Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Tl;dr Nie chce mi się żyć.

Z boku moje życie wygląda na niezłe. Mieszkam sobie w Warszawie, jestem programistą i zarabiam przyzwoite pieniądze. Większość moich znajomych rówieśników nie radzi sobie tak dobrze. Mam nawet dziewczynę.

I co #!$%@? z tego. Mam depresję, pielęgnowaną latami depresję. Mam wrażenie, że potrzebuję wielu zmian w tym życiu, a sił do czegokolwiek brak.

Praca w mojej firmie jest zupełnie nierozwijająca. Zasiedziałem się z niszowymi technologiami, które ni #!$%@? nie dają mi szansy na rynku pracy, żebym mógł trochę ruszyć z kopyta. Zacząłem się dokształcać na własną rękę, ale idzie po grudzie. Czasami uda mi się do tego przysiąść, jak już się uda, to wkręcam się w to na tyle, że idzie nieźle. Jednak z tygodnia na tydzień udaje mi się zrobić ten pierwszy krok coraz rzadziej.

Mój związek trwa już parę lat. Nie wyobrażam sobie, żeby miał trwać kolejne kilka. #!$%@?ło się w nim tyle rzeczy, że mógłbym o tym napisać książkę, gdybym nie był leniwą #!$%@?ą. Wieczne kłótnie, ciche dni, brak jakiejś namiętności, romantyzmu, seks jednakowy za każdym razem. Nudno. Nuda, złość i stagnacja. Coraz trudniej jest mi rozmawiać z tą kobietą, bo nie mam już pomysłów o czym miałbym rozmawiać. Interesują nas totalnie inne rzeczy. Ona mi opowie coś czego mi się nie chce słuchać, potem ja opowiem coś czego jej się chce słuchać, potem sobie pomilczymy. Tak to w skrócie wygląda. I co #!$%@? z tego po raz drugi. I tak z nią nie zerwę bo nie mam do tego jaj. Ona jest zakochana, chce mi pomóc z depresją (tylko, że na razie to średnio wychodzi), do tego nie wyobraża sobie rozstawać się ze mną. Gdybym zakończył tą relację to złamałbym jej serce i miałbym kolejny powód, żeby się nienawidzić.

Mnóstwo innych rzeczy mnie trapi, chociażby moja nadwaga, albo brak prawdziwych przyjaciół, z którymi mógłbym o tym porozmawiać, zamiast wypisywać te rzeczy tutaj. Ale o tym może innym razem, ten wpis już jest za długi.

Leczę się. Chodzę na terapię. Biorę leki, chociaż te akurat muszę zmienić - nie pomagają mi. Nie wiem co dalej, może pociągnę, może nie. Who cares.

Musiałem się wyżalić, jeśli to jeszcze ktokolwiek czyta, to chyba jej/jemu się musi nudzić.
Pozdrawiam.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5edbf4f8812485f6842b9d17
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę

[=====================================...] 94% (220zł/235zł)
  • 6
@AnonimoweMirkoWyznania: nie śmiej się, ale na depresję bardzo pomaga wysiłek fizyczny - tzn. np. spacery. Kiedyś robili badania, że działa to podobnie do chemii. Na mnie działają kąpiele leśnie. Kontakt z naturą choćby pół godziny na tydzień bardzo zmniejsza ryzyko depresji. Musiałbyś zacząć poświęcać na sport, czy chociażby chodzenie sporo czasu. Może byś sobie bieżnię postawił pod biurkiem, chodził po niej i pracował mając komputer powyżej na biurku ponad bieżnią w
OP: Chodziłem na siłownię - nie odczułem różnicy. Z dietą to było tak, że na początku gotowałem sam według planu diety, który sobie zamówiłem. #!$%@? się przy gotowaniu mnie powstrzymało od kontynuowania tego kolejny miesiąc. Nie przepadam za gotowaniem. Zamówiłem sobie więc gotowe boxy z określoną liczbą kalorii, tam z kolei niektóre dania były paskudne, wtedy tego po prostu nie jadłem. Z tego pomysłu też zrezygnowałem. Na spacery chodzę regularnie, nie
@AnonimoweMirkoWyznania: Zdradzę Ci sekret, musisz wziąć odpowiedzialność za własne życie. Nikt nie zrobi tego za Ciebie. Obojętnie z kim byś nie był, ta osoba nie będzie wstanie Ci pomóc, uleczyć. To jest preca którą każdy człowiek sam musi odwalić. Zacznij działać, idź na terapię, rozstań się z dziewczyną. Ludzie tkwią ze strachu przed samotnością w nieudanych związkach, tkwią w niesatysfakcjonujących znajomościach bo boją się samotności a późnej umierają.
Jasne przez chwilę