Wpis z mikrobloga

A ponadto dodaje: - Na placu, z tego co pamiętam, było jakoś z 15 osób. Czułam się jakbyśmy były dla tych wszystkich ludzi niewidzialne. Zaczęłam znów krzyczeć "Czy nikt z was naprawdę nie może nam pomóc?! Nie widzicie, co tu się dzieje! Błagam was!" Jestem pewna, że było mnie słychać nawet za placem zabaw, gdzie już siedziało ze sto osób. Zrozumiałam, że nikt nam nie zamierza pomóc. Ludzie po prostu opuszczali plac,
@Kozajsza: Przeczytałem artykuł i nie było wzmianki o agresorach i ich poglądach. Nie rozumiem dlaczego od razu wydajesz wyrok kto to jest (choć nie powiem i ja podejrzewam, że raczej lewicowych poglądów nie mają), ale po co od razu przypisywać do tego "patriotów wyklętych"?
Tworzycie sztuczne podziały w społeczeństwie i potem wychodzą takie kwiatki.

Szkoda mi dziewczyn i naprawdę jest mi przykro, że nikt nie zareagował.