Wpis z mikrobloga

@dave8: rzad niemiecki nie zabronil on dal ludziom tylko narzedzie jakim bylo mozliwosc zglaszania zamazywan czyli wymuszenie na Googlu przyjmowania tychze zgloszen a, ze Niemcy byli wtedy na punkcie prywatnosci popierzeni to zglaszali to tysiacami. Teraz zmadrzeli i pracuja nad nowym prawem, ktore ma przywrocic Street View.
@symulatorklonow: @dave8: @rfk_90Hz: @thund3rb0lt: @wyjalowiony:
W Niemczech obawiali się że to będzie idealne narzędzie dla złodzieji/włamywaczy ( i po części ich polityka prywatności) gdyż kamery google street view są 2m nad ziemia i często były nad żywopłotami/ płotami. To były czasy chyba 2007/2008 więc ludzie w ramach protestu zamazywali wszystko, całe ulicę.
Chwile potem przyszły czasy dronów i niemiaszki zrozumiały że to nie ma zbytnio sensu.
Nawet
@sol1: @dave8: @mug3n: @Dolan: W Niemczech gdy wchodziło Street View to nakazano zamazywać każdy budynek na prośbę jego mieszkańców/właścicieli i wymuszono udostępnienie formularza do takich wniosków. Jednocześnie tamtejsze media zrobiły niesamowitą aferę Street View narusza prywatność i w ogóle jest złem. Po sfotografowaniu pierwszych miast w 2008 roku zaczęli rzeczywiście zamazywać te budynki, jednak dostawali mnóstwo wniosków, a nie znaleźli sposobu by zamazywać te budynki automatycznie. Ostatecznie okazało
@qris: Mi tam nie szkoda. na GSV mój dom jest bez elewacji i podwórko jest w średnim stanie, bo w trakcie budowy domu, jak zamarzę to nie będzie tego widać. Jak zaktualizują GSV, to nie będzie obiekcji, ale na ten moment moje włości w GSV wyglądają jak ukraińska posiadłość sołtysa z donbasu