Wpis z mikrobloga

#drogipamietniczku, dziś #trzymaczkierownicy dla odmiany od typowej w #pracbaza trasy i gonitwy z #tacho, nieśpiesznie pojeździł po mieście. 9h pracy, 1 kurs, dwa miejsca załadunku, oszałamiające 4,5km z drugiego na rozładunek, powrót na drugi punkt po więcej. Łącznie paręnaście km. Koniec. Ciąg dalszy w poniedziałek.

Mało tego. Żeby ktoś, nawet nie pamiętam kto to, od "jaśniepanów na burtofirance" nie wyzywał :-) dziś była burtoplandeka. Fajne to naczepy. Takie nie za wygodne. Zwłaszcza jak trzeba bok otwierać. Jak wiatr zawiał szef tylko raz tym drągiem po rękach dostał. Mi się jakoś udało nie dostać ani po łapach, ani po łbie. Ale co się odwlecze :P

Przypadkiem porozmawiałem z ruskim co z taką naczepą jeździ. Powiedział co jest gorszego od burtoplandeki: burtoplandeka na wietrze :) A od takiej na wietrze? Ta sama burtoplandeka na mrozie. :)

Wporzo czlowiek, bo podpowiedział patent jak lepiej można bok otwierać. W sumie to przyszedł do nas po pomoc, bo niedaleko napędową osią zjechał z asfaltu i już nie dał rady się z powrotem wdrapać. Kto pamięta aferę cieżarówka - rowerzysta na holenderskiej ścieżce?

Przy okazji, chociaż nie wiem ile w tym prawdy, opowiedział jakimi #!$%@?* byli Austriacy u których był na załadunku: kazali mu dwa boki otworzyć "bo ze względów bezpieczeństwa nie może przeciągać pasów po paletach" albo coś takiego. A po ostatnią paletę kazali jechać na drugą stronę zakładu. Oczywiście wpierw wszystko pospinać i pozapinać, a na miejscu znowu dwa boki otworzyć. Ja fakt, że spasłem się i zapuściłem, nie mam kondycji ani wprawy, ale dziś po jednym będę miał zakwasy. Ale tym razem to bardziej #chwalesie niż #gorzkiezale, bo przyda mi się trochę dupę z kabiny ruszyć

PS Tak, wiem, zestaw niepotrzebnie złamany stał. Przed załadunkiem wyprostowałem, żeby koparko ładowarka bortu, ani zbiornika nie pogięła
Pobierz
źródło: comment_pfwLVGPwcMy9HdSHxK2lfOmhtup4xSHP.jpg