Wpis z mikrobloga

Tak jak obiecałem, poniżej małe podsumowanie naszego rowerowego wyjazdu.

Dokładnie 1 sierpnia, ja i mój #rozowypasek wyruszyliśmy z #tarnow nad morze, do #gdansk dotarliśmy 13 sierpnia. Całą trasę udało się zarejestrować w aplikacji #endomondo. Podliczyłem kilometry i czas. Wyszło, że przejechaliśmy 895,09 kilometra w 110 godzin, 56 minut i 5 sekund :D niestety wynik nie jest dokładny, ponieważ zazwyczaj nie zatrzymywałem aplikacji podczas postojów i zwiedzania miast. Raz się zapominało, raz się nie chciało ( ͡° ͜ʖ ͡°) niewiele też brakowało, aby aplikacja wyłączyła się z powodu wyczerpanej baterii, na szczęście tego udało mi się uniknąć.

Nasza podróż była raczej dobrze zaplanowana, ale nie wszystko szło po naszej myśli. Musieliśmy być bardzo elastyczni. Jazda w upalne dni była nieco wyczerpująca, dlatego potrzebne były częstsze postoje na posiłek, krótki odpoczynek i zakupy w sklepach. Głównie zaopatrywaliśmy się wodę, napoje izotoniczne, soki i batony energetyczne oraz chleb i coś do chleba. Poza tym, nie mogliśmy przejechać obojętnie obok większych miast, a ich zwiedzanie też pochłonęło sporo czasu :) dlatego w drugiej połowie naszej podróży musieliśmy już zrezygnować ze zwiedzania i kierowaliśmy się prosto na północ.

Wyjeżdżając z Tarnowa zahaczyliśmy o Kielce. Następnie jechaliśmy do Tomaszowa Mazowieckiego, gdzie zaczęliśmy zmagać się z ulewnymi deszczami. Na szczęście byliśmy przygotowani na taką pogodę i jechaliśmy w płaszczach przeciwdeszczowych. Odwiedziliśmy również Piotrków Trybunalskich i wyruszyliśmy na Łódź, w której zostaliśmy nieco dłużej, choć nie było to planowane ( ͡º ͜ʖ͡º) jadąc w kierunku Płocka, zatrzymaliśmy się na chwilę w małym mieście o nazwie Piątek xD czyli w geometrycznym środku Polski. Z Płocka jechaliśmy wzdłuż Wisły do Włocławka, a potem do Torunia na pierniki () dopiero w Toruniu doszliśmy do wniosku, że mamy mało czasu i postanowiliśmy jak najszybciej jechać nad morze. Musieliśmy więc zrezygnować z Malborka ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Jechaliśmy różnymi trasami. Początkowo chcieliśmy unikać ruchliwych jezdni, więc przejeżdżaliśmy przez wsie i małe miejscowości. Ale czasami nie było innego wyjścia, albo po prostu chcieliśmy jak najszybciej pokonać dany odcinek. Przykładowo jadąc z Kielc do Tomaszowa Mazowieckiego, korzystaliśmy z drogi krajowej 74. Z kolei wyjeżdżając spod Grudziądza wjechaliśmy na drogę krajową 91 i tak dotarliśmy prosto do Gdańska.

W trasę zabraliśmy ze sobą zapasowe dętki, małą pompkę, łatki, smar w sprayu, scyzoryk wielofunkcyjny, odblaski, małą apteczkę. Telefony ładowaliśmy z powerbanków o pojemności 5000 i 20000 mAh. W energię zaopatrywaliśmy się przy każdej możliwej okazji - na polach namiotowych, w pokojach gościnnych, czasem na stacjach benzynowych i w sklepach :D wzięliśmy ze sobą namiot, śpiwory, nadmuchiwane materace i nadmuchiwane poduszki, koc, płaszcze przeciwdeszczowe, termos, dodatkowe butelki na wodę. A poza tym to lekkie ubrania + lekką kurtkę, kurtkę polarową i klapki. Na bagażnikach mieliśmy zawieszone podwójne, dość pojemne sakwy rowerowe i oczywiście zabraliśmy ze sobą pojemne plecaki.

Byliśmy nastawieni, że będziemy zatrzymywać się głównie na polach namiotowych, ale kilka razy skusiliśmy się na tanie pokoje gościnne. W ostateczności byliśmy gotowi nocować w namiocie na dziko, na szczęście uniknęliśmy tego :D mieliśmy jedną nietypową sytuację w Łodzi, że zamiast jechać na pole namiotowe poza miastem, przypadkowo udało nam się znaleźć dobrą kobietę, która pozwoliła nam rozbić namiot pod jej domem :D

Jeśli chodzi o jedzenie, regularnie zaopatrywaliśmy się w chleb, konserwy i batony. Raz dziennie, lub raz na dwa dni, jedliśmy obiady w barach mlecznych. Często też sami sobie gotowaliśmy obiad. Gdy zatrzymaliśmy się w jednym pokoju gościnnym, doszliśmy do wniosku, że były tam aż trzy mikrofalówki, ale nie było kuchenki. A wcześniej kupiliśmy sobie makaron i zamierzaliśmy go sobie ugotować i zamknąć w menażce. Wtedy zacząłem szukać rozwiązania po internetach i niemal natychmiast znalazłem intrygujące rozwiązanie! Wpadłem na pomysł szanownego @siaolin - ugotowaliśmy makaron w termosie. Po prostu wsypaliśmy makaron, zalaliśmy wrzątkiem i zamknęliśmy, a po 15 minutach był ugotowany () w dalszej trasie, w ten sam sposób ugotowaliśmy sobie kaszę.

A teraz podam miejsca, w których się zatrzymywaliśmy na noc i które osobiście polecamy ze względu na niską cenę, dostęp do kuchni, toalet/pryszniców itp.:
- pod Kielcami, w Borkowie, byliśmy w ośrodku wypoczynkowym i campingowym "Uroczysko". Niestety mieliśmy problem z dojazdem, gdyż nawigacja źle pokazywała lokalizację tego ośrodka. Na szczęście dojechaliśmy z pomocą właścicielki, która pokierowała nas przez telefon, choć było już grubo po 22:00 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- w drodze do Tomaszowa Mazowieckiego zatrzymaliśmy się na campingu jol-kamper-sielpia.pl w Sielpi Wielkiej nad Jeziorem Sielpia. Dojazd był znacznie łatwiejszy, a właściciel musiał być bardzo miły, skoro pozwolił nam wjechać na camping po 23:00 ( ͡º ͜ʖ͡º)
- pod Tomaszowem Mazowieckim, we wsi Smardzewice, z powodu kiepskiej pogody, na dwie noce zatrzymaliśmy się w gospodarstwie Stoczek. Bardzo przyjemne miejsce, przyjemni właściciele i ładne pokoje, ale brakuje tam kuchenki :D
- między Piotrkowem Trybunalskim a Łodzią, w Tuszynie, zostaliśmy na noc w pokoju gościnnym w "Piast". Luksusów nie ma, ale przy tak niskiej cenie warto było się zatrzymać.
- Łódź zabrała nam najwięcej czasu, więc zaczęliśmy pilnie szukać jakiegokolwiek noclegu w okolicy. W Lutomiersku znaleźliśmy Salezjański Ośrodek Młodzieżowy Don Bosco, gdzie mają pole namiotowe i drewniane domki. Mimo bardzo późnej godziny przyjęto nas i udostępniono nam domek w bardzo niskiej cenie.
- w trasie do Płocka przenocowaliśmy na campingu nr 187 "Relax" nad jeziorem Zdworskim we wsi Zdwórz. Nie mogę wydać żadnej opinii - przyjechaliśmy bardzo późno i bardzo wcześnie wyjechaliśmy :D
- jadąc z Płocka do Włocławka, w godzinach popołudniowych, zaskoczyła nas burza, deszcz i silny wiatr. Schronienie znaleźliśmy w Domie Weselnym Magdalenka w Nowym Duninowie. Bardzo ładne pokoje z łazienkami, dostęp do kuchni, spokojne miejsce.
- w drodze do Torunia, w Ciechocinku, byliśmy na campingu nr 17 "Ciechocinek". Mają duże pole namiotowe, tylko tyle zapamiętałem :D tam mieliśmy niezaplanowany postój.
- w Toruniu zatrzymaliśmy się na campingu nr 33 "Tramp". Bardzo blisko głównej części miasta ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- w Grudziądzu zatrzymaliśmy się na campingu nr 134. Jest przy jeziorze Rudnickim Wielkim. Brak opinii :D
- z Grudziądza od razu ruszyliśmy na Gdańsk. Zatrzymaliśmy się na campingu nr 218 "Stogi". Było bardzo ciasno, ale znalazło się miejsce ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- na półwyspie helskim w Juracie, zatrzymaliśmy się na polu namiotowym "Sosnowa Jurata". Było jeszcze ciaśniej ¯\_(ツ)_/¯

Podróż przebiegła nam raczej spokojnie, ale mieliśmy też kontuzje i różne nieprzyjemne sytuacje. Po 2-3 dniach, różowemu paskowi spuchło prawe kolano, więc musieliśmy nieco zwolnić. W kolejnych dniach, mi też spuchło prawe kolano, a w ostatnich dniach podróży, zaczynałem mieć problemy z lewym kolanem. Kontuzje były nieuniknione, na szczęście poradziliśmy sobie z nimi. Poza tym okropnie bolały nas siedzenia :D Gdzieś w środku Polski, nie pamiętam gdzie dokładnie, pękła mi dętka, więc przydała się zapasowa ( ) z półwyspu helskiego do Tarnowa wróciliśmy oczywiście pociągami. Jechaliśmy w sumie ponad 12 godzin. Z Gdańska do Krakowa mieliśmy pociąg Intercity. Jak ja nie cierpię tych kolei (°° mieliśmy zakupione bilety przez aplikację, zaznaczyliśmy, że jedziemy z rowerami, a ostatecznie i tak dostaliśmy bilety bez rowerów. Doszło do tego, że rowery musieliśmy zostawić w jednym przedziale, a my musieliśmy przejść przez sześć wagonów, aby dostać się na nasze miejsce. Razem z rowerami musieliśmy też zostawić bagaże, bo były zbyt ciężkie, a po drodze pełno ludzi i nie można było normalnie przejść (°° na szczęście, wszystko skończyło się dobrze - rowery i bagaże były na swoich miejscach.

Nad morzem złapało mnie przeziębienie i już powoli wracam do siebie. Ale mój dzielny potężny różowy pasek jest teraz słaby i ma grypę :( mimo wszystko nie narzekamy. #chwalesie, bo osiągnęliśmy swój cel. Pojechaliśmy nad morze i było zajebiście ()

#roweremprzezpolske #podroze #podrozujzwykopem
Inispirion - Tak jak obiecałem, poniżej małe podsumowanie naszego rowerowego wyjazdu....

źródło: comment_1597817486D7oO94rorayg0WhQO4RucX.jpg

Pobierz
  • 33
  • 1
@Goronco niby tak, ale u mnie ta opcja była wyłączona. Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłem ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@majorponury mi już prawie odpadały, ale przecież nie można się poddawać w połowie drogi :D
@4kroki mnie bolało, jeszcze jak! Ale podczas jazdy starałem się często zmieniać pozycję. No i postoje połączone z rozciąganiem bardzo pomagały.
@Inispirion: w jaki sposób przygotowywałeś sie do takiej wyprawy fizycznie. ile km miałeś w nogach w tym sezonie przed wyjazdem. jakimi rowerami jechaliście? kross/trekking, szosa/gravel, mtb?? Tylko na apkę w jednym telefonie jechaliście? nie mieliście żadnego innego urządzenia z GPS?
@ovoc: najważniejsze wg mnie przygotowanie fizyczne to treningi kung-fu, które skończyły się pod koniec lipca. W tym sezonie przejechaliśmy na rowerach około 200 km, z czego prawie 80 km to był majowy wyjazd z Tarnowa do Ciężkowic i z powrotem. Sporadycznie też biegaliśmy po parku po kilka km.

Ja jechałem rowerem crossowym Romet Orkan 1, a mój różowy pasek rowerem crossowym Kellys Clea 10. Przez całą trasę korzystaliśmy z aplikacji Endomondo