Wpis z mikrobloga

Czas na kolejny przegląd artykułów naukowych o nowym koronawirusie
* Chińczycy zaczęli stosować eksperymentalny lek przeciwwirusowy. Chińskie czasopismo medyczne opublikowało ogólne zalecenia dla lekarzy chcących wprowadzić lek do terapii, podane są dawki, czas leczenia i przeciwwskazania.
Chodzi tu o chlorochinę, stary lek przeciwmalaryczny, który w publikacji sprzed trzech tygodni wykazał się wysoką aktywnością przeciwko replikacji. Próby kliniczne jeszcze trwają, formalnie wyniki końcowe jeszcze nie zostały opublikowane, ale ze wstępnych danych wynika, że efekty kliniczne są bardzo pozytywne. Dlatego chlorochina została włączona do narodowego planu leczenia i szpitale w Chinach mogą ją stosować w tym nowym wskazaniu, mimo że formalnie jej jeszcze jako leku przeciwwirusowego nie zarejestrowano.
Zalecenia wydane przez zespół prowadzący badania z komisji zdrowia Guangdong są dość obszerne ale na razie bardziej opierają się na tym co wiemy o leku niż na wynikach leczenia. Chlorochina, będąca pochodną chininy, to stary lek, dlatego został dobrze przebadany i wiemy, że nie jest idealny, bo ma swoje skutki uboczne. Ciężko więc powiedzieć, czy będzie przydatny w leczeniu osób o największym ryzyku zdrowotnym. Lista przeciwwskazań jest długa:
- Osoby z potwierdzoną nadwrażliwością na lek
- Kobiety w ciąży (bo mało jest danych na temat wpływu na płód)
- Osoby z zaburzeniami psychicznymi (może nasilać psychozy i manie)
- Osoby z chorobami siatkówki (zwiększa ciśnienie w gałce oka, może wywołać opuchnięcie siatkówki)
- Osoby z pogarszających się słuchem
- Przy przewlekłych chorobach skóry, łuszczycy
- Przy niedoborze dehydrogenazy glukozo-6-fosforanowej (fawizm)
- Osoby z zaburzeniami rytmu serca (działa hamująco na węzeł zatokowy, może zwiększać ryzyko arytmii)
- Osoby z przewlekłymi chorobami wątroby i zaburzeniami czynności nerek w ostatniej fazie (lek jest wydalany z moczem i żółcią i w razie zaburzeń wydzielania może się kumulować).
- Niezalecane też u dzieci i osób w podeszłym wieku (pewnie z powodu małej ilości danych o wpływie na takie osoby)

Zalecane dawki w eksperymentalnej na razie terapii chlorochiną to 500 mg fosforanu dwa razy dziennie przez 10 dni u osób w lekkim, umiarkowanym i poważnym stanie. W razie wystąpienia ciężkiej reakcji żołądkowo-jelitowej zmniejszyć do 1 tabletki dziennie. Jeśli w trakcie terapii PCR wymazu z gardła da wynik ujemny na RNA wirusa, i będzie ujemny przez trzy kolejne dni, można rozważyć przerwanie terapii, ale zalecany minimalny czas jej prowadzenia to 5 dni.
Wstępne, dość ogólnikowe doniesienia z jeszcze nieukończonych testów klinicznych mówią o znaczącej poprawie, złagodzeniu powikłań i skróceniu czasu choroby. Spodziewam się, że za tydzień może już pojawić się pierwsza publikacja z oficjalnymi danymi. Lek jest dostępny w Europie, nawet w Polsce, pod takimi wskazaniami jak zapobieganie lub leczenie malarii i choroby autoimmunologiczne (toczeń układowy).
http://rs.yiigle.com/yufabiao/1182323.htm
https://www.jstage.jst.go.jp/article/bst/advpub/0/advpub_2020.01047/_article

* Skoro epidemia dotyczy Chin, pojawić się musiało badanie sprawdzające, czy w leczeniu sprawdzają się jakieś środki tradycyjnej medycyny, stosowanej tam w wielu szpitalach równolegle do oficjalnej. W publikacji z JoIM przedstawiano wyniki symulacji komputerowych dopasowujących pewne substancje naturalne zawarte w tradycyjnych ziołach, których używano wcześniej przy leczeniu SARS i MERS do białek wirusowych. Znaleziono 13 związków, które mogłyby wykazywać aktywność przeciwwirusową, występujących w 125 ziołach zawierających przynajmniej dwa, z czego 26 ma tradycyjne wskazanie w leczeniu infekcji lub chorób zapalnych. Oczywiście samo wykazanie, że związki te łączą się z białkami wirusa to jeszcze nie potwierdzenie, że zioła je zawierające będą skuteczne w terapii.
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S2095496420300157
Interesujące jest, że część z tych tradycyjnych ziół to rośliny znane w Europie - trzy z perspektywicznych substancji zawiera lukrecja, kora morwy, tamaryszek, owoc forsycji zwisłej, siekiernica wielolistkowa, nasiona pieprzycy (Lepidum - zwykle sprzedawana w sklepach jako rzeżucha). Ziołem spoza używanych w takich wskazaniu zawierającym cztery aktywne substancje jest korzeń szałwii czerwonej. Dodatkowo substancje wykazujące najwyższą aktywność łączenia z białkami wirusa występują też w wielu tradycyjnych ziołach europejskich:
- Kwas betulinowy zawarty w korze, pączkach i liściach brzozy
- tanshinon II zawarty w korzeniu szałwii czerwonej, pojawia się też w korzeniu szałwii łąkowej
- Kwercetyna to bardzo popularny flawonoid, najwięcej jest jej w korze dębu i brązowych łupinach cebuli
- Kemferol to flawonoid zawarty w liściach herbaty i róży i kwiecie tarniny
- Kumaroilotyramina zawarta jest w roślinach z rodzaju rdest
- N-cis-feruoilotyramina zawarta na przykład w nasionach pieprzu

* Kolejne potwierdzenie możliwości zarażania w fazie inkubacji, i to dość szybko po zarażeniu. Praca w The Lancet opisuje przypadek grupy 11 rodzinnych zachorowań w Nanjing. Zaczęło się od krewnej, która 21 stycznia przyjechała z miasta Xiaogan, leżącego 70 km od Wuhan. Zatrzymała się u rodziny w Nanjing. Pierwszego dnia zjadła obiad z trzema krewnymi, z którymi potem mieszkała, i z bratem, który był w domu tylko tego dnia, trzeciego była na kolejnym rodzinnym obiedzie z grupą ośmiu krewnych. Następnego dnia wyjechała do innego miasta. Dopiero 28 stycznia poczuła gorączkę i kaszel, zgłosiła się do szpitala, gdzie wykryto u niej nowego koronawirusa. Zaczęto więc badać osoby, z którymi się kontaktowała.
Zaraziło się od niej czterech krewnych z którymi mieszkała lub jadła pierwszy obiad, trzech z którymi jadła drugi obiad. Brat, z którym widziała się na pierwszym obiedzie, zaraził partnerkę, z którą mieszkał. Najbardziej niepokojąco wygląda informacja o tym, że dwoje krewnych, którzy jedli obiad z pierwsza chorą, kolejnego dnia było na następnym rodzinnym obiedzie i trzy kontaktujące się z nimi osoby też się zaraziły.
https://www.thelancet.com/journals/laninf/article/PIIS1473-3099(20)30147-X/fulltext
https://www.thelancet.com/cms/10.1016/S1473-3099(20)30147-X/attachment/b6658c26-d587-4aa1-9147-38a1db47486e/mmc2.pdf
Wyglądałoby więc na to, że możliwe jest stanie się osobą zarażającą innych już po pierwszym dniu od zarażenia. Możliwe, że wpływ miała tu droga narażenia (oprócz narażenia na aerozol w powietrzu, także możliwość skażenia jedzenia). Ewentualnie wirus, podobnie jak inne gatunki wywołujące przeziębienia (cztery europejskie koronawirusy wywołują 30% przeziębień), w pierwszych dniach po narażeniu bytuje w jamie nosowej, zanim zejdzie w ustrój, stąd możliwość zarażania kichaniem zanim pojawią się zmiany w płucach - to już moje domysły.
Z podanych danych wynika okres inkubacji co najmniej 7 dni dla pierwszej chorej, 2-5 dni dla innych krewnych, ale u dwóch co najmniej 7 dni.

* Czasopismo JAMA publikuje artykuł o wykrywaniu RNA nowego koronawirusa u osób uznanych za wyleczone.
Chodzi o czterech pracowników medycznych ze szpitala w Wuhan, zarażonych na samym początku stycznia w wyniku kontaktu z pierwszą grupą chorych. Byli w stanie lekkim do umiarkowanego, jedna osoba leczona była w szpitalu, trzy zachowały domową kwarantannę. Wszyscy wykazywali w płucach charakterystyczne zmiany ale nie mieli szczególnie nasilonych problemów z oddychaniem. Stosowano u nich jako lek przeciwwirusowy Osetamivir (składnik Tamiflu).
Po spełnieniu kryteriów takich jak brak gorączki przez ponad trzy dni, poprawa obrazu płuc i dwa negatywne testy PCR w kolejnych dniach, zostali uznani za wyleczonych. Mimo to zalecono im przebywanie w domu i zgłoszenie się na kolejne badania po pięciu dniach. U wszystkich test PCR wyszedł dodatni. Testy powtarzano jeszcze trzy razy w ciągu kolejnych 8 dni i wychodziły dodatnie. Aby wykluczyć ewentualność fałszywie dodatnich wyników, wykonano też testy przy pomocy zestawu odczynników innych producentów, ale także wychodziły dodatnie.
Co ciekawe, nie pojawiły się na powrót objawy kliniczne a obraz płuc się nie pogorszył. Zbadano członków rodziny, którzy mieli kontakt z pacjentami po uznaniu ich za wyleczonych i nikt się nie zaraził. Ponieważ w okresie domowej kwarantanny pacjenci nie mieli kontaktu z nikim chorym i jako pracownicy medyczni wiedzieli jak zachować właściwą izolację, jedynym wyjaśnieniem tych wyników jest przetrwanie wirusa w organizmie.
https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/2762452
Test PCR też ma swoje ograniczenia i progową wartość wykrycia. Dwa kolejne negatywne testy raczej nie mogły być fałszywie negatywne, natomiast wiremia mogła być w tym momencie za niska aby coś pokazały. Sugeruje to, że kryteria uznawania za wyleczonego powinny zostać zmienione, na przykład drugi kontrolny test przesunięty na dalej niż dzień po pierwszym.

* Na podstawie symulacji i danych ze stycznia oszacowano podstawową liczbę reprodukcji (ilość nieodpornych osób, które może zarazić chory przy jednokrotnym kontakcie) na 2,24-3,58, podobną jak w przypadku SARS.
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1201971220300539

Na obrazku: cząstka koronawirusa przyczepiona do błony komórki.

#koronawirusfakty #covid19 #sarscov2 #medycyna #gruparatowaniapoziomu
KubaGrom - Czas na kolejny przegląd artykułów naukowych o nowym koronawirusie
* Chiń...

źródło: comment_1582970247RpN5eEikRf4ebjqlKkMnjQ.jpg

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz
Z podanych danych wynika okres inkubacji co najmniej 7 dni dla pierwszej chorej, 2-5 dni dla innych krewnych, ale u dwóch co najmniej 7 dni.


@KubaGrom: to moze sugerowac tez ze zakarzenie bylo odwrotne. To nie ona zakarzala ich lecz oni ja.
  • Odpowiedz
@maniac777: Akurat ci krewni z najdłuższym okresem inkubacji należeli do grupy zarażonych "z drugiej ręki" - mających kontakt z zarażonymi od pierwszej pacjentki, ale już po tym jak się z nią kontaktowali. Wszystkie opisane zarażenia, badania, diagnozy i pojawienia objawów rozgrywały się w czasie kilkunastu dni. W suplemencie pdf z The Lancet jest diagram obrazujący te czasy.
  • Odpowiedz
@lubie_jablka: @krajzega:
Nie, to zbieg okoliczności, wynikający z historii chemii - chlorochinaldol po pochodna chinoliny, związku organicznego składającego się z dwóch pierścieni z jednym atomem azotu. Grupa chinolinowa występuje w cząsteczkach różnych alkaloidów i po raz pierwszy otrzymano ją prażąc do wydzielenia smoły chininę. Gdyby odkrywca związku zamienił kolejność publikacji, bo próbował podobnej reakcji z innymi alkaloidami, to może teraz pochodna z tego leku nazywałaby się chlorostychninaldol.
Chlorochinaldol działa przeciwbakteryjnie
  • Odpowiedz
@lubie_jablka: @krajzega: To trochę podobna sytuacja jak z nikotyną i kwasem nikotynowym (witamina PP) - zanim ktoś odkrył, że to witamina, związek otrzymano z rozkładu nikotyny do nieaktywnej formy. Gdy stwierdzono jakie ma działanie, wymyślono mu nazwę niacyna, aby nie kojarzył się ludziom z tytoniem, ale stara nazwa nie została w pełni wyparta i obie funkcjonują równocześnie.
  • Odpowiedz
Skoro epidemia dotyczy Chin, pojawić się musiało badanie sprawdzające, czy w leczeniu sprawdzają się jakieś środki tradycyjnej medycyny


@KubaGrom: Podobno skuteczne są jądra nosorożca białego łączone na potrzeby terapii z żółcią psa. Ważne - pies musi być żywcem gotowany na wolnym ogniu przez dokładnie 25 minut.
  • Odpowiedz