaktów. W czasie który mógłbym poświęcić na wykonanie zadania wcześniej, po prostu myślę o nim i tyle. Czaicie to? Rozpoczęcie wykonywania zadania sprawia mi olbrzymi stres, ponieważ boję się że nie zrobię tego tak jak bym chciał, albo że dostanę negatywną odpowiedź. No i oczywiście że tak się dzieje xd Bo czekam z rozpoczęciem tego do momentu gdy już jest za późno. Samospełniająca się przepowiednia. #lenistwo może i tak, ale w tym czasie robię jakieś gówno rzeczy typu sprzątanie, pisanie, nauka czegoś nieważnego, czegoś co nie jest oceniane, co robiłem już wcześniej. Tykam się wszystkiego tylko nie tego co na moje życie ma naprawdę wpływ. Tak się nie da żyć. Ludzie na gruncie zawodowym uznać mnie mogą za nieroba czy partacza. I mają rację. Bo kimś takim właśnie się stałem. Może od dzieciństwa się to we mnie akumulowało, stres, ocenianie itp. wiem że wiele osób miało rozwody w rodzinie, było w dzieciństwie szykanowane, miało problemy w relacjach damsko-męskich, nie miało kolegów itp. i żyją normalnie, nie mogę zwalać wszystkiego na to co było. Zresztą co to da. Byłem u #psycholog #psychiatra i nic. CBT prowadzona przez polecanego psychologa, przepisane inhibitory typu Depralin nie pomogły. Stoicyzm, medytacje itp. też nie. Żyje tym że uda się w jakiś sposób to koło zatrzymać. Napiszcie mi mirki jak Wy żyjecie w podobnym stanie, jak z niego wychodzicie, wyszliście?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f728069f49ad326e7b1bb94
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: Mam podobnie. U mnie chodzi o to, że nie chcę zabierać się za rzeczy które mogą coś zmienić w moim życiu, bo dla mojej podświadomości zmiana to najgorsze co się może wydarzyć(nawet na dobre). Od lat nie mogę zmienić roboty, ani ruszyć sensownie czymś do przodu. Robię wszystko byleby nie zajmować się tym co mam robić. Koszmar.
Chodzę na terapię i to mega pomaga i jestem pewien, że bez pomocy