Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
nawet nie mam warunków by w odosobnieniu płakać w poduszkę, chcę umrzeć, skończyć żałosny żywot neeta
jednocześnie jestem zbyt słaby na ten krok, jestem uzależniony od kompa, szlugów i pornografii
jedyne co mogę teraz zrobić to opisać swój żywot, który przeczytają w całości może 3 osoby dla beki

tak więc - gdzie upatruję przyczyn tego kim jestem? a raczej tego że jestem nikim?

mój ojciec był alkoholikiem (niech gnije) - matka związała się z nim gdy był porządnym człowiekiem, miał działalność, prosperował w dziewięćdziesiątych
po moich narodzinach zaczął chlać, zawalać zlecenia, ale było jeszcze spoko
na przełomie wieków otrzymałem rodzeństwo
wszystko się posypało
dawaliśmy radę się utrzymać z pieniędzy ojca, nawet przeprowadziliśmy się do jakiejś klitki pod miasto
już na mojej pierwszej komunii świętej się nie pojawił, nigdy nie przyszedł ze mną i matką do kościoła na te ćwiczenia przed komunią
gdy ja przyjmowałem sakrament on spał #!$%@? w domu, byłem jedynym dzieckiem w grupie które do ołtarza prowadziła "samotna" matka
wtedy miałem pierwszy wstrząs, gdy w mieszkaniu był obiad, rodzina dawała mi prezenty itd to ojciec #!$%@? spał na podłodze w moim pokoju zamknięty na klucz
niedługo po tym zeszczałem się w majty w szkole, wstyd życia
jedyne co od niego dostałem to smród zaszczanych materacy które trzeba było ciągle wymieniać i jakieś drobniaki co jakiś czas które wyciągałem od niego gdy był pijany
w międzyczasie robił przez parę lat na budowie, stała trasa dom szefa - sklep (buda do chlania) - dom
gdy już nieco podrosłem i mogłem mieć oko na rodzeństwo, matka od razu poszła do pracy
wtedy drugi wstrząs
pewnego ranka obudziły mnie jęki starego, leżał w kuchni sztywny
dostał udaru od chlania
obudziłem matkę, karetka go zgarnęła
miesiąc spokoju
matka musiała sprowadzić babcię by po jego powrocie miał się kto nim zajmować
kochana kobieta, jak moja matka - ten śmieć ledwo odzyskał zdolność mówienia to pierwsze słowa jakie wypowiedział to wyzwiska w kierunku babci
mimo że my dzień w dzień zmienialiśmy mu pieluchy, karmiliśmy, woziliśmy go na moim krześle biurowym do łazienki by go umyć mimo że się szarpał, nacieraliśmy go maściami bo cierpiał na łuszczycę, to i tak wyzywał, czasem miał haluny przez jakiś czas po udarze
po pół roku był w stanie sam się poruszać, od razu poleciał do urzędu gminy załatwiać sobie zasiłek na grupę inwalidzką
pierwszy zasiłek oczywiście przechlał
po paru miesiącach poszedł siedzieć za alimenty na gówniaka którego zrobił parę lat przede mną innej pechowej babce
to był najlepszy rok mojego życia
układało mi się w szkole jak nigdy (podstawówka kl VI), mimo że zawsze byłem dość dobrym uczniem to mogę powiedzieć że wtedy byłem dumny z siebie
jeździłem na konkursy, nawet jeden wygrałem
stałem się popularny w szkole, mimo wrodzonej nieśmiałości
nawet mimo bycia grubaskiem byłem dobry z wf-u, od zawsze lubiłem piłkę nożną
wspominam o wf bo na jednej z wywiadówek wf-ista (wychowawca klasy równoległej do mojej, mieszkał niedaleko mnie) zwrócił matce uwagę że jest oszołomiony moją zmianą, stałem się bardzo aktywny i że jestem na prostej drodze do świetnej formy fizycznej i zgubienia sadła, zauważył że często uprawiam sport poza szkołą, jeżdżę na rowerze, gram w kosza, w piłkę
za wyniki w nauce nawet jakiś facet kupił mi dodatkowy rower, do tej pory nie wiem kim on był
po prostu kiedyś wezwała mnie dyrektorka i powiedziała że dziś po południu będzie u mnie pewien facet z niespodzianką
byłem sam w domu z rodzeństwem, i wtedy przyjechało starsze małżeństwo z nowiutkim góralem
matka była jeszcze w pracy, ja tylko podziękowałem i poszedłem nacieszyć się rowerem
pewnie się przedstawił, ale byłem zbyt rozradowany i zapomniałem jak się nazywał, do dziś dzień chciałbym go poznać
parę dni później stary wyszedł, z miejsca wysłaliśmy go na odwyk który miał umówiony od miesięcy, w domu był tylko zabrać trochę ciuchów
kolejne parę miesięcy spokoju
ostatnich miesięcy szczęścia
wrócił z odwyku #!$%@? jak messerschmitt
parę dni później rozchorowałem się na ospę wietrzną, wysmarowany maścią na krostach od ospy pisałem egzamin szóstoklasisty
wyszło ok, i tak to nie miało znaczenia bo wszyscy potem poszli do jednego gimnazjum jak to na wsi
trzeci wstrząs
na kilka dni przed końcem roku przyszedł #!$%@? pod szkołę gdy czekaliśmy na autobus, miał budowę w tej samej wiosce co szkoła, zataczał się aż wpadł do rowu i tam zasnął, po 30min zgarnęła go policja
nie dałem po sobie poznać że wiem o co chodzi i że go znam, zwiałem w odpowiednim czasie do stołówki i zrobiłem zadania domowe
siedziałem tam 2h aż do ostatniego autobusu dla gówniaków które siedziały na świetlicy do ostatniej lekcji
czwarty wstrząs
na kolonii w lipcu nie byłem sobą, byłem agresywny, znów stałem się odludkiem i w ten sposób straciłem jedynego przyjaciela, akurat przed #!$%@? gimnazjum

gimnazjum można podsumować krótko - pierwsza klasa to był ciężki okres, byłem tam całkiem sam, później miałem paru znajomych, zawalałem naukę ale podciągałem się zawsze przed wystawieniem ocen, tylko by znów zawalać w kolejnym semestrze
egzamin gimnazjalny poszedł mi wyjątkowo dobrze, wręcz znakomicie, byłem w topie szkoły jeśli chodzi o wyniki, z matmy byłem lepszy na egzaminie od niemal wszystkich "piątkowiczów", lepszy w szkole był tylko chłopak o którym wiem że teraz jest programistą15k
i to był ostatni błysk w moim życiu

przyszła szkoła średnia, zaczęło się od mandatu w autobusie za brak biletu gdy jechałem zawieźć papiery do szkoły
ten okres opiszę nieco inaczej
nie skończyłem szkoły średniej przez nieobecności, dwa razy powtarzałem klasę przez jedynki nawalone przez zaległości, bo skręcało mnie w brzuchu na myśl że będę znów musiał widzieć się z ludźmi dla których byłem tym grubym śmierdzielem, który raz na jakiś czas opowiadał jakieś oczywiste kłamstwo by nie wyjść na kompletnego przegrywa
nigdy pierwszy nie zaczynałem rozmowy
miałem jednego ziomka z którym zawsze siedziałem w ławce, byliśmy dobrymi kumplami, co ciekawe kompletne przeciwieństwo mnie - 10/10 w social skills, szkolny #!$%@?, każdy go lubił - mieliśmy jednak identyczne #!$%@? poczucie humoru, interesowaliśmy się historią i dlatego trzymaliśmy się razem, zawsze podsyłał mi notatki gdy nie było mnie w szkole, razem robiliśmy różne projekty
po tym jak kompletnie przestałem pojawiać się w szkole zerwałem ze wszystkimi kontakt, nie odpowiadałem na wiadomości na fb, nie wiedziałem co odpisać - bałem się reakcji
oczywiście szkoła miała mnie w dupie, jedna z wychowawczyń wykazała szczątkowe zainteresowanie
jakby nie było mi brak zaległości to kazali mi chodzić do szkolnej psycholog
chodziłem do niej tylko dlatego że była dobrym milfem do pamięciówek
pomocy jednak znikąd - była pewnie jednym z gorszych psychologów jakich mogłem trafić - zadawała jedynie pytania i dawała "rady" w stylu "idź pobiegać, wyjdź do ludzi, zmuś się do wstawania rano", raz nawet poradziła mi żebym poszedł do psychiatry, raz przez #!$%@? dwa lata, oczywiście nikomu nie mówiłem że potrzebuję pomocy lekarskiej, wtedy mój kucowski umysł twierdził że jak skorzystam z pomocy to wyjdę na psychola, #!$%@?ę, itd
jedyną "rozrywką" jaką miałem w życiu było chlanie z ludźmi z klasy raz na parę miesięcy, wtedy czułem się częściowo akceptowany, nadal nawet pod wpływem miałem z tyłu głowy myśl że może zaprosili mnie tylko po to żebym coś #!$%@?ł, jak #!$%@? klaun na urodzinach jakiegoś gówniaka
moje papiery nadal są w tej szkole po 5 latach, tak mam źle z główką
odejście ze szkoły ukrywałem dopóty matka znalazła w skrzynce list ze szkoły o skreśleniu z listy uczniów
od tej pory neetuję i jest tylko gorzej
stary zmarł kilka lat temu, przez to że chlał dorobił się problemów z sercem, matka w końcu go wywaliła z domu i wynajmował jakąś ruderę w pobliżu
znalazłem go martwego, przez parę dni byłem w szoku bo jednak ojciec, ale później poczułem swego rodzaju oczyszczenie i spokój, że nie będę go musiał widzieć

teraz jednak stres wraca, niedługo mogę znaleźć się pod mostem
myślę że jeśli do tego dojdzie, to będzie ten trigger przez który wyląduję pod kołami jakiegoś szynobusu, mam już nawet plan jak to zrobię, jedynie do wyboru pozostaje forma odejścia
a nawet jeśli będę miał dach nad głową, to co mi pozostanie?
z pewnością przez otyłość (150kg) pomalutku zżera mnie cukrzyca, jednak nie wiem tego na 100% bo boję się iść do lekarza, odwiedzam tylko stomatologa bo jest w porządku
w wieku 24 lat już nie mam 4 zębów przez zaniedbanie
pewnie ciężka depresja
doświadczyłem już nocnego bezdechu
jakiekolwiek wyjście z domu to tytaniczny wysiłek, bynajmniej nie fizyczny - cieszę się gdy przemogę się bo jakikolwiek ruch w moim przypadku to plus
jestem #!$%@? pasożytem
mimo że sytuacja finansowa w domu jest kiepska (delikatnie mówiąc), nie mogę się przemóc by ruszyć dupę, choć bardzo bym chciał pomóc budżetowi domowemu

nigdy nie dojrzałem umysłowo, wszystko przez śmiecia który wpadł w alkoholizm tylko dlatego że lubił imprezować i w końcu uwarunkowania genetyczne dały o sobie znać - z tego co mi wiadomo to dziadek i pradziadek ze strony ojca też walili wódę jak ruski sołdat, obaj skończyli z udarami, dlatego gdy o tym się dowiedziałem unikam nawet piwa z paroma znajomymi z wiochy których jeszcze mam

i jeszcze jedno - w ostatnim okresie starałem się przełamać i wziąć robotę, nawet wziąłem papiery do lekarza pracy od dwóch januszexów, ale słuch po mnie zaginął
starałem się motywować tym, że nie chcę skończyć jak bezdomna i nołnejmowa wersja kononowicza, starałem się też wymyślić jakiś dodatkowy motywator, ale no #!$%@? nie idzie, i tak zamiast zmienić życie, jestem sam z myślami samobójczymi każdego wieczora

przepraszam za czasem #!$%@?ą interpunkcję i formę pisania zdań, ale klawiatura w laptopie powoli zaczyna odmawiać posłuszeństwa + targały mną emocje podczas pisania
#przegryw ##!$%@? #neet #bezrobocie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f03f58b5a60033c4149f332
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę

[==============..........................] 36% (85zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 2 lat działania AMW!
  • 12
@AnonimoweMirkoWyznania: przykro mi się tego czyta. Chyba nie pozwolisz sobie na zepsucie całego swojego życia przez ojca? Dasz radę ze wszystkiego wyjść. To czego się boisz da się załatwić pracą. Choćby zwykłą na początek. Możesz się śmiać, ale sport na prawdę pomaga, wiem to po sobie. Jesteś jeszcze młody wszystko możesz zmienić. Tylko z tym nie zwlekaj. Udaj się do psychiatry pogadaj z lekarzem. Miałeś cięzkie dzieciństwo, więc jesteś teraz silniejszy.
@AnonimoweMirkoWyznania:
Bardzo ciężko się to czyta, ze względu na sytuacje, którą masz. Sądzę, że nie ma co tu Ciebie oceniać. Jeśli sam nie będziesz dążył do zmiany, na przekór samemu sobie, to utkwisz w tym miejscu i z niego nie wyjdziesz.
Wnioskując, oczekujesz zmiany w swoim życiu, lecz stety i niestety nikt tego nie zrobi za Ciebie.
Jedyne rady,które przychodzą do głowy, to właśnie zmiany. Małymi krokami przede wszystkim. Rzucenie się