Wpis z mikrobloga

@ciemnienie: na początku zawsze kupuje się dużo gadżetów, ale pod koniec rozszerzania diety to, co używaliśmy to duzy śliniak, doidy i tacka z krzesła. Młody bawił się jedzeniem albo jadł kawałki, łyżeczką praktycznie nie jadł, pił z jednego kubka - doidy. Miałam jakieś pojemniczki na wynos.
Z książek kucharskich - nic ;-)
Jadł to, co my, tylko bez soli i cukru.
Korzystałam też z alaantkowego, zwłaszcza patrzyłam na produkty bogate w
@ciemnienie: kilka łyżek, kilka śliniaków (u mnie te na guziki jedynie się sprawdzają, bo te na rzepy se mała ściąga), jakaś miseczka lub dwie (lekkie plastikowe) i szczoteczka do zębów nakładana na palec rodzica. Raczej nic nie potrzeba więcej. Krzesełko może być, ale jeżeli już samo siedzi to na kolanka albo podłogę (koniecznie bez dywanu). No i dużo spokoju i środków do czyszczenia. Moja ma mieszane karmienie (papki i blw). A
@asique: nie mam wiedzy ani czasu, więc kupiłam gotowy jadłospis, z listą zakupów. Krzesełko z Ikei, kubek Doidy, łyżeczki z Rossmana, śliniak silikonowy. Teraz jeszcze przyjadą eko warzywa od dziadków i będziemy próbować.
@Detonae: nie mam na razie odwagi na BLW, później spróbuję mieszane.
@ciemnienie: jeśli antilop, to panietaj o podnóżku.

Polecę Ci też książkę "moje dziecko nie chce jeść", czyta się błyskawicznie, ale w świetny sposób podejmuje ogólnie tematykę żywienia dzieci i naprawdę porządkuje spojrzenie na zagadnienie.
@Detonae ta wiedza to chyba sprzed 10 lat :) ogólnie, jeśli w rodzinie dziecka nie ma alergii, to nie trzeba się tak cackać, ja podawałam codziennie coś innego, w kawałkach, z przyprawami, tłusto (dobre tłuszcze roślinne i masło). A z warzywami to mit, równie dobrze można zacząć od czegokolwiek
@Detonae: jak napisała @Ishvarta: lepiej jest korzystać z trochę bardziej aktualnych źródeł. Szpinakrobiblee jest najfajniejszym obecnie źródłem w polskim internecie. Mają fantastyczne kursy jak np uczyć dzieci jedzenia warzyw (przydatne jak dzieciaki wkraczają w fazę neofobii)