Aktywne Wpisy
mirko_anonim +5
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
mchmjszk +23
pojechalem z ojcem(mame nie zyje) do dziadkow, i zjechala sie cala dynamiczna reszta rodzinki. wiedzialem ze ojca nie stac zeby mi kupic prezent, wiec niczego sie nie spodziewalem, ale i tak cos mi zalatwil(czekolade i 30zl) i zapakowal i pololzyj pod choinka. oczywscie wszystkie dynamiczne kuzyny(jak ja ich nienawidze) zaczely wyjmowac jakies ipody k---a samsungi h-j wie co, a ja z tate dostalismy tylko po jednym prezencie od siebie nawzajem.
no i smutlem bo wszyscy niby nas zaprosili na ta wigilie, ale widac od wejscia ze patrza sie na nas jak na scierwo(wszyscy bracia ojca[trzech ma] to jakies dynamiczne diamenty z dolanami, a moj tate ledwo co daje rade, ja defekuje i pomagam ile moge). no i tak siedzimy, odpakowujemy sobie te nasze biedne prezenty, a obok jakies karyny kuzynki rozpakowuja 9000 swoich paczek bo oczywiscie kazdy kazdemu cos kupil, tylko nam nawet glupiego cukierka nie dali.
oplatek tak samo, wszyscy smiechaja sobie cos tam rzycza, a nam tylko "no wszystkiego najlepszego" i odwracaja sie zeby jak najszybciej zakonczyc rozmowe
dawno sie tak nie czulem, widze ze tate tez bardzo smutny. wrocilismy do domu to siedzi przy zgaszonym swietle i patrzy sie za okno. pojde zaraz mu zrobie herbatke bo szanuje mocno i smutam ze taki fajny czlowiek tak jest przez wlasna rodzine pomiatany
jak skocze studia to bede pracowal mocno i dawal mu pieniadze zeby w koncu mogl sobie odpoczac
Miałem podobnie - wyszedłem na prostą dopiero przed trzydziestką.
Dobrze że macie siebie.
Trzymaj się.
Komentarz usunięty przez moderatora
Uszy do góry, przynajmniej macie siebie.
Wiem, bo przechodziłem podobne sceny ale z perspektywy czasu widzę że to była tylko kwestia charakteru i nastawienia.
Oczywiście nie znam Cię, tak samo relacji Twojego starego z braćmi, więc to gdybanie. Głowa do góry, Wesołych Świąt, jest tu dużo