Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 128
Gadaliśmy w robocie o szkole - paru ludzi ma tam swoje kaszojady. Przypomniało mi to historię z mojej szkoły.
Lat temu prawie prawie 20 wystartowałem w konkursie. Za ten konkurs nagrodą były książki nawiązujące do to tematu przedmiotu, którego dotyczył turniej. Co ważne w regulaminie było napisane, że książki należą się uczniowi. Nie wiedziałem, no bo które dziecko dogłębnie czyta regulaminy. Dla mnie liczyło się, że będę mógł się urwać z lekcji ( ͡° ͜ʖ ͡°). Wiedziała jednak o tym moja mama, która też jest nauczycielem – nie chodziłem do jej szkoły, bo obawiała się, że będę gnębiony za mamę nauczycielkę.
Zająłem drugie miejsce. Książki oczywiście przytuliła szkoła. Ja natomiast cały szczęśliwy wróciłem do domu z dyplomem. Mama spytała, gdzie są książki, zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że przecież trafiły do szkoły, bo to szkoła je wygrała.
Rzadko widywałem mamę tak wściekłą jak wtedy. Kolejny raz był jak rozwaliłem dziadkowi umywalkę bo chciałem z niej skakać na bombę do wanny w łazience ( ͡° ͜ʖ ͡°). Myślałem, że nie przeżyję tego.
Wracając do konkursu. Mamusia następnego dnia poszła „odprowadzić” mnie do szkoły. W sumie zamiast iść na lekcje poszliśmy do dyrektorki. Mama grzecznie spytała, gdzie moja nagroda. Dyrektorka na to, że trafiła do szkolnej biblioteki i w ogóle szkoła jest wdzięczna za moje osiągnięcie.
Mama spytała się, czy oddawałem szkole moją nagrodę. A ja odpowiedziałem pytaniem, czy te książki miały być dla mnie bo chciałbym je.
Dyrektorka na to, że będę mieć pierwszeństwo w wypożyczeniu z biblioteki szkolnej. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

No to się zaczęło. Mama wściekła spytała czy ona mówi, że będę mógł wypożyczyć moje książki? Kazała mi je przynieść w tej chwili. Dyrektorka na to, że nie bo szkole się bardziej przyrządza, a w ogóle to już są dopisane do szkolnych zbiorów przez bibliotekarkę. Mama odpowiedziała, że ma mi oddać moje książki, albo zadzwoni do pana X - kuratora oświaty w naszym rejonie - z informacją, że szkoła okrada uczniów xD. Mama pracowała wtedy z jego żoną, która też jest nauczycielką.
Och jak się dyrektorka zapowietrzyła. Zaczęła się kłócić z moją mamą. Do końca nie wiem, co jedna drugiej nagadała, bo też nie wszystko pamiętam i też sekretarka przezornie mnie wyprowadziła z gabinetu.
Koniec jest taki, że dostałem swoje książki (nie mogę zrobić pic rel, bo są w domu u rodziców) o dziwo bez stempli szkolnych i już nigdy nie wystartowałem w żadnym konkursie w podstawówce ( ͡° ͜ʖ ͡°) jako reprezentant szkoły.
A i dyrektorka uprzykrzała mi życie i wiecznie wynajdowała powody żebym nie miał wzorowego zachowania. Super zemsta bulwo ( ͡ ͜ʖ ͡)
#takbylo #szkola #patologiawszkole #truestory #wspomnienia
  • 22
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@welin: mnie tak nie oszukali. To była jakaś encyklopedia dla dzieci i książka o pewnym odkrywcy i jego osiągnięciach w dziedzinie, której dotyczył konkurs. I trzecia to chyba był jakiś atlas, więc dla małego pasjonata jak znalazł
  • Odpowiedz
@LeniwiecPracoholik: pamiętam te konkursy, najgorzej jak dali któryś z kolei tom książki (bo kupili na przykład 4 i rozdali po jednym randomowym dzieciom). Wiem, że potem jakoś kazali nam składać podpisy na liście tych nagród, które odebraliśmy i trzeba było się czasem podpisywać za inne dzieci jak ich nie było w szkole. Ale te nagrody to i tak ze składek na radę rodziców szły. Człowiek wpłacił stówę raz w roku a
  • Odpowiedz
@LeniwiecPracoholik: Pamiętam jak w szkole średniej wygraliśmy powiatowe zawody sportowe. Dla ekipy były dyplomy i awans na turniej wojewódzki. Szkoła za to zgarnęła puchar i 1000zl. Po wszystkim wuefista powiedział, że na wojewódzkie zawody nie pojedziemy bo szkoła nie ma na to pieniędzy xD
  • Odpowiedz
@LeniwiecPracoholik: Jakaś totalna patologia to, co opowiadasz xD Przez 8 lat podstawówki wygrywałem seryjnie konkursy i przynosiłem do domu pierdyliard książek. Nigdy nikt nie próbował ich przejąć dla szkoły. Niesamowite, że są tacy ludzie i takie szkoły.
  • Odpowiedz
@LeniwiecPracoholik w gimbazie za zdobycie pierwszego miejsca w którymś tam etapie (chyba wojewódzkim) konkursu ortograficznego dostałam tylko dyplom i uścisk dłoni ¯_(ツ)_/¯ nauczycielka od polskiego tak się wściekła, że załatwiła mi książki w nagrodę od szkoły.
  • Odpowiedz
@Ojciec_Pijo możliwe, szkoła to jednak budżetówka i jak mają pieniądze to są one na określone cele - jak nie masz ogrzewania a dostaniesz pieniądze na salę multimedialna, to będziesz siedzieć na mrozie przy zajebistych kompach. Tak samo mogło być tutaj - dostali pieniędze i nie mogli ich przeksięgować na jakiś fundusz reprezentacyjny czy inne gówno.
  • Odpowiedz
za konkursy nagrodą zazwyczaj był tylko uścisk dłoni prezesa


@Miczubezi: O, to, to. ( ͡° ʖ̯ ͡°) Za wygranie olimpiady w podstawówce dostałam dwie (DWIE) książki - z czego jedną o znienawidzonym przeze mnie romantyzmie - i ówczesny prezydent miasta Ruda Śląska EDMUND SROKA uścisnął dłoń każdemu z laureatów. Serdeczne HA TFU! na takie nagrody i na osoby, które o tym zadecydowały.

Dla porównania: co dostali wtedy
  • Odpowiedz