Wpis z mikrobloga

Operacja przegrody nosowej. Moja relacja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tl;dr


Do laryngologa poszedłem z powodu trudności z oddychaniem przez nos. Tam też dowiedziałem się o skrzywieniu przegrody. Dostałem skierowanie na operację. Termin opiewał na trochę więcej niż rok. Przed operacją musiałem przejść badania krwi i moczu. Potem z nimi udałem się do anestezjologa. Wszystko było okej, z wyjątkiem jednej sprawy - w przychodni w której przechodziłem badania zapomnieli o pomiarze jakiegoś paramertu krwi. W takim wypadku musiałem jeszcze raz mieć pobieraną krew. Wyniki były w normie, więc została już sama operacja.

Dzień I

Do szpitala wstawiłem się o 7 rano. Od razu po przejściu na jego teren miałem mierzoną temperaturę ciała. Czułem się trochę jak nie do końca aryjscy obywatele 2 RP w '39, bo Janusz z brzuszkiem mierzył do mnie z termometru niczym rozsierdzony SS-man. Przy wejściu do budynku stała pielęgniarka i wyczytywała nazwiska z listy osób, które miały zostać poddane operacji tego dnia. Chwila czekania i usłyszałem swoje nazwisko. Na wejściu musiałem wypełnić ankietę koronawirusową. Dostałem też maseczkę, co by zasłonić ryjec.
Następnie zostałem skierowany do pokoju, gdzie czekałem aż do operacji. Nie wolno było mi nic pić, ani tym bardziej jeść, zresztą okres ten trwał niemal cały dzień. W międzyczasie pojawił się lekarz, który przeprowadził wywiad. Założono mi także wenflon. W końcu dowiedziałem się, że operowany będę o godzinie 12.

Wizja znieczulenia ogólnego była dla mnie stresująca. Jednak przed wjechaniem na salę operacyjną, jeszcze w moim pokoju dostałem całkiem miłą mieszankę leków, tak że zdenerowanie jak ręką odjął. Czekanie na przysłowiowe "pójście pod nóż" upłynęło mi bardzo przyjemnie. Moją uwagę absorbował wijący się niczym wąż sufit. Po chwili oczekiwania poproszono mnie o wgramolenie się na stół, co też nie do końca zręcznie uczyniłem. Mniej więcej wtedy film został urwany...

Obudziłem się na sali operacyjnej i wkrótce przetransportowano mnie do mojego pokoju. Jakiś czas po przebudzeniu było całkiem okej - czułem się oczywiście bardzo przymuluny i zmęczony, ale nie było mowy o jakimś większym cierpieniu. W nosie miałem tamponadę, w dodatku od dołu podklejoną bandażem, którego zadaniem było absorbowanie krwi. Byłem bardzo spragniony, jednak przez parę kolejnych godzin, w dalszym ciągu nie wolno mi było pić. W czasie dochodzenia do siebie miałem parokrotnie podłączoną kroplówkę z lekami przeciwbólowymi. Mimo tego czułem się coraz gorzej. Pełny nos, zmęczenie - ciężko było wytrzymać. Ogólnie ten dzień i kolejne 2 do czasu wyciągnięcia tamponady były najgorszymi w moim życiu.

Dzień II

Czas ten upłynął mi na ogólnych mękach i katuszach, jednak popołudniu przynajmniej dostałem wypis do domu. Tutaj ciekawostka, w mniej więcej tym samym czasie pewien Sebek również po septoplastyce został wypisany ze szpitala. Chłop przyjechał samodzielnie do szpitala swoim starym, zdezelowanym BeeMWu, obok którego zresztą dzielnie czekał na wywołanie. Jedną z rzeczy, którą przed operacją się podpisuje jest zoobowiązanie do nieprowadzenia samochodów przez jakiś czas. Jest to dosyć zrozumiałe, bo taki "miły" pobyt w szpitalu wiąże się z byciem pod wpływem mocnych leków przeciwbólowych. No i teraz ten Sebek zaczął upierać się, że sam pojedzie, a w ogóle on czegoś takiego nie podpisywał, a nawet jeśli to go hurr durr oszukali. xD

Dzień III

Brak poprawy, żyłem tym że Dnia IV wyciągną mi tamponadę z nosa i wreszcie będę mógł oddychać nosem, jak sami wiecie kto powiedział ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzień IV
Wyciągnięcie tamponów. Nie jest to najmilsza rzecz na świecie, ale spodziewałem się że będzie znacznie gorzej. Pani laryngolog instruuje mnie o sposobie w jaki mam używać przez następne dni przepisanych mi maści. Oprócz tego nos mam przepłukiwać wodą morską. Od razu jest mi znacznie lepiej, ale dalej czuję pewnego rodzaju zmęczenie związane z operacją. Poza tym w nosie zostają takie śmieszne małe płytki. Kolejne dni przynoszą mi poprawę. Tydzień później mam wizytę kontrolną - wszystko okej. Laryngolog oznajmia mi że za kolejny tydzień wyciągamy płytki i kończymy leczenie. Co ciekawe największą niedogodnością skończyła się ta wizyta, bowiem bardzo głęboko w nosie zrosły mi się naczynia krwionośne i pani laryngolog musiała ja przeciąć. Czułem się jakby ktoś chciał mi przez nos dostać się do mózgu. Brrr!

Efekty:

Moje oddychanie znacznie się poprawiło, poprawa jest naprawda duża. Wynika to z tego że moja przegroda była ukształtowana w taki sposób, że tylko jedna dziurka była drożna. Dzięki operacji oddycham dwiema(no może nie, wpiszcie sobie w google "cykl nosowy", to dowiecie się czemu) Lepiej się wysypiam, czuję się bardzo wypoczęty.

Wniosek:

Było warto, polecam każdemu kto ma problemy z nosem.

#medycyna #gownowpis no i #pokazmorde, a przynajmniej jej kawałek xD. Pic rel to mój nos. Zaraz po operacji rzecz jasna.
LichoToWie - Operacja przegrody nosowej. Moja relacja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tl;dr
SPOILER
...

źródło: comment_1595501130l6XPxXRA2AyHqvsIn8TbcC.jpg

Pobierz
  • 33
@zbigniew-wu: małżowiny, małżowiny :d te z tyłu ponoć bo przód (prócz przegrody) jest OK.

„Zespół Pustego Nosa” - jeśli tak jest korzystne jest stosowanie maści do nosa nawilżających typu Rinopanteina które nawilżają wysuszoną błonę śluzową


Albo już mam, nieżyt nosa cały czas, Rinopanteina od dawna bo nie regenruje mi się śluzówka + i tak teraz muszę ja podbduować przed zabiegiem. Na 25 lat życia koło 20 bujam sie z tym nosem