Wpis z mikrobloga

Coś mi się nie zgadza.

Patrząc za okno widzę ludzi, którzy sobie chodzą, jakby nigdy nic. Rząd rozmraża gospodarkę, wszystko powoli wraca do normy... no tyle, że nie.

Na świecie pękło 5 000 000 potwierdzonych (co, jak wiemy, jest tylko częścią) przypadków. W Polsce jest ich prawie 20 000. Jak mieliśmy ich kilkaset, ulice były puste. Tymczasem słoneczko wyszło, rząd zaczął rozmrażać gospodarkę i ludzie wyszli również. Nawet teraz słyszę, jak pod moimi oknami idą ludzie i sobie śpiewają. W moich bańkach informacyjnych widzę to samo - imprezy, wspólne wyjścia.

I coś mi w głowie zaczyna bić na alarm. Odmrażanie gospodarki przez rząd to kwestia jej ratowania, bo zwyczajnie ekonomicznie mamy nóż na gardle. Nie oznacza to jednak, że zagrożenie wirusem minęło. Nie minęło. Zaraz zostanę zwymyślany od "siejących panikę", tak, jak to było w momencie, kiedy ostrzegałem przed wirusem zbliżającym się do Polski, ale... mam wrażenie, że to jest tak, że ludzie się po prostu przyzwyczaili do wirusa. Nie ma ciał na ulicach, żeby się naturalnie bać i nie wychodzić z domu, śmiertelność nie jest bardzo duża, objawy nie są jak przy Hiszpance. A rząd pozwolił na parę rzeczy, więc jest spoko.

I wydaje mi się też, że właśnie teraz może być problem. Jeśli ludzie mają "dość pandemii", na informacje o koronawirusie reagują alergicznie, gniewem, irytacją, no bo "ileż można" - w końcu do tej pory większość newsów żyła po parę dni, a nie po parę miesięcy (na przykład, jak wiadomo, na Ukrainie nie ma żadnej wojny już od dawna), do tego dochodzą ludzie, którzy uznali, że ten cały koronawirus to "ściema" i tak sobie te masy ludzkie wyłażą z domu i zaczynają "żyć"... a problem nie zniknął. Jest tak samo zaraźliwy, jak był.

I tak mi się znów wydaje, że to oznacza duży wzrost zachorowań w najbliższym czasie. Spowodowany ignorancją, połączoną z przyzwyczajeniem się do sytuacji i podpartą tezą "no bo rząd pozwolił".

Właśnie teraz, jak mi się wydaje, należy zachować szczególną ostrożność i izolację. Teraz, kiedy masy "uwolnionych z domu" zaczynają się ze sobą mieszać i ścierać. Bo nie wmówicie mi, że ludzie będą w klubach przy piwku i na grillu zachowywać społeczny dystans i ostrożność. No nie będą. Szczególnie ważne to jest dla tych, którzy - jak ja - są w grupie ryzyka (a z tego co wiem, mając AZS jestem w tej grupie razem z ludźmi z chorobami płuc i cierpiącymi na cukrzycę).

To wszystko są rzecz jasna tylko moje przemyślenia i dociekania. Być może Uwaga Naukowy Bełkot, albo Nauka. To lubię zrobią jakieś filmy na ten temat, być może się mylę.

Póki co jednak - słyszę bicie dzwonów i uważam, że właśnie teraz trzeba być ostrożnym.

#koronawirus
Cedrik - Coś mi się nie zgadza.

Patrząc za okno widzę ludzi, którzy sobie chodzą, ...

źródło: comment_1590078276LS4bTFKc4eckTx47731e3V.jpg

Pobierz
  • 18
@Cedrik: przeczytaj sobie wywiad z Sośnierzem w dzienniku zachodnim, kilka postow nizej. Twierdzi tam, ze zarazonych jest 150.000. smiertelnosc w Europie wynosi 1%, ale w bloku postkomunistycznym smiertelnosc jest o polowe nizsza, prawdopodobnie przez jakies wczesniejsze szczepienia. pozatym rzad podaje nieprawdziwe dane.
@Cedrik: chyba chodzi o to, że nie odnosisz się do tej ilości wyzdrowiałych, i ilości osób które przeszły bezobjawowo, i opierasz swoje wywody tylko o jedną statystkę, ilości zarażonych.
@Cedrik: trochę naciągane, masz rany- jesteś narażony na infekcje
Ja mam w domu bingo: nadciśnienie, cukrzyca, brak odporności i rówiez AZS ale nie ma co panikować, chyba że masz +70 lat. Odpuszczać imprezki i schadzki ale pracować i zyc