Wpis z mikrobloga

Oddział Leczenia Nerwic – Day 12

Piąteczem piątunio my mirko friends! Dzisiaj zajęcia miała głównie żywieniówka, więc mam trochę luzu i mogę spisywać ten raport na gorąco, czyli jak tylko będę miał możliwość dopisania kolejnych akapitów.

Na śniadaniu zrobiło się większe zgrupowanie przy jednym ze stolików. Ziomki i ziomalki z oddziału w składzie Szara Mycha, Asperger, grubas w długich kudłach, normik prześladowany w gimnazjum, normik basista i alternatywka o czymś rozmawiali. Jak tylko przywitałem się z rudą, postanowiłem do nich podbić i obczaić o czym tak namiętnie konwersują. Okazało się, że towarzystwo planuje potajemną imprezę (a bardziej spotkanie) w pokoju grubego kudłacza po 20. Z tego co mi powiedział Asperger, gruby przemycił na oddział kilka piwek dzięki ziomkowi który go odwiedził ostatnio i ma też laptopa na którym będzie puszczał jakąś komedię. Takie dzikie imprezki bywają najlepsze, więc zadeklarowałem obecność. Ruda odparła, że na razie nie jest zainteresowana. Dzisiaj wstała z banią prawie półżywa, ma okresik.

Całe przedpołudnie się wynudziłem. Chodziłem po korytarzu bez celu. Nie chciało mi się znowu grać w karty z Aspergerem. Pomyślałem jedynie, że może postaram się nawiązać kontakty z pacjentami, których jeszcze prawie w ogóle nie poznałem. W końcu na oddziale jest 26 osób włącznie ze mną, a pod koniec miesiąca kilka się z tym miejscem pożegna, a kilka przywita. Dlatego też postanowiłem pójść na misję poznawczą, w sumie głównie dla Was, byście mogli poznać jak najwięcej życiorysów tutejszych rekonwalescentów.

W kuchni przypadkowo spotkałem grubaska, który wczoraj został bardzo słabo potraktowany przez sebixa. Szanse na to, że coś do mnie powie były bliskie zeru – wielu mi mówi, że to beznadziejny przypadek nerwicy lękowej. Z nikim obcym nie rozmawia, rzadko wychodzi z pokoju poza zajęciami. Jest skryty, dużo śpi, rozmawia normalnie tylko z odwiedzającą go mamą. Człowiek-enigma. Nie chciałem go dręczyć, ale ślina przyniosła mi na język słowa otuchy dla niego, gdyż po ludzku było mi grubaska szkoda. Powiedziałem mu, gdy zalewał herbatkę coś takiego, łapiąc go za ramię – „Słuchaj X, wiem, że zmagasz się z ciężką chorobą. Chcę ci tylko powiedzieć, że dla mnie jesteś w porządku. Rozumiem, że może ktoś cię mocno skrzywdził i nie ufasz ludziom. Ale nie wszyscy tacy są. Niektórzy są źli, niektórzy dobrzy. Nie przejmuj się i spróbuj się w końcu przed nami otworzyć, oczywiście jeśli chcesz...”. Po zakończeniu mojego monologu, grubas wpatrzył się we mnie jak w obrazek, po czym ze łzami w oczach... mocno mnie przytulił. Damn, było to bardzo creepy i niezręczne, ale w pełni rozumiałem jego odruch. Po kilku sekundach w uścisku, grubas uciekł, nie zabierając swojej herbaty. Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem jaka jest historia tej osoby, ale musiała być naprawdę nieciekawa.

Gdy wychodziłem z kuchni to spotkałem dwie laski 8/10 z żywieniówki, które chyba wracały z zajęć. Obie chude, jedna blondyna, druga taka mieszana. Widywałem je już wcześniej, ale w sumie to za bardzo z nikim nie gadały prócz siebie samych, bo dzielą pokój. Spaliłem lekkiego buraka, ale nie zawstydziłem się jakoś mocno. Mimo wszystko nie zrobiłem niczego, by się zatrzymać i spróbować zagadać – wyszedłem z przeświadczenia, żeby nie próbować rozmawiać bez powodu z takimi petardami, bo mogę tylko wyjść na idiotę i creepa.

Zajrzałem na dwie mniejsze sale zajęć, ale nikogo nie spotkałem. Główna sala gimnastyczna była zamknięta, bo dzisiaj mają tam zajęcia osoby z innych oddziałów. Na stołówce kątem oka dojrzałem tylko sebixa, który słuchał muzyki na słuchawach. Ogólnie nuda, wszyscy się pozaszywali w swoich pokojach. Sam nie chciałem robić wjazdu na chatę komukolwiek, więc także postanowiłem zawinąć do swojej dziupli i pograć na 3ds oraz spisać tą część raportu.

Po obiadku poszedłem na terapię grupową bez żywieniówki. Dzisiaj prowadził ją mój ulubiony lekarz w całym szpitalu, czyli ordynator. Z nim to można pośmieszkować i się wyluzować, gość jest świetny. Dał dowód swojego unikalnego podejścia do pacjentów, pytając nas na wstępie jakie plany na weekendzik dla tych, co mają prawo do przepustki. Sam zasugerował, że „pewnie na jakieś balety pójdziecie, co?”. Z tym gościem się nie da nie dogadać. Ogólnie na tej sesji mieliśmy rozmowę na temat nienawiści do ludzi i jakie są jej przyczyny/cechy ludzi, których nie trawimy Doszliśmy do wniosku, że są to głównie sztuczność, brak poczucia humoru czy „normikowatość”, czyli próba naśladowania popularnych trendów i ślepe podążanie za głównym nurtem. Każdy z nas opowiedział po jednej historii z przeszłości w której skonfrontowaliśmy się z uczuciem nienawiści do jakiejś osoby z najbliższego otoczenia. Ja bez wahania podałem przykład z gimnazjum, kiedy to na klasowej wigilii każdy kto chciał być zabawny, używał nieśmiesznych gagów z internetów, robił z siebie debila pod poklask oraz po prostu zachowywał się chamsko. Przed przyjściem na oddział bardzo często miałem uczucie tak zwanego „zaciskania pięści”, gdy spotykałem vapera z c------m rapem na głośnikach, który robił z siebie totalnego normika tylko dlatego, bo wszyscy są tacy sami i żeby imponować loszkom. Nienawidzę takich ludzi, po prostu nie. To też wprowadziło mnie w ten cały k------ł spierdzielenia, gdyż nie widziałem dla siebie w społeczności szkolnej osoby, która byłaby odpowiednim materiałem na rozmówcę. Może to niskie, freethinkerowskie i idiotyczne, ale piszę szczerze jak to ze mną było. Bo nie jestem idealny, ani się na takiego nie kreuję, po prostu przedstawiam swój punkt myślenia.

Moja wypowiedź mocno pokryła się z wyznaniami większości pacjentów. Prześladowany w gimbie normik wspomniał o tym, jak nim pomiatali i robili z niego ofiarę, koleżanka rudej 3/10 przytoczyła jak ją dwie karyny pobiły przed szkołą na pokaz, gruby z kudłami żalił się, jak go w klasie wyszydzali z powodu wiary w mistycyzm i teorie spiskowe... Każdy ze zgromadzonych na Sali został w jakiś sposób skrzywdzony przez normicką społeczność o to tylko z powodu inności lub wad wyglądu. To też w jakiś sposób potwierdza moją teorię o spychaniu wartościowych jednostek na obrzeża tłumu społeczeństwa ze względu na neandertalskie, prehistoryczne prawo siły stada zapatrzonego w jednego bożka o nazwie pieniądz, którą gdzieś tam kiedyś napisałem w odmętach mikrobloga.

Po terapii poczułem się jakoś tak lekko, jakby jakiś balast ze mnie spuszczono. I co najważniejsze, w końcu nie czułem się sam w swoim myśleniu. W końcu zdałem sobie sprawę, jak wielu wartościowych ludzi mnie otacza i jak wiele mogę się od nich nauczyć. I nie dlatego, że ich poglądy są prawdziwe, nie. Dlatego, że są inne. Że można poznać różnych ludzi, uformowanych przez różne wpływy. Każdy ma własne prawdy, nie dąży ślepo za białym króliczkiem. To właśnie poznanie różnych nurtów postrzegania świata daje największą satysfakcję w znajomości, bo możesz poszerzyć horyzonty. Znajomość z nawet 100 takimi samymi normikami nie nauczy cię tyle co kumplowanie się z takim Aspergerem, który słucha muzyki klasycznej i ci powie o co chodzi mniej-więcej z fizyką kwantową, z którą się człowiek styka w filmach/książkach Si-Fi. Albo z takim normikiem basistą, który już w sumie dla mnie nie jest zwykłym normkiem tylko kimś innym. Bardzo z góry go oceniłem, bo ziom jest otwarty na każdy nurt muzyczny i sam mi przyznał, że chciałby tworzyć kawałki bardzo zróżnicowane tematycznie by odkrywać jak najwięcej radochy z muzyki. To jest według mnie prawdziwe społeczeństwo XXI wieku i grupa znajomych za którą chciałbym się pokroić. Może wśród normików też jest wiele takich osób, tylko się kamuflują? Mój błąd że bałem się poszukać.

Dobra, koniec tych freethinkerowskich debilizmów. Popołudnie zleciało jak z bicza strzelił. Trochę polurkowałem w necie oraz pograłem, choć się zastanawiałem czy by jakiejś książki w formie pdfa nie pobrać do poczytania. Później wybrałem się do rudej, akurat oglądała coś na Netflixie. W sumie jorgnąłem się że mi w poniedziałek wygasa sub którego kupiłem na miesiąc tylko dla serialu Wiedźmin, a chciałem bardzo jeszcze Daredevila obejrzeć. W smalltallku z rudą wyszło, że ona nie interesuje się filmami superbohaterskimi, ale jej wytłumaczyłem że to bardziej thriller. Powiedziała że w takim razie możemy razem obejrzeć jeden odcinek na próbę. Ona miała dużego tablecika, więc naturalnie wolałem na jej sprzęcie oglądać aniżeli na swoim bieda-telefonie. Udało nam się dwa odcinki oglądnąć i nawet się jej podobało, podobnie jak mi, więc na sobotę będziemy robić maraton kilku odcinków bo nie ma zajęć a my oboje nigdzie się na przepustkę nie wybieramy.

Po kolacyjce asperger przypomniał mi, że dzisiaj po sprawdzeniach zgrupowanie u grubego. Kamery podobno w nocy wyłączają, więc przypału być nie powinno, a piwka w fajnym towarzystwie bym się napił. Dlatego mireczki w tym momencie kończę raport, bo nie będzie mi się chciało po nocy pisać. Szczegóły imprezki jutro. Papatki!

#naoddzialenerwic #depresja #przegryw #zdrowie #psychika #fobiaspoleczna #nerwicalekowa #wychodzimyzprzegrywu
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Asterling: No prezentujesz typowe myślenie "a co będzie jak się nie uda" z którego OP się właśnie leczy. Nie każę mu od razu tego robić, bo rozumiem że często metoda małych kroków jest lepsza i możliwe że chce po prostu zawiązać przyjaźń z rudą i to też jest spoko w jego sytuacji, skoro do niedawna miał problem z rozmową z kobietami w ogóle. Ale już abstrahując zupełnie od osoby OPa
  • Odpowiedz
@Ld93: No tylko że takie coś działa jak czujesz się bardzo swobodnie przy kobietach XD A zapewne OP tak jednak nie ma. Takie rzeczy można próbować jak masz pewność że jest zainteresowana a nie tak randomowo xd
  • Odpowiedz
@mirekzwirek8: Bardzo dobrze się to czyta. Uważam że mam podobne postrzeganie co do świata jak ty. W sumie wybrał bym się do takiego ośrodka bo też mam trochę zaburzeń ale staram się jako tako funkcjonować. Nie wiesz może czy istnieje coś takiego jak takie pogawędki z terapeutami grupowe tyle że dla ludzi z zewnątrz? Jakbym mógł cię prosić to zapytaj kogoś tam w środku kto się zna na temat i
  • Odpowiedz
No tylko że takie coś działa jak czujesz się bardzo swobodnie przy kobietach XD A zapewne OP tak jednak nie ma.


@Asterling: Owszem, ale OP już trochę z rudą przebywa, ona sama pocałowała go w policzek, zwierzała mu się ze swojego życia, więc można powiedzieć że to ona pierwsza wkroczyła w jego strefę intymności. Dlatego uważam że jak będzie powoli sam wykonywał jakieś ruchy, ale tak żeby nie pokazać napalenia
  • Odpowiedz