Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ehh. Straciłem pracę. Pracę mimo, że kijową to jednak fajną. Po 4 latach w końcu znalazłem pracę w biurze, można powiedzieć, że w zawodzie. Jestem po g---o uczelni i g---o kierunku, skończone ok. 4 lata temu. Miasto ok 100tys mieszkańców. Ciężko tu o pracę. Na każde stanowisko są setki chętnych. A pracodawcy kombinują, bez umowy i licytują się kto pójdzie pracować za mniej. Mi się udało znaleźć pracę w tym biurze ale na umowe zlecenie. Wymiar czasu taki pełny etat. Najniższa krajowa. Rekrutacja ponad 100 chętnych. Wszyscy z wyższym wykształceniem. Kilka etapów rekrutacji. Jakieś psychologiczne wywiady, testy wiedzy, znajomości komputera, j. angielski. A najlepsze w tym wszystkim, że ta praca to tylko taka pomoc w biurze. Przynieś, skseruj, posegreguj, wpisz dane do tabelek. I tylko tyle. Zero pracy na języku czy jakiejś ponad przeciętnej wiedzy na komputerze. Rekrutacje wygrałem. W przyszłości jak się sprawdze to umowa o pracę. W pracy zespół kilkunastu osób, raczej starsi ludzie. Nikt tu nie jest świeższy niż 10 lat. Znajomość komputera na zerowym poziomie, rozgarnięcie to samo. Nauczyli się paru schematów i tak ciągną. Dostawałem swoje zadania. Robiłem je expresowo. Dodawałem od siebie usprawnienia, jakieś wykresy, itp niby fajnie. Ale to co mi zadano robiłem chwile. A reszte czasu siedziałem. Niespodobało się to kierownikowi. I zaczą mi wymyślać zbędne prace typu układanie dokumentów z lat 90 i ich skanowanie. Robiłem powoli, bo jak skończę to dostanelę drugie tyle. No i do sedna. W tamty tyg dostałem do zeskanowania losową książkę z biblioteczki firmowej. 500 str. Pod pretekstem, że jest ona pożyczona, a nam się może przydać. Nie chciało mi się kserować. Zobaczyłem w necie, że taka książka kosztuje 90zl. Dobra trudno. Kupie ze swoich. Nie będę kserował. Kupiłem. Daje kierownikowi i wybuchł. Że chyba sobie żarty robię i jak mam za dużo pieniędzy, że kupuje książki to on mi pomoże. I cyk wypowiedzenie. I mogę sobie wyjść. Książki nawet nie odzyskałem. Nowe ogłoszenie już wisi: wyższe wykształcenie, doświadczenie zawodowe, znajomość komunikatywna j. angielskiego, znajomość offica i takie tam. Gdzie tą ich pracę mógłbym wykonywać po podstawówce. No i czas wracać na magazyn za 8zł/h lub na kelnerkę za 5zl/h + napieki. Bez umowy oczywiście. Oby nikt nie zalicytował niższej stawki...
Jak ktoś zapyta czemu nie przeprowadze się: mam tu mieszkanie. Po części ze spadku. Drugą część rodzice spłacili kredytem rodzeństu. Matka po wylewie. Ojciec od 7 lat walczy z białaczką. Obaj cukrzycy. Dlatego się nie przeprowadzam...
#przegryw #praca #pracbaza #zalesie #gorzkiezale

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f4f6a126c849ff6cfff3a66
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 24
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

OP: @pinkfloyd12: Tak chodzi o zawód. Jestem facetem. Niestety i do fizycznej ciężko. Choć cały czas taką pracę miałem. Brak umów. Na magazynach ludzie pracują po 8zl/h. Jak się buntujesz to lecisz. Chętnych jest sporo. Tu nawet ukrainiec nie jest konkurencją bo ich zwyczajnie nie ma. Są takie zakłady że nikt nie ma umowy na magazynie. Ja sobie radziłem w takiej pracy i zarabiałem nawet ciut więcej w ostatnie firmie ale się zwolniłem. Już powrotu tam nie mam. No ale chciałbym pracować w zawodzie. Po coś tą szkołe robiłem. A tu pracują na jednym magazynie absolwenci, bystre chłopaki i głupki, kryminaliści po podstawówce którzy nie potrafią czytać. Najgorsze, że państwowa inspekcja pracy czy sanepid to olewa. Pisałem anonimy jak to wygląda, że wszyscy nie mają umów to zero reakcji. Po tygodniu wchodzi janusz na hale i mówi, że już nikt z nas nie pracuje. Nie podając powodu. Mamy pracować do czasu aż ktoś przyjdzie nas zastąpić. Kilka dni i cała ekipa nowa. Sanepid miał w dupie, że spożywka pól dnia pod chmurką stoi. A jak się buntowałeś to nie dostawałeś pensji. Wśród podpitych pracowników którzy nie są nawet piśmienni to nawet do pobić dochodziło. Bo co taki pijany gość może zrobić januszowi. Jak dzień w dzień pijany w pracy był i bez umowy. Dostał w ryj, 100zl na pocieszenie za tydzień pracy i odpuszczał temat. Patologia. Oczywiście mówie tu o kilku pracach, magazynach, liniach produkcyjnych. Trochę tego przerobiłem. W jednych skala patologii jest ogromna. W innych jest lepiej ale i tak masz zlecenie i najniższą krajową. Kto w tej drugiej opcji robote dostanie to trzyma się jej jak boga za nogi
I z góry mówie, że pracy w biedronkach, lidlach, mcdonaldach nie ma bo jak ktoś tam się załapie to trzyma się tego. Jak już się coś trafi to liczba chętnych przekracza setkę. A pewnie i tak prace dostaje ktoś po znajomości.
@bizancjo: @SarahC: @KRZYSIEK_POLSKA_CZERNIEWICZ: Niestety to nie jest żart...

Ten komentarz
  • Odpowiedz
umowe zlecenie. Wymiar czasu taki pełny etat. Najniższa krajowa. Rekrutacja ponad 100 chętnych. Wszyscy z wyższym wykształceniem. Kilka etapów rekrutacji

Miasto ok 100tys mieszkańców.


@AnonimoweMirkoWyznania: polecam zejść na ziemię, bo koloryzujesz ostro xD

I z góry mówie, że pracy w biedronkach, lidlach, mcdonaldach nie ma bo jak ktoś tam się załapie to trzyma
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: miasto 100k i musisz siedzieć na miejscu, co to może być... Grudziądz, Kalisz czy Koszalin? Bo z każdego innego miasta o takiej powierzchni spokojnie mógłbyś dojeżdżać do pracy do miasta wojewódzkiego.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania to nie musi byc bait. Takie realia panuja np. na podkarpaciu, tutaj jak jestes mlody to pracujesz glownie na czarno, zlecenie ma malo kto a UoP to juz zlapanie boga za nogi. Wiekszosc ludzi ma tutaj najnizsza krajowa i czesto darmowe nadgodziny. Ludzie boja zglaszac sie L4 nawet kiedy choruja bo straca prace. To jest patologia i dlatego ten region jest tak zacofany i kazdy kto ma ambicje stad ucieka.
  • Odpowiedz