Wpis z mikrobloga

Mam problem, powiedzmy "znajoma" pracuje na pół etatu. Siedzi w pracy po 4-5 godzin, wraca do domu. Pracuje tak od roku. Teraz okazuje się, że 2 koleżanki z pracy lecą lekko w #!$%@? ze swoim szefem. Mówimy tu o robieniu pewnych usług za kwotę rzędu 30-50zł (jednorazowo) kilka akcji dziennie, przez 2-3 miesiące w roku (od razu uprzedzam - nie jest to francuz w gumie). Problem polega na tym, że koleżanki zarobionych pieniędzy nie nabijają na kasę, nie wystawiają fv, tłumacząc się tym, że szef #!$%@?, łakomy, nigdy nie da premii więc same sobie premie ogarniają.
Znajoma nie chce brać w tym udziału i nie bierze. Jeśli wykonuje ta usługę to kwestie rozliczeń zostawia koleżankom, bo najczęściej w momencie płacenia nie ma już jej w biurze (pracuje od 7-11). I teraz tak, pracuje tam od roku, po długiej przerwie na wychowawczym więc mimo, że jest to gówno robota nie chce tego tracić. W kulki leci babka, która pracuje tam od 30 lat oraz inna "prawa ręka" szefa, która pracuje od 8 lat. Wiadomo, że jeśli znajoma pójdzie do szefa to prawdopodobnie nic nie ugra tylko sobie narobi problemów (bo szef bez tych 2 kobiet będzie w dupie) jeśli przygada im, to w niczym jej nie pomogą, a praca ma taki charakter, że znajoma ciągle się uczy i nie chce tego.
Tak czy siak, mega źle się z tym czuje i nie wie co zrobić. W razie czego ma zrzut ekranu, gdzie jedna z koleżanek pisze aby nie nabijać jej pracy na kasę bo ona sobie te pieniądze weźmie...
#jakzyc #trudnesprawy #kichiochpyta
  • 1