Wpis z mikrobloga

T10P - Kolonia Wojownicza #gothicfabularnie

* * * * *

KARTA POSTACI

* * * * *

Józefina krzątała się po swoim warsztacie, dokonując ostatnich poprawek na zamówionych pancerzach. Dokładnie w momencie którym wykończyła podszycie w drugim pancerzu do pomieszczenia weszli magnaci aby sprawdzić postępy prac.

- I jak? Wszystko gotowe?

- Oui, oui. Oto one. Prawda że wspaniałe?

Magnaci przyglądali się wspaniałym zbrojom które wisiały na manekinach pod ścianą. Im dłużej im się przyglądali tym więcej jednak mieli wątpliwości. W końcu jeden z nich nie wytrzymał i wskazując na jeden z elementów przy naramienniku spytał.

- A co to u licha jest?

- Jak to co? Koronki. Nie mogę pozwolić byście walczyli w jakichś paskudnych szmatach.


* * * * *

Po ciężkim dniu pracy w kuźni Reef Redswith wracał spokojnie do swojej kwatery. Był zadowolony ze swojego najnowszego dzieła które odłożył do magazynu aby bezpiecznie czekało na powrót wojownika dla którego je wykonano. Niespodziewanie przechodząc między chatami cieni otrzymał cios w potylicę, który zamroczył go na kilka minut.
Gdy zaczął się przebudzać zauważył jasną łunę bijącą z kierunku w którym znajdowała się kuźnia. Próbował powstać na nogi lecz nieznośne zawroty w głowie znacząco mu to utrudniały. Jeszcze większą przeszkodą okazał się but który uderzył go w twarz i zupełnie pozbawił przytomności.


* * * * *

Vateusz powoli skradał się powoli za wozem który jechał w kierunku Placu wymian. Nie przejmując się takimi szczegółami jak brak ochrony podszedł do niego i wskoczył na tylną platformę w taki sposób że ciągnący go kopacze niczego nie zauważyli.
Łowca odchylił płachtę którą zakryto ładunek ale jego oczom nie ukazała się ani jedna bryłka. Nim zdążył pojąć co się dzieje konwój zatrzymał się a jego chwyciła para potężnych ramion.

- Pacz Brzesiu, jeden się złapau. - powiedział Zorg uradowany.

- I to na dodatek chyba nasz stary znajomy. Vateusz zgadza się? Koleżka który wydostał się z naszego lochu?

Vateusz który pojął co się właśnie stało nie potrafił wydusić z siebie ani słowa przerażony samą myślą co z nim zrobią w Starym Obozie gdy tam powróci już wkrótce.

- Co jest? Mowę ci odjęło? Gdzie reszta twoich kumpli od napadu?

- Przyszedłem sam, - odpowiedział niepewnym głosem.

- Gupi żeś.

- Zgadzam się Zorg, głupi jest. A tacy zasługują na głupią śmierć. - mówiąc to Brzetysław kiwną głową w kierunku wozu po czym nachylił się w stronę pojmanego i przyciszonym głosem wytłumaczył - Przez tydzień kazaliśmy wszystkim w obozie próbować nowe przepisy Snaffa a następnie załatwiać się do wozu. I teraz utopimy cię w nim. Zorg, wrzucaj go do środka.

Zorg bez problemu podniósł trzymanego mężczyznę, przerzucił go przez krawędź wozu a następnie dla pewności przytrzymał dopóki nie znieruchomiał.


* * * * *

Wewnątrz Starej Kopalni wszyscy zdolni do pracy wydobywali rudę aby wyrobić normy narzucone przez Gomeza. Wśród nich znajdowali się Kryształek i Marian.

- Teraz trochę popracuję, pójdę na trening, potem znowu popracuję … - powtarzał pod nosem Kryształek. - … i wtedy znowu się wytrenuję. A w następnym tygodniu …

- Nie wybiegał bym aż tak daleko w przyszłość - powiedziała postać która stanęła na początku tunelu w którym wydobywali. Obaj odwrócili się, zaciskając mocniej palce na kilofach.
- Remox! Czego tu szukasz #!$%@?? - rzucił Marian w stronę zdrajcy.

- Wyzwalam moich braci, których umysł nie jest przeżarty propagandą Gomeza. Wy też moglibyście się cieszyć prawdziwą wolnością. Wystarczy tylko że przyłączycie się do nas.

- A będę mógł pracować? - zapytał Kryształek.

- Oczywiście! Jako najlepszy kopacz w kolonii poświadczam że Nowy obóz ma wspaniałe kopalnie.

- A trenować?

- No jasne.

- Dla mnie spoko. - Kryształek przerzucił kilof przez ramię i dołączył do Remoxa.

- A ty Marian? Czy dalej będziesz szedł w zaparte że w Starym jest znośnie? - spytał szkodnik.

- Jak tylko cię spotkałem chciałem ci dać w ryj i myślę że jest teraz doskonała okazja na to. - Marian kończąc wypowiedź ruszył w kierunku Remoxa.

- Jak sobie chcesz. - odsunął się od wejścia po czym krzyknął - Dawajcie tutaj jest jeden oporny.

Nie minęła sekunda a przed Marianem stanęli Randal i Bob z naciągniętymi cięciwami. MaYorka nie zdążył nawet zakląć a z jego klatki piersiowej wystawała para strzał do których po chwili dołączyły kolejne.


* * * * *

- Dobra, wszyscy pamiętają plan? - zapytał drużyny Sadrax.

- Ta, wysyłasz swoich kochanków przodem, oni odwracają uwagę i wtedy my wbijamy o kończymy robotę. - odpowiedział Dzik wzbudzając tą odpowiedzią falę szybciej uchodzącego z nozdrzy powietrza.

- Ehh .. dobra mniej więcej łapiecie. Szykujcie się.

Sadrax stanął kilka metrów od kompanów i rozpoczął przywoływanie. Czerwone promienie uderzyły w ziemię by po krótkiej chwili w tym miejscu wstawał szkielet. Gdy wszyscy przywołani nieumarli stanęli przed magiem ten wydał rozkaz ataku. Bez żadnego sprzeciwu ożywieńcy ruszyli ku kopalni. Minutę po nich powoli ruszyła grupa żywych.

Gdy weszli do kopalni zaniepokoili się, gdyż z korytarzy nie dobiegały odgłosy walki. Malrik pobiegła za zakręt żeby sprawdzić co się stało. Pozostali nie ruszyli się z miejsca dopóki nie usłyszeli nawoływania.

- Ejj, chodźcie tu!

Niepewnie i z przygotowaną bronią ruszyli w głąb kopalni. Gdy dotarli do głównego szybu ujrzeli strażnika opartego o barierę spoglądającego w dół.

- O co tu chodzi? - spytał Moritz.

- Nikogo tu nie ma. - odpowiedział Malrik odwracając się do drużyny. - Wychodzi na to że wygraliśmy bez walki.


* * * * *

Grupa obozu Śniącego zwartą grupą szła w głąb terenów na południu w poszukiwaniu Pierwszej Świątyni. Przewodził im Baal Ker’edar, który czuł że zbliżają się do celu. Podobne, choć nieco słabsze przeczucie, mieli pozostali członkowie obozu. Rozumiejąc wagę wykonywanego zadania podzielili się na dwie grupy które na zmianę zajmowały się obroną grupy gdy druga grupa pali.

W trakcie pielgrzymki członkowie Obozu na bagnie niemal bez przerwy byli atakowani przez hordy coraz groźniejszych bestii. W pewnym momencie napadła na nich cała gromada Kąsaczy. Potwory mające przewagę liczebną nad ponad tuzinem bagniaków w zastraszającym tempie pozbawiały siły wojowników. Zadra widząc że sytuacja zaczęła się robić poważna wyciągnęła z torby Kamień Ogniskujący po czym przywołała do siebie Sonię.

- Musimy spróbować wykorzystać to tak jak ci mówiłam. - wytłumaczyła pospiesznie Zadra wskazując na Artefakt.

- A skąd wiesz że to zadziała?

- Od kiedy stałam się łysa o wiele wyraźniej słyszę Śniącego. Dzięki wiem że to zadziała.

Czarodziejki zaczęły inkantować zaklęcia leczące, skupiając ich moc na Kamieniu zamiast towarzyszach. Tak jak się tego spodziewała Zadra zaklęcie rzucone ka magiczny obiekt zaczęły leczyć wszystkich wokoło zamiast tylko jednej osoby. To pozwoliło armii z bagien odzyskać wytrzymałość i pokonać gadzią armię. To zwycięstwo kosztowało ich jednak bardzo wiele i większość straciła zapał do dalszej wędrówki. Przemowa Guru przekonała ich jednak do dalszej wędrówki, i niecałą godzinę dalszej wędrówki dotarli na skalną półkę nad prastarą górską Świątynią.

* * * * *

Nóż K siedział pod drzewem obserwując ścieżkę do obozu, lecz nikt nie przychodził. Przynajmniej nikt kogo by się spodziewał. W bramie stanął Nizaam oparty o swoją laskę.

- Hej, a co ty tu robisz? Przecież nigdy ze swojej knajpy nie wychodzisz. - spytał Nóż

- Zgadza się, nigdy nie wychodzę. Aż do dziś. - rzekł karczmarz i najpewniejszym krokiem na jaki było go stać ruszył przed siebie.

- Ej ej ej, gdzie ty leziesz? Przecież nie powinieneś wychodzić w twoim stanie.

- Niby dlaczego? Ktoś mi zabrania?

Nizaam nie zatrzymał się pomimo namów pomocnika kowala. Chciał przeżyć w końcu jakąś przygodę zamiast słuchać o nich polewając ryżówkę. Nie znał terenów tak dobrze jak na przykład myśliwi dzięki czemu nawet niezbyt dalekie wyjście było przygodą.

Z każdą chwilą spędzoną poza obozem szkodnika napełniała coraz większa euforia. Nogi same go niosły w coraz dalsze tereny które wydawały się zupełnie inne niż je zapamiętał gdy wędrował przez nie tuż po przybyciu do Kolonii. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.

Toporny bełt trafił go w nogę niemal ją urywając. Al-Ishtari zawył upadł na ziemię chwytając się za zranioną kończynę i wyjąc z bólu. Nie zwrócił nawet uwagi na to że został otoczony przez potężne zielone stwory.

- Tego się mamy pozbyć. - powiedział jeden z nich podnosząc postrzelonego jedną ręką - Jak tak to nie ma się co dłużej ukrywać.

- Lok’Tar prawde mówi. - dodał ork który postrzelił Nizaama.

- Spokojnie Kut’on, przekażemy to co zobaczyliśmy starszym. Oni będą wiedzieli co robić.

- A co z nim, Khazgrah-Ur?

- Róbcie co chcecie Urlo’Dun. Może przyda się w twoich obrzędach.

- Hmmm - szaman przejął pojmanego człowiek od kompana i zaczął go badać niczym upolowaną zwierzynę. - Taaak, nada się. - po czym zdarł z teraz już truchła Nizaama ubrania i odszedł z nim na bok.


* * * * *

Tura 10 jest turą finałową.
Czas na wybranie Akcji Przygotowawczej oraz złożenie deklaracji Handlu oraz Treningu jest do niedzieli (19 VII) do godziny 21:00.

FORMULARZ HANDLU

FORMULARZ NAUKI
Ex2light - T10P - Kolonia Wojownicza #gothicfabularnie

* * * * * 

KARTA POSTACI...

źródło: comment_1595019182VgKiVc7hhWTkpTlGSpMk68.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz