Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie znoszę Świąt, Nowego Roku i innych 'radosnych' imprez (jak np. huczne urodziny)...

Patrzeć na zadowolonych ludzi. Podobnie jak widzę zakochanych, mimo że sam byłem w paru związkach. Źle mi się również robi na widok osób, które są wiecznie szczęśliwe. Dlaczego? Ponieważ nigdy nie było mi dane takie 'szczęścia'. Pochodzę z ateistycznej rodziny, toteż Święta były spotkaniem 5 osób... Ot, jak niedzielny obiadek, który jeszcze bardziej mnie irytował, bo matka robiła temu otoczkę świąt piekąc sernik, przygotowując barszcz i inne potrawy świąteczne, kupując prezenty...

Po rozwodzie rodziców gdy miałem 12 lat (24 r.ż. teraz) mój charakter drastycznie się zmienił, zacząłem tracić znajomych. Jakkolwiek jasnym jest, że młody nastolatek nie szwęda się po nocach na imprezach sylwestrowych, tak gdy dorosłem nie miałem już z kim - nadużywam szydery, ironii, sarkazmu i czuję niekiedy zmęczenie psychiczne, kiedy obcuję z innymi. Trochę jak autyzm, ale to nie to.

Latają mijają, lękam się uciekającego czasu i żałuję niektórych fragmentów przeszłości (np. nie robiłem osiemnastych urodzin, bo i tak nie miałbym kogo zaprosić), ale nie jestem w stanie znaleźć w sobie 'tego czegoś' (samozaparcia? raczej inaczej bym to nazwał...). Czuję, że życie przelatuje mi między palcami, mimo że robię rzeczy jakie chce i poza stanami emocjonalnymi oraz relacjami z innymi wszystko gra. Mimo tej świadomości nie jestem w stanie zmusić siebie do poczucia szczęścia (anhedonia?).

Ta patowa atmosfera codzienności wywołuje ambiwalentne odczucia - potrafię przez parę dni czuć się wyśmienicie, aby pod wpływem jakiegoś impulsu wpaść w stan depresyjny na następne parę dni. Po tym wszystko się normalizuje do momentu otrzymania kolejnego dużego bodżca... a zakumulowane nerwy obniżają go z każdym kolejnym razem. Zauważyłem, że z rok temu pojawiła się u mnie ... no nie nazwę tego fobią społeczną, jednak dostaję 'ataku'(?) depresji w galeriach handlowych. W innych sytuacjach nic takiego nie ma miejsca - normalnie chodzę po mieście, po urzędach, do pracy.

Z drugiej strony roztkliwiam się (w środku) na takich sytuacjach jak śluby (mimo, ze samego parcia nie mam), bo zazdroszczę że komuś się poszczęściło. Moje związki - rekordowe - trwały 4 i 6 miesięcy - inne znacznie krócej.

Ten wpis to minimalne katharsis przed Nowym Rokiem. Wszyscy znajomi gdzieś wyszli, sąsiedzi też widzę jak wychodzą, bo mam okno na ulicę. Nieliczni, z którymi piszę, pytają gdzie spędzam Sylwestra - ot, wymyślam domówke. Najprosciej. Oni mają swoich znajomych, niektórzy już swoje rodziny. Są z innych miast. Na zaproszenie i tak nie liczę (pewnie i tak bym nie poszedł...). Siedzę sobie przed komputerem pracując, żeby chociaż dotrwać do jakiejś przyzwoitej godziny i móc zasnąć. Zakładam stopery, piję zioła uspokajające, biorę tabletki nasenne i idę do łóżka, aby obudzić się jutro.

Trochę chaotyczny wpis...
Będzie mi miło jak zostawisz komentarz, albo będziesz chciał/a popisać... ()


#medycyna #depresje #przegryw #zalesie #oswiadczenie #oswiadczeniezdupy #zalesie #smutnazaba

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: [Wyjazdy dla młodzieży](https://st.pl/$xvynkdla)
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Nie znoszę Świąt, Nowego Roku i inn...

źródło: comment_v0pwvjFqX4lZN9ROjEhNVqf7iMD2nxXZ.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:

potrafię przez parę dni czuć się wyśmienicie, aby pod wpływem jakiegoś impulsu wpaść w stan depresyjny na następne parę dni. Po tym wszystko się normalizuje do momentu otrzymania kolejnego dużego bodżca... a zakumulowane nerwy obniżają go z każdym kolejnym razem


Czy Ty aby nie masz dwubiegunówki?
  • Odpowiedz
ElfickiRogal: OPie, jestem chyba Twoim damskim odpowiednikiem i doskonale Cię rozumiem :( moje życie wygląda podobnie i też mam ochotę zacząć wyć, jak pomyślę, o tym jak zmarnowałam tyle lat, zamiast zaangażować się w życie jak normalni ludzie. I kompletnie nie wiem, co zrobić, żeby to zmienić. Jest nowy rok, a ja tylko czuję, że zbliża się kolejny epizod depresji, czyli znowu nic się nie zmieni.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
  • Odpowiedz