Wpis z mikrobloga

STRZEŻ SIĘ PAŃSTWA JEDNOPARTYJNEGO

Czas po 1945 roku dla dużej części świata był (i może jest – jeszcze) najlepszym okresem w historii. Czas bez wojen, czas gospodarczej prosperity. A także - last but not least - czas aktywnej, dojrzałej demokracji. Demokracji liberalnej.
Niektórzy traktują to hasło – demokracja liberalna – nie wiedzieć czemu, jako niepochlebny epitet. Bo to rozpasanie wolnego rynku, bo to nadmiar wolności, prowadzący do nihilizmu i terroryzmu.

Tymczasem określenie demokracji jako liberalna oznacza tylko i aż demokrację rozumianą jako wolność jednostki bez szkodzenia innym. Jako pluralizm polityczny umożliwiający zrzeszanie się w dowolne jawne organizacje i prawo do głoszenia dowolnych poglądów (nawet niemądrych), poza rasistowskimi i totalitarnymi. Co, po doświadczeniach nazizmu, faszyzmu i komunizmu zostało powszechnie zaakceptowane.

Demokracja liberalna to nieskrępowane prawo wyboru, to prawo rządzenia przez wygrywającą w demokratycznych wyborach większość. Ale także obowiązek ochrony mniejszości i tych , co mniej mogą.
Demokracja liberalna to prawo przekonywania innych do własnych poglądów z nadzieją, że wygramy wybory. Ale także to prawdopodobieństwo niedostatecznej skuteczności argumentacji i możliwość bycia w opozycji. To – uznając zwycięstwo innych – czekanie na swoją kolejną szansę w następnych wyborach.
Tylko w demokracji liberalnej obywatele mają możliwość zapoznania się z wieloma różnymi poglądami, różnymi koncepcjami rozwoju gospodarczego, modelami funkcjonowania państwa, z różnymi opcjami realizacji społecznych aspiracji cywilizacyjnych i kulturowych. I mają nieskrępowaną możliwość dokonania własnego, wolnego wyboru.

Pod warunkiem, że takla demokracja liberalna rzeczywiście funkcjonuje i równe szanse i pluralizm wspiera i utrzymuje.
Tymczasem Historia dostarcza dziesiątki przykładów, kiedy obywatele idą do demokratycznych, pluralistycznych wyborów i jeszcze nie mają świadomości, że są to ich ostatnie demokratyczne pluralistyczne i wolne wybory.
- Gdy w 1922 roku król Wiktor Emanuel III zaproponował Mussoliniemu tekę premiera, ten miał w parlamencie włoskim poparcie raptem 22 posłów. 4 lata zajęło faszystom dojście do dyktatury.
- Gdy w 1932 roku wybory w Niemczech wygrywała NSDAP Adolfa Hitlera, otrzymała 37% głosów, a w parlamencie było jeszcze 7 innych partii. A pół roku wcześnie były bezpośrednie wybory prezydenckie, w których bezapelacyjnie wygrał, z 53% głosów, Paul von Hindenburg. W marcu 1933 r odbyły się wybory do parlamentu, ostatnie wielopartyjne wybory. Nie minął kolejny rok i jedna partia oraz jeden dyktator mieli już całą władzę w swoich rękach.
- Czy obywatele Czechosłowacji wiedzieli, że wybory w maju 1946 r. będą de facto ostatnimi demokratycznymi wyborami na kolejne 45 lat?
- W Polsce, w tamtym czasie nie było nawet takiej szansy, bo niby-demokratyczne wybory parlamentarne w 1947 roku został sfałszowane przez bezpiekę przy pomocy NKWD. A w wyborach prezydenckich (wybierali posłowie w sejmie) kandydat był tylko 1 - agent Moskwy, Bolesław Bierut.
- Czy obywatele Rosji mieli w 1990 roku świadomość, że ówczesne wybory były demokratyczne, pluralistyczne i… ostatnie. Bo wszystkie następne, aż do dzisiejszych czasów mają scenariusz pisany ręką Władimira Putina. A demokracja w Rosji ma kształt doskonale pokazany w ich gorzkim dowcipie: „Demokracja? Każdy Rosjanin zna definicję demokracji. To jeden głos – jeden człowiek. I my nawet wiemy, jak się ten człowiek nazywa.”
- Być może Węgrzy żyją dziś w kraju dobrobytu i szczęśliwości. Tego nie wiem. Wiem co innego. Że jedna partia i jej lider mają tam pod kontrolą wszystkie organy władzy, kontrolują finanse państwa, sądy i czwartą władzę, czyli media. A także wszystkie instytucje które w demokracji powinny władze monitorować i kontrolować. I na pewno nie ma tam liberalizmu, a prawdopodobnie brakuje także demokracji.

Jeżeli wszystkie ośrodki władzy kontroluje jedna partia (i jej akolici), jeżeli nie ma instytucji skutecznie blokujących bezprawie, jeżeli ta sam partia kontroluje kluczowe media i przekaz informacji – demokracja, taka, jak została wypracowana w drugiej połowie XX wieku przestaje istnieć.
Pozostaje demokracja plemienna lub oligarchiczna. Prawo głosu i udziału w łupach mają członkowie zwycięskiej partii. Prawa mniejszości i ich głos nie są respektowane. Pluralizm poglądów nie jest zaletą. A wszelka aktywność niezgodna z interesem rządzącej monopartii, staje się powodem do szykan i represji.

Rzeczpospolita szlachecka XVI-XVII wieku, do której się tak często odwołujemy i za którą marzymy, bo były to najpiękniejsze lata pierwszej Rzeczpospolitej, to była demokracja. Demokracja szlachecka. Czyli demokracja dla ok. 10 % obywateli Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Czyli wyłącznie dla herbowej szlachty i katolickiego kleru. A 90% nie miało praw żadnych (No, przesadziłem: prawie żadnych).
Powiecie, że to słaba analogia? Być może. Ale proponuję byśmy nie dali innym szansy, by mniejszość zdobyła władzę absolutną. I byśmy sobie nie dali szansy , by żyć w kraju baz demokracji liberalnej, w objęciach jednolitej, monopartyjnej władzy. Jeszcze żyją ludzie, którzy pamiętają takie czasy. Porozmawiajcie z nimi, jeśli macie wątpliwości.
„Partie, które zmieniły w końcu kształt państw i wyeliminowały rywali, nie były wszechmocne od samego początku.”

(Ostatnie zdanie oraz tytuł niniejszego tekstu zaczerpnąłem ze znakomitej książki prof. Timothy Snydera – „O tyranii. Dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku”. Polecam. Naprawdę warto.)

#dip #polityka #demokracja #wybory #4konserwy #neuropa #polska #wegry #anatomiap #anatomiapopulizmu #prawo #totalitaryzm
Pobierz stowarzyszenieDiP - STRZEŻ SIĘ PAŃSTWA JEDNOPARTYJNEGO

Czas po 1945 roku dla dużej...
źródło: comment_1593098065PKB2CNNOc5Om1Hs8K4K0Ag.jpg
  • 2