Wpis z mikrobloga

#madki #dzieci

Mam znajomą. Widzę się z nią raz na rok, najczęściej z przypadku. Mąż się częściej widzi z jej mężem z racji kontaktów służbowych. Wywodzimy się ze wspólnego towarzystwa, ale od lat ścieżki w ogóle się nie schodzą. No i ta moja koleżanka, kolejny rok zaprasza mojego synka (4 lvl) na urodziny jej syna (7 lvl). Mój syn ledwo kojarzy tego Olka, łącznie w życiu widzieli się kilka razy (w tym na urodzinach właśnie). Dwa razy byliśmy z grzeczności, bo znajomi itd., a to z kolei zobowiązywało nas do zaproszenia Olka na urodziny mojego syna, no bo wiadomo, głupio, skoro my byliśmy na Olka...
I chciałabym przerwać ten bezsensowny łańcuszek. Już w tamtym roku widziałam konsternację mojego syna jak poszliśmy na te urodziny, że dzieciaka w ogóle nie kojarzy. Nawet nie wiedział do kogo podejść z prezentem. Olek tym bardziej, prezent i nara do swoich się bawić. No kurva bezsens totalny. :D
Miło, fajnie, że "pamiętają" o nas. Tym bardziej, że oczywiście jak powiem, że urodziny w bawialni, to mój pójdzie chętnie, a jak! Ale tu chodzi o dzieci, to nie jest impreza dorosłych. Nie rozumiem w ogóle takiego zapraszania dzieci, bo dorośli się znają. Kij tam, że dzieciakowi nawet ciężko skojarzyć do kogo idzie na urodziny. I za miesiąc mam zaprosić na urodziny mojego syna obcego dla niego dzieciaka, bo tak wypada??
Nie chcę iść. Chcę się wykręcić. Wymyślać wymówkę czy szczerze wytłumaczyć? Jest sens robić kwas?
  • 16
@UczulonaNaAbsurd w sumie kto wie, może ona też zapraszała Was bo już raz poszło i się tak zapraszaliście w rzeczywistości i jej spadł kamien z serca XD
Szczerość w takich sytuacjach to najlepsze rozwiązanie, fajnie że się dogadałyście <3